Reklama

​Ron Howard: Kina po pandemii będą przypominały Broadway

W dobie pandemii COVID-19 coraz zasadniejszym pytaniem jest to, jak będzie wyglądała przyszłość kin. Przedłużająca się kwarantanna, brak nowych premier filmowych i zamykane duże sieci kinowe nie napawają optymizmem w tej kwestii. Mimo to reżyser Ron Howard i producent jego filmów Brian Grazer uważają, że kina przetrwają ten okres, choć nie obejdzie się bez zmian.

W dobie pandemii COVID-19 coraz zasadniejszym pytaniem jest to, jak będzie wyglądała przyszłość kin. Przedłużająca się kwarantanna, brak nowych premier filmowych i zamykane duże sieci kinowe nie napawają optymizmem w tej kwestii. Mimo to reżyser Ron Howard i producent jego filmów Brian Grazer uważają, że kina przetrwają ten okres, choć nie obejdzie się bez zmian.
Multipleksy będą przypominać coś w rodzaju Broadwayu - twierdzi Ron Howard /Toni Anne Barson/WireImage /Getty Images

Howard i Grazer wzięli udział w dyskusji zorganizowanej przez "Wall Street Journal". Rozmawiali w jej trakcie o przyszłości kin i tym, jak zmieni się kino po pandemii. Grazer wyraził przekonanie, że w fabułach przyszłych filmów nie będą pojawiać się wyraźne odniesienia do COVID-19. "Ten okres naszego życia nie znajdzie się w historii kina. Nie zobaczymy kina akcji z Tomem Cruisem, który będzie nosił maseczkę. Dla scenarzystów i filmowców pandemia będzie okresem, który tak naprawdę nie istniał" - przekonuje producent.

"Kina i filmy powinny zostać zachowane. (...) Uważam, że film to jedna z najważniejszych form sztuki XX wieku. Dla widzów, dla ludzi, którzy przychodzą do kin z własnej woli, by przeżyć coś emocjonującego i emocjonalnego. A poprzez przeżywanie tego w grupie ludzi, to uczucie jest jeszcze większe. Nie da się tego zastąpić niczym innym" - powiedział Grazer.

Reklama

Ron Howard podziela opinię przyjaciela. "Nie wydaje mi się, że to wszystko wyparuje. Multipleksy będą przypominać coś w rodzaju Broadwayu. Będą tam lądować najdroższe projekty, by przyciągnąć jak najwięcej widzów i stworzyć niezapomniane wydarzenia. Kina, dystrybutorzy i platformy streamingowe będą starały się zaoferować swoim widzom ten rodzaj wspólnego przeżycia, które zbuduje zaplecze fanów" - stwierdził reżyser. Podkreślił też, że coraz bardziej zaciera się granica między filmem a serialem telewizyjnym.

Howard i Grazer nie mają wątpliwości, że z powodu tego zacierania się granic oraz pandemii jeszcze szybciej dojdzie do zmian przyzwyczajeń widzów i ich skierowaniu się w stronę serwisów streamingowych i oglądania filmów w domu. Najnowsze dzieło tego duetu reżysersko-producenckiego pokaże Netflix. Będzie to "Elegia dla bidoków", której premierę wyznaczona na 24 listopada tego roku. Trend ten ma też drugą stronę. Zdaniem Howarda w kinach coraz częściej będzie można zobaczyć telewizyjne premiery.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Ron Howard
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy