HMS Surprise
28 dział
197 członków załogi
Wybrzeże Brazylii, kwiecień 1805
„Przechwycić francuski statek korsarski Acheron... Zatopić, spalić albo wziąć jako łup”.
Dwaj słynni Australijczycy – trzykrotnie nominowany do Oscara za reżyserię Peter Weir oraz nagrodzony Oscarem za rolę w „Gladiatorze” Russell Crowe – przedstawiają zrealizowany z niezwykłym rozmachem, epicki film przygodowy „Pan i władca: Na krańcu świata”. Głównym bohaterem historii, którą pisarz Patrick O’Brian umieścił w czasach wojen napoleońskich, jest waleczny komandor marynarki królewskiej „Lucky” Jack Aubrey, w którego rolę wcielił się Russell Crowe. Towarzyszy mu najlepszy przyjaciel, lekarz okrętowy dr Stephen Maturin, grany przez Paula Bettany’ego. Ich fregata, nosząca nazwę Surprise, zostaje znienacka zaatakowana przez przeważające siły wroga. Mimo iż w czasie potyczki jednostka zostaje poważnie uszkodzona, a wielu członków załogi odnosi rany, komandor Jack Aubrey decyduje się na morderczy pościg przez dwa oceany, starając się za wszelką cenę przechwycić wrogi okręt. Gra toczy się o niezwykle wysoką stawkę, jaką jest dobre imię komandora. Jeśli uda mu się pokonać nieprzyjacielską jednostkę, zdobędzie rozgłos i sławę, jeśli nie, pogrąży siebie i swoją załogę.
Śledząc przygody bohaterów, widz odbywa pasjonującą morską podróż – od wybrzeży Brazylii przez burzliwe wody przylądka Horn, i dalej na południe ku śniegom i lodom Antarktydy aż po krańce świata i brzegi odległych wysp Galapagos (na których po raz pierwszy kręcono film fabularny).
Peter Weir nakręcił „Pana i władcę” według własnego scenariusza napisanego wspólnie z Johnem Collee na podstawie książek Patricka O’Briana, które tworzą serię powieściową, nazwaną od nazwisk głównych bohaterów „Aubrey/Maturin” (w Polsce ukazały się pod tytułami: „Dowódca ‘Sophie’”, „Komandor”, „Dowództwo na Mauritiusie” oraz „HMS Surprise” Z okazji premiery filmu ukaże się wydanie specjalne noszące tytuł „Pan i władca: Na krańcu świata”). Krytyk New York Timesa Richard Snow uznał powieści O’Briana za „najlepszą prozę historyczną w dziejach literatury”, a David Mamet, inny recenzent tej opiniotwórczej gazety, obwołał O’Briana najlepszym anglojęzycznym powieściopisarzem ostatniego trzydziestolecia. Analizując postaci stworzonych przez O’Briana bohaterów, krytycy Timesa zgodnie orzekli, że Russell Crowe jest wymarzonym odtwórcą roli komandora „Lucky” Jacka Aubreya.
Idea projektu narodziła się blisko dziesięć lat temu. Wtedy właśnie doszło do pierwszych rozmów pomiędzy Samuelem Goldwynem, Jr. i Patrickiem O’Brianem w sprawie przeniesienia na ekran niektórych przygód powieściowego duetu Aubrey/Maturin. Goldwyn jako pierwszy dostrzegł ogromny potencjał prozy O’Briana i przekonał autora, z definicji stroniącego od kina, że wielki ekran jest wprost stworzony do tego, by pokazać na nim przygody komandora Jacka Aubrey’ego i doktora Stephena Maturina.
W scenariuszu nakręconego dziesięć lat później filmu pojawiają się bohaterowie znani z powieści ,,Pan i władca’’, natomiast główny wątek akcji został zaczerpnięty z dziesiątej części dwudziestotomowego cyklu, noszącej tytuł ,,Na krańcu świata’’. Peter Weir doszedł bowiem do wniosku, że właśnie ta powieść posiada najbardziej ,,filmową’’ fabułę i nadaje się do przeniesienia na ekran: bohaterowie zostają zaatakowani przez okręty wroga, po czym ruszają za nim w pościg; rodzi się pytanie, czy cena, którą przyjdzie zapłacić za uratowanie dobrego imienia nie jest zbyt wysoka?
Wykorzystanie wątków fabularnych powieści ,,Na krańcu świata’’ wiązało się z przeniesieniem niemal całej akcji na morze, co zdaniem Petera Weira stanowiło klucz do odtworzenia unikalnej atmosfery i bogatych realiów prozy O’Briana. Aby dać widzowi poczucie autentycznej podróży w czasie, twórcy filmu sięgnęli do bogatego arsenału dostępnych obecnie środków technicznych. Jednocześnie tworzyli swój obraz z zachowaniem wszelkich reguł sztuki filmowej i obsesyjną wręcz dbałością o szczegóły. Zamiast kreować futurystyczne światy – zabieg dość powszechny w erze filmów science fiction – cofnęli się o dwieście lat i przenieśli nas na pokład fregaty z czasów legendarnego admirała Nelsona. Wszystko, co pokazano na ekranie, począwszy do drzazgi z drewnianego kadłuba w scenie ataku, przez parną i duszną ciszę morską na równiku, aż po gwałtowny sztorm na przylądku Horn tchnie autentyzmem i sprawia, że oglądając ,,Pana i władcę’’, widzowie przeżywają morską przygodę, jakiej nigdy dotąd nie widzieli.
A jednak to nie spektakularne morskie sceny, ale realizm, z jakim ukazano bohaterów i targające nimi emocje wyróżniają Patricka O’Briana i Petera Weira na tle innych twórców.
Dla Petera Weira dwudziestotomowe działo O’Briana, owoc wieloletnich studiów i poszukiwań autora, było niedoścignionym wzorcem. Reżyser ani na moment nie zawahał się w swej determinacji, by jak najwierniej oddać atmosferę tamtych czasów oraz bohaterów ukazanych na kartach powieści. Efektem tych wysiłków jest niespotykany wręcz poziom autentyzmu z jakim oddano historyczne realia epoki.
Proza Patricka O’Briana na ma sobie równych, jest po prostu wspaniała – mówi Peter Weir. – I właśnie fakt, że mieliśmy do czynienia z pierwszorzędnym pisarzem stanowił największe wyzwanie podczas prac nad adaptacją powieści. Zwykle dostosowując książkę do potrzeb scenariusza, staramy się zastąpić słowa obrazami. Tym razem trudność polegała na tym, by zrobić to bez uszczerbku dla mistrzowskiego kunsztu słowa.
Weir i Collee rozpoczęli pisanie scenariusza od wybrania odpowiednich fragmentów powieści O’Briana i opatrzenia ich odpowiednimi nagłówkami, typu: ,,Oddziały’’, ,,Załoga’’, ,,Dialog Jacka i Stephena’’, i tak dalej. Następnie zaznaczone urywki kopiowano i łączono w oddzielne tomy. Tak powstała podręczna ściągawka, lub jak kto woli, bryk dla aktorów i ekipy – wyjaśnia Weir.
Podczas pracy nad scenariuszem otoczyłem się przedmiotami z czasów Napoleona – białą bronią, klamrami od pasów, mapami – wszystko w nadziei, że zstąpi na mnie duch epoki – opowiada Weir. – Kiedy tak błądziłem w ciemnościach, próbując odnaleźć drogę powrotną do współczesności, bardzo pomagała mi muzyka.
Zdaniem współscenarzysty Johna Collee film, którego akcja toczy się na pokładzie statku Surprise, jest najlepszym świadectwem unikalnego talentu Petera Weira, który jak nikt inny potrafi ciekawie ukazywać hermetyczne, zamknięte światy. Peter jest w tej dziedzinie prawdziwym geniuszem, czego dowiódł takimi filmami jak ,,Świadek’’ czy ,,Truman Show’’. Reżyserując ,,Pana i władcę’’, starał się wykreować pływający wszechświat.