Reklama

Rozpoczął się 10. American Film Festival

Projekcja "Irlandczyka" Martina Scorsese - o amerykańskim działaczu związkowym Jimmym Hoffie, który zaginął w tajemniczych okolicznościach, rozpoczęła we wtorek, 5 listopada, wieczorem 10. American Film Festival. W programie imprezy znalazło się 125 tytułów, wśród nich nowe filmy Christopha Waltza, Noaha Baumbacha i Ruperta Goolda.

Projekcja "Irlandczyka" Martina Scorsese - o amerykańskim działaczu związkowym Jimmym Hoffie, który zaginął w tajemniczych okolicznościach,  rozpoczęła we wtorek, 5 listopada, wieczorem 10. American Film Festival. W programie imprezy znalazło się 125 tytułów, wśród nich nowe filmy Christopha Waltza, Noaha Baumbacha i Ruperta Goolda.
Dyrektorka artystyczna imprezy Urszula Śniegowska otworzyła tegoroczny festiwal /Piotr Zając /Reporter

Jak przypomniała dyrektorka artystyczna imprezy Urszula Śniegowska otwierając festiwal, tegoroczny, jubileuszowy program składa się ze 125 tytułów. "Są to w większości filmy zupełnie nowe, które będzie można obejrzeć na dużym ekranie tylko u nas, a jeśli nie to przynajmniej premierowo u nas albo przynajmniej pierwszy raz na dużym ekranie (...)" - podkreśliła.

Śniegowska podziękowała współorganizatorom festiwalu, dystrybutorom i wszystkim, którzy przyczynili się do rozwoju wydarzenia. "Mam taką małą refleksję o czasie - już 10 lat minęło od pierwszego American Film Festival. Rzeczywiście jak jeden dzień. A jak państwo wiecie, żyjemy już w przyszłości , bo akcja jednego z filmów, który pokazujemy w tym roku - 'Łowcy androidów' - rozgrywa się w listopadzie 2019 r., także właściwie tu i teraz. Co więcej, w filmie 'Zeroville', który bardzo polecam, w reżyserii Jamesa Franco, jest taki fajny cytat: 'Film jest sztuką ponadczasową'. Właściwie każdy w każdym czasie może znaleźć w klasyce i we współczesnym filmie coś dla siebie. Zobaczycie, że podróż w czasie jest obecna także w filmie otwarcia - 'Irlandczyku' Martina Scorsese" - powiedziała.

Reklama

Zastępca ambasadora Stanów Zjednoczonych B. Bix Aliu zwrócił uwagę, że wrocławski festiwal "podnosi świadomość i pozwala szerszej publiczności zrozumieć, jakie problemy występują obecnie na świecie. "Filmy prezentowane tu pokazują zmagania, ale też opowiadają historie o tym, jak poszczególni ludzie poszukują nadziei i pokoju" - stwierdził.

B. Bix Aliu podziękował Polsce za bycie sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i "jednym z najważniejszych krajów w Europie". "Państwa gościnność jest absolutnie niedościgniona. Ogromnie się cieszę, że właśnie Wrocław został wybrany miastem literatury UNESCO. Cieszę się także, że laureatka literatury Nobla w dziedzinie literatury mieszka w tym mieście" - powiedział, zwracając się do obecnej na sali Olgi Tokarczuk.

Wiceprezydent Wrocławia Jakub Mazur zwrócił uwagę, że 10. urodziny American Film Festival pokazują, jak wydarzenie "rośnie razem z cudownym, europejskim miastem". "Zawsze możecie liczyć na nasze wsparcie i obecność. Doświadczeni bywalcy poprzednich edycji wiedzą, że festiwal stoi na dwóch nogach. Pierwszą jest bardzo zróżnicowany, niezwykle ciekawy program, a drugi filar to wymagająca i zaangażowana publiczność. Wiem, że czekają państwa bezsenne noce, dyskusje i poszukiwanie miejsc dla filmu w naszym trudnym, współczesnym, ale jakże ciekawym świecie. Życzę tej dyskusji, niezapomnianych wrażeń, cudownego oglądania" - powiedział.

Festiwal oficjalnie zainaugurował pokaz "Irlandczyka" Martina Scorsese - o zaginionym w tajemniczych okolicznościach legendarnym amerykańskim działaczu związkowym Jimmym Hoffie (w tej roli Al Pacino). W obsadzie znaleźli się również m.in. Robert De Niro, Joe Pesci, Harvey Keitel i Anna Paquin.

W programie znalazły się także hity największych światowych festiwali, wśród nich pokazywany w Toronto film "Dwóch papieży" Fernando Meirellesa z Anthonym Hopkinsem w roli Benedykta XVI i Jonathanem Pryce'em jako kardynałem Bergoglio, późniejszym papieżem Franciszkiem.

Wśród najważniejszych tytułów festiwalu znalazły się także m.in. kryminał "Na noże" Riana Johnsona z Danielem Craigiem i Chrisem Evansem oraz "Judy" Ruperta Goolda - opowieść o słynnej amerykańskiej piosenkarce i aktorce Judy Garland (w tej roli Renee Zellweger). Prócz tego będzie można zobaczyć filmy o tematyce wojennej - "Jojo Rabbit" Taiki Waititiego oraz "Ukryte życie" Terrence’a Malicka, które było nominowane do Złotej Palmy na tegorocznym festiwalu w Cannes.

Gośćmi American Film Festival będzie blisko 30 twórców, m.in. aktor i reżyser Mark Webber ("Koniec miłości" i "The Place of No Words"), bohater jednej z tegorocznych retrospektyw oraz producent "Lighthouse" Jan Van Hoy. Obaj odbiorą we Wrocławiu Indie Star Award, przyznawaną wybitnym artystom niezależnego kina amerykańskiego. Do Polski przyjadą także m.in. wnukowie Gregory'ego Pecka - Chris i Harper - którzy przypomną publiczności najważniejsze dokonania swojego dziadka. Prócz nich we Wrocławiu będzie można spotkać również m.in. reżyserów Magdalenę Zyzak ("Wielki Mur Meksykański"), Michaela Tyburskiego ("Brzmienia") oraz aktora Simona Pegga ("Utracone fale").

Projekcjom i spotkaniom z artystami towarzyszyć będzie "US in Progress". To wydarzenie branżowe, którego celem jest umożliwienie amerykańskim producentom spotkania potencjalnych partnerów wśród polskiej branży filmowej. Wśród tegorocznych gości znalazła się Stephanie Wilcox, współproducentka "The Other Lamb" Małgorzaty Szumowskiej.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: American Film Festival
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy