Russell Crowe już nie przypomina siebie samego. Co się z nim stało?
Skinhead, kowboj, gladiator, bokser, policjant, matematyczny geniusz - popularny i u nas australijski aktor Russell Crowe potrafi zagrać dosłownie wszystko. Ostatnie lata nie są jednak dla gwiazdora zbyt udane...
"Romper Stomper", "Piękny umysł", "Pan i władca na krańcu świata", "Informator", "American Gangster", "Człowiek ringu", "Tajemnice Los Angeles" i oczywiście "Gladiator" - długa jest lista filmów, za sprawą których Russell Crowe ma już pewne miejsce w annałach kinematografii.
Ostatnie lata to jednak w karierze gwiazdora równia pochyła. Od dawna nie zagrał znaczącej roli, a media bardziej od nowych propozycji aktorskich, interesuje życie prywatne artysty.
Na początku 2019 roku portale na całym świecie informowały, że niegdysiejszy Maximus nadmiernie się roztył. Wówczas "nadprogramowe" kilogramy miały być efektem przygotowań do roli w produkcji "Na cały głos", gdzie aktor przeistoczył się w szefa telewizji informacyjnej oskarżonego o molestowanie.
W serialu Crowe wcielił się w postać twórcy telewizji Fox News - Rogera Ailesa. Mężczyzna stworzył biznesowe oraz telewizyjne imperium. Po 20 latach, w 2016 roku, był jednak zmuszony do rezygnacji z pełnienia funkcji CEO i prezesa rady nadzorczej w wyniku oskarżenia o seksualne nadużycia.
Również w kolejnej roli oglądaliśmy mocno otyłego Crowe'a. W thrillerze "Nieobliczalny", wówczas pierwszej dużej hollywoodzkiej produkcji, która pojawiła się w kinach od wybuchu pandemii COVID-19, artysta wcielił się w postać niezrównoważonego kierowcy. Prześladuje on najbliższych kobiety (Caren Pistorius), z którą wdał się w sprzeczkę w drogowym korku.
"Russell Crowe dalej w formie, jaką prezentował w serialu 'Na cały głos'" - kpili wówczas internauci, odnosząc się nie do jego umiejętności aktorskich, ale sporej nadwagi, która niewiele zmieniła się od czasu występu w serialu stacji Showtime.
Przez kolejne miesiące gwiazdor nadal tył, przez co zaczął powoli coraz mniej przypominać samego siebie. Zaraz po premierze niezbyt dobrze przyjętego filmu "Thor: Miłość i grom", w którym wcielił się w Zeusa, Crowe postanowił z rodziną zwiedzić Europę.
"Zabrałem dzieciaki, żeby zobaczyły moje dawne biuro" - taki wpis artysty na Twitterze pod rodzinnym zdjęciem przed Koloseum wywołał rozbawienie użytkowników tego serwisu i we włoskich mediach.