Rutger Hauer: Łzy w deszczu
Holenderski aktor, który zrobił karierę w Hollywood. Zwykle obsadzany w rolach szaleńców, wykreował kilka postaci, które przeszły do historii kina. Jego końcowy monolog z "Łowcy androidów" uznawany jest za majstersztyk. 23 stycznia 2019 roku Rutger Hauer obchodzi 75. urodziny.
Hauer ukończył Akademię Teatru i Tańca w Amsterdamie. Następnie dołączył do trupy aktorskiej, z którą jeździł po Holandii przez pięć lat. Wtedy odkrył go Paul Verhoeven, który obsadził go w tytułowej roli w średniowiecznym serialu "Floris" (1969). Reżyser angażował go później do swoich kolejnych filmów: "Tureckich owoców" (1973), "Żołnierza Orańskiego" (1977) i "Ślepego trafu" (1980). W międzyczasie Hauer wystąpił także w swoim anglojęzycznym debiucie, "Na tropie Wilby'ego" (1975), w którym pojawił się obok Michaela Caine'a i Sidneya Poitiera.
Pierwszym amerykańskim filmem Hauera był "Nocny jastrząb" (1981), w którym wcielił się w terrorystę Wulfgara. Przestępca planował dokonać spektakularnego zamachu w Nowym Jorku, a mierzyło się z nim dwóch policjantów z Bronksu (Sylvester Stallone i Billy Dee Williams). Film, będący przeróbką niezrealizowanego scenariusza do "Francuskiego łącznika III", nie przypadł do gustu widowni i recenzentom. Hauer nie krył swojego rozczarowania. Uważał, że wskazanie na problem międzynarodowego terroryzmu było prorocze względem wydarzeń, do których miało dojść na świecie.
W 1982 roku Hauer zagrał jedną ze swoich najsłynniejszych ról. Ridley Scott obsadził go w roli replikanta Roya Batty'ego w "Łowcy androidów". Jego postać została okrzyknięta jednym z najciekawszych i najbardziej nieoczywistych kinowych antagonistów. Batty, niezwykle inteligentny i przewyższający siłą fizyczną każdego człowieka, brutalny i bezwzględny, jest jednocześnie postacią wzbudzającą współczucie i zrozumienia, a jego poszukiwania człowieczeństwa i odkrywanie nowych emocji budzi nie mniejsze emocje, niż pościg za nim prowadzony przez Deckarda (Harrison Ford).
Ostatnie kwestie Batty'ego, monolog o "chwilach utraconych w czasie, jak łzy w deszczu", przeszedł do historii kina. Tekst powstał na kilka dni przed nakręceniem sceny. Dla Hauera brzmiał on jednak mechanicznie i nienaturalnie. Postanowił więc go skrócić i dodać co nieco od siebie. Rezultat przeszedł najśmielsze oczekiwania. Gdy Hauer skończył, członkowie ekipy filmowej nagrodzili go brawami, a niektórzy mieli łzy w oczach.
W Hollywood udało mu się znów współpracować z Verhoevenem. Hauer zagrał główną rolę w jego średniowiecznym dramacie "Ciało i krew" (1985), który odzierał rycerski etos z romantycznych szat, zastępując je brutalnością i dosłownością. Film okazał się box-office'ową klapą, ale dziś ma status kultowego. Verhoeven zaproponował też Hauerowi główną rolę w swoim kolejnym filmie, "Robocopie", ale do ich ponownej współpracy nie doszło.
W kinie Hauer szybko stał się aktorem charakterystycznym, obsadzanym w rolach antagonistów i psychopatów. W takowego wcielił się w kultowym "Autostopowiczu" (1986). Jako John Ryder prowadził z przypadkowym chłopakiem brutalną grę - albo ten go powstrzyma, albo szaleniec będzie dalej mordował. Brutalny film spotkał się z niechęcią i oburzeniem recenzentów oraz umiarkowanym zainteresowaniem ze strony widowni. Podobnie jak "Ciało i krew", po jakimś czasie "Autostopowicz" stał się dziełem kultowym.
Więcej swobody twórczej dawały mu produkcje telewizyjne. W "Ucieczce z Sobiboru" (1987) wcielił się w jednego z przywódców udanej ucieczki więźniów z obozu koncentracyjnego. Za tę rolę otrzymał Złoty Glob dla najlepszego aktora drugoplanowego w serialu, mini-serialu lub filmie telewizyjnym. Kolejnym udanym projektem był "Vaterland - Tajemnica III rzeszy" (1994). Film przedstawiał świat, w którym naziści wygrali drugą wojnę światową. Hauer wcielił się w niemieckiego żołnierza, który dwadzieścia lat po zakończeniu konfliktu, natrafia na dokumenty świadczące o dokonaniu przez jego kraj masowych mordów.
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Hauer występował głównie w kinie klasy B - grał niewidomego weterana z Wietnamu w "Ślepej furii" (1989) czy bogacza polującego dla rozrywki na bezdomnych w "Grze o przeżycie" (1994). W większych produkcjach pojawiał się sporadycznie i w małych rolach, jak w ekranizacjach komiksów: "Batman - Początek" (2005) czy "Sin City - Miasto grzechu" (2005). Do swojego B-klasowego dziedzictwa odniósł się we "Włóczędze ze strzelbą" (2011). Zagrał w nim bezdomnego, który ma dość bezprawia w swoim mieście - bierze więc broń i idzie walczyć z nieprawością. Film był ekstremalnie brutalny i przekraczał granice dobrego smaku.
Jednym z ambitniejszych projektów Hauera w ostatnim czasie był "Młyn i krzyż" (2011) Lecha Majewskiego, w którym wcielił się w holenderskiego malarza Pietera Bruegela. Film oparty był na "Drodze krzyżowej", jednym z najbardziej znanych dzieł malarza. Od postaci ważniejsza była w nim jednak warstwa wizualna, nad którą prace trwały dwa lata. Film spotkał się z przychylnością krytyki. Niektórzy zarzucali mu jednak zbytnią dosłowność.