Rodzinny sukces! Odebrała nagrodę, do której 26 lat temu nominowano jej mamę
Fernanda Torres, gwiazda filmu "I'm Still Here", zdobyła swój pierwszy Złoty Glob, triumfując w kategorii najlepszej aktorki w filmie dramatycznym. Jej zwycięstwo jest szczególnie poruszające, ponieważ ma symboliczne powiązanie z sukcesem jej matki, Fernandy Montenegro, która 26 lat wcześniej była nominowana do tej samej nagrody za rolę w "Dworcu nadziei".
W filmie "I’m Still Here" Torres wciela się w Eunice Paivę, matkę zmagającą się z żałobą po zaginięciu męża w czasie brazylijskiej dyktatury wojskowej. Rola ta wymagała od aktorki głębokiego emocjonalnego zaangażowania i spotkała się z entuzjastycznym odbiorem zarówno widzów, jak i krytyków.
Na tegorocznej gali wręczenia Złotych Globów aktorka została uhonorowana statuetką w kategorii najlepszej aktorki w filmie dramatycznym. Był to dla niej niezwykle wzruszający moment, gdyż w 1999 roku jej mama, Fernanda Montenegro, była nominowana do tej samej kategorii za rolę w filmie "Dworzec nadziei". Co ciekawe, 95-letnia aktorka również występuje w "I'm Still Here" i gra starszą wersję Eunice.
"Była tu 25 lat temu i to jest dowód na to, że sztuka może przetrwać całe życie" - powiedziała Torres, odnosząc się do sukcesu swojej matki. 59-letnia Torres, wyraźnie poruszona, podziękowała za wyróżnienie podczas ceremonii w Beverly Hilton w Los Angeles.
"To niesamowity rok dla występów kobiet. Jest tu tak wiele aktorek, które bardzo podziwiam" - dodała. W jej kategorii nominowane były też m.in. Nicole Kidman, Kate Winslet oraz Angelina Jolie.
Torres jest pierwszą brazylijską aktorką, która zdobyła Złotego Globa dla najlepszej aktorki w filmie dramatycznym.
Film "I’m Still Here", wyreżyserowany przez Waltera Sallesa, zdobył uznanie na Festiwalu Filmowym w Wenecji, gdzie nagrodzono go za najlepszy scenariusz. Od tamtej pory produkcja była wyróżniana na międzynarodowych festiwalach i stała się brazylijskim kandydatem do Oscara w kategorii najlepszego filmu międzynarodowego.
Twórcy filmu podkreślają, że choć opowiada on historię osadzoną w przeszłości, to niesie ważne przesłanie dla współczesności.
"Zaczęliśmy ten projekt z myślą, że opowiadamy historię z przeszłości, ale zdaliśmy sobie sprawę, że jest to także refleksja nad naszą teraźniejszością" - zauważył Salles.
Zobacz też: "Matrix 5" jednak bez Willa Smitha? Tajemniczy post aktora wprowadza w błąd