Rodzeństwo gwiazd: Nie tylko Julia Pietrucha
Choć można by sądzić, że znane rodzeństwo to nie lada kłopot, nasi rozmówcy udowadniają, jaka to fajna sprawa. Zawsze mogą na braci i siostry liczyć. O swoim rodzeństwie mówią m.in. Julia Pietrucha i Marcin Kwaśny.
Natalia Pietrucha urządzała w dzieciństwie z Julką rodzinne przedstawienia. Brat Marcina Kwaśnego często się z nim sprzeczał, a Paweł Pręgowski pobił się z Piotrem na szkolnym boisku! Dziś przyznają, że ich relacje ze słynnym rodzeństwem są bardzo dobre.
- Julia jest pozytywną osobą, motywujemy się do działania. Zajmuję się jej PR-em, więc ostatnio wiele naszych rozmów "kręci się" wokół pracy, ale zawsze znajdujemy czas, żeby spotkać się w weekend, zjeść obiad, wyskoczyć do kina czy na rower. Jeśli któraś z nas ma problem, może zadzwonić do drugiej, poradzić się, wyżalić. Zresztą tak samo jest z naszą najmłodszą siostrą Gabrysią. Trzymamy się razem, wiemy, jak ważne są nasze relacje i staramy się je pielęgnować.
Nawet jeśli Julia jest na końcu świata, czuję, że jest ze mną. Jesteśmy bardzo ze sobą związane emocjonalnie - opowiada starsza o dwa lata od Julii Natalia Pietrucha, scenarzystka.
- Nasz kontakt ogranicza się co prawda do spotkań rodzinnych, jak święta czy wesela, oraz moich wizyt w Warszawie. Mam jednak klucze do mieszkania Marcina i Diany - mówi Jakub Kwaśny i dodaje, że od kiedy Marcin wyprowadził się z Tarnowa, ich relacje się poprawiły.
- Jak to między braćmi w jednym domu bywa, różnice zdań były częste. Teraz nasze relacje są bratersko-przyjacielskie. Gdy któryś ma problem, nie boimy się o tym rozmawiać. To Marcin, gdy był jeszcze studentem Akademii Teatralnej, pokazał mi Warszawę i zaraził miłością do teatru. Choć ja wybrałem inną scenę, polityczną, za każdym razem, gdy przyjeżdżam do stolicy, wizyta w teatrze jest obowiązkowa. Nie zamieniłbym brata na żadnego innego. Może czasem mamy spięcia, ale w sytuacji podbramkowej poszlibyśmy za sobą w ogień - przyznaje 28-letni nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie, radny Rady Miejskiej w Tarnowie i przewodniczący Rady Programowej Radia Kraków.
- Piotrek wybrał zawód aktora z dwóch przyczyn: nie chciał iść do wojska i miał niesamowity talent. Potrafił przeczytać kilkanaście książek w tygodniu i posiadał niesamowitą pamięć. Do dziś pamięta, jak pobiliśmy się na szkolnym boisku! Zawsze jednak byliśmy mocno związani - wspomina Paweł Pręgowski, wówczas student warszawskiego AWF-u, który w sierpniu 1980 znalazł się w Melbourne, gdzie ożenił się i dziś ma trójkę dzieci.
Zanim wyjechał z Polski, uczył rok starszego brata zapasów i był częstym gościem w Teatrze Rozmaitości, gdzie grał Piotr.
Czy znane rodzeństwo wpływa na ich życie?
- Nie, nikt mnie na ulicy nie zaczepia - uśmiecha się Natalia. - Czasem jakiś kolega napisze SMS: "O, Twoja siostra już zajęta, szkoda". A znajomych zawsze zachęcam, żeby oglądali Julkę w telewizji, zapraszam ich też do teatru.
- W Melbourne znam wielu Polaków, którzy ciągle pytają, czy mam nowe odcinki "Rancza". Popularność Piotra i jego żony Ewy bardzo mnie cieszy, a ich sukces jest zawsze moim sukcesem - zwierza się Paweł Pręgowski.
KRAS