Reklama

Robin Williams: Uzdrawiał innych śmiechem

Chociaż Robin Williams sam zmagał się z depresją i uzależnieniem od alkoholu, to potrafił wlewać nadzieję w serca innych. Najnowszy poświęcony mu film dokumentalny przypomina, że to dzięki niemu po raz pierwszy po tragicznym wypadku roześmiał się Christopher Reeve.

Chociaż Robin Williams sam zmagał się z depresją i uzależnieniem od alkoholu, to potrafił wlewać nadzieję w serca innych. Najnowszy poświęcony mu film dokumentalny przypomina, że to dzięki niemu po raz pierwszy po tragicznym wypadku roześmiał się Christopher Reeve.
Robin Williams cierpiał na otępienie z ciałami Lewy'ego /Paul Drinkwater/NBC/NBCU Photo Bank /Getty Images

11 sierpnia mija pięć lat od samobójczej śmierci Robina Williamsa. Aktor nie krył, że walczył z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Próbował też z pomocą specjalistów pokonać depresję. Ciosem, który mógł okazać się dla niego zbyt mocny, była diagnoza lekarzy, mówiąca, że ma początki choroby Parkinsona. Po jego śmierci okazało się jednak, że cierpiał na inną chorobę neurodegeneracyjną - otępienie z ciałami Lewy'ego.

Mimo że w jego życiu nie brakowało mrocznych momentów, w życie innych ludzi wnosił wiele światła. Poprzez komedie, w których grał, działał terapeutycznie na miliony widzów. Co więcej, w życiu prywatnym swój talent komiczny wykorzystywał do podnoszenia na duchu swoich przyjaciół.

Reklama

Wspierał m.in. sparaliżowanego Christophera Reeve'a, po tym, jak uległ wypadkowi podczas jazdy konnej. Przypomina o tym najnowszy film dokumentalny poświęcony Williamsowi "Robin Williams: When the Laughter Stops", zrealizowany przez amerykańską sieć telewizyjną Reelz.

Williams nie zapomniał o starym przyjacielu z okresu studiów w nowojorskiej akademii aktorskiej Juilliard School, gdy ten znalazł się w potrzebie. Aktor znany z roli "Supermana", w swojej autobiografii ze szczegółami opisał terapię śmiechem, którą zaaplikował mu Williams.

"Leżałem na plecach, sparaliżowany, nie mogłem przestać myśleć o najmroczniejszych sprawach. Wtedy, w wyjątkowo ponurym momencie, otworzyły się drzwi i wpadł przysadzisty facet w niebieskim słomkowym kapeluszu, żółtym ubraniu chirurga, w okularach, mówiący z rosyjskim akcentem. Oznajmił, że jest moim proktologiem i że musi mnie natychmiast przebadać. Moją pierwszą reakcją była myśl, że albo podano mi za dużo narkotyków, albo mam uszkodzony mózg. Po raz pierwszy od wypadku zaśmiałem się. Mój stary przyjaciel pomógł mi zrozumieć, że jakoś to będzie" - wspominał Reeve.

W jednym z wywiadów Williams stwierdził: "Patrząc na świat widzisz, jak przerażający potrafi czasami być i wciąż próbujesz walczyć z tym strachem. Komedia może pomóc sobie z nim poradzić, powoduje, że nie czujesz się nim sparaliżowany. Dzięki niej możesz wypędzić demony i sobie z nimi poradzić. To właśnie robię, kiedy gram".

Najsłynniejsze filmy, w których wystąpił Williams to m.in. "Good Morning, Vietnam", "Stowarzyszenie umarłych poetów" i "Fisher King". Role w tych filmach przyniosły mu nominacje do Oscara. Statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej dostał w 1997 roku, za drugoplanową rolę psychoanalityka w "Buntowniku z wyboru". Do najbardziej znanych filmów z jego udziałem należy również komedia "Pani Doubtfire" z 1993 roku, w której Williams przebiera się i udaje gosposię, by być bliżej swoich dzieci, które są pod opieką matki po rozstaniu rodziców. Zdobył też cztery Złote Globy oraz szereg innych nagród filmowych. Poza tym, regularnie występował w stand-upach.

"Robin Williams był pilotem, dżinem, nianią, prezydentem, profesorem" - napisał w swoim oświadczeniu, po śmierci aktora, Barack Obama, nawiązując do ról, które wykreował Williams. "Był jedyny w swoim rodzaju. Rozśmieszał nas i zmuszał do płaczu" - dodał prezydent USA.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Robin Williams
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy