Robert De Niro kręci trylogię
Robert De Niro zapowiedział na trwającym właśnie festiwalu w Karlowych Warach, że chciałby nakręcić kolejne części "Dobrego agenta". Podobno zainspirowała go do tego Europa Środkowa. Skorzystał też z okazji, by wypowiedzieć się na temat zapowiadanego od miesięcy strajku aktorów.
Zgodę producenta, czyli Martina Scorsese, na kolejne części "Dobrego agenta" już ma. Aktorowi marzy się, by ponownie powrócić do swojego bohatera - Edwarda Wilsona (Matt Damon) i przenieść akcję do lat 1961- 1989. Trzecia część miałaby się skupić na czasach współczesnych.
Co prawda plany są, ale przygotowań brak. De Niro przyznał, że jeszcze nie rozpoczął badań potrzebnych do napisania scenariusza, ale pobyt w Europie Środkowej jest ku temu wyśmienitą okazją.
"Nie planowałem prac nad materiałem, gdy tu jechałem, ale teraz widzę, że to świetny pomysł" - mówił.
Przyznał, że znów zdecydował się na współpracę z Martinem Scorsese, bo praca z nim jest zawsze "świetną zabawą". Teraz jest w trakcie kolejnego projektu przygotowywanego do spółki z twórcą "Wściekłego byka", który powinien ujrzeć światło dzienne w 2009 roku. Choć w wywiadach aktor przyznawał, że woli o tym szczegółowo nie rozmawiać, bo jest przesądny.
Równie skromnie wypowiadał się na temat swojego najnowszego filmu w reżyserii Barry'ego Levinsona. W komedii "What just happened" wystąpił razem z Brucem Willisem i zagrał, nomen omen, zdesperowanego producenta filmowego, który nie potrafi poradzić sobie z nowym projektem.. Film zebrał średnio wylewne recenzje i chyba tylko ze względu na obecność De Niro, który odebrał na festiwalu nagrodę na całokształt twórczości, powstrzymano się od ostrzejszej krytyki.
De Niro ciepło wypowiadał się natomiast na temat swojego kolegi z planu. Stwierdził, że Willis grający w filmie aktora, który ma aż za dobre mniemanie o sobie, "ma naprawdę świetne poczucie humoru i potrafi się śmiać sam z siebie".
Gwiazdor Skorzystał też z okazji i wypowiedział się na temat zapowiadanego od miesięcy strajku aktorów w Hollywood. De Niro jest przeciwny jakiemukolwiek zaprzestawaniu pracy. Uważa, że teraz nie jest czas na obudowywanie się barykadami i walkę z powodu jakichś szczątkowych pieniędzy z DVD czy z innego wykorzystywania filmów w mediach.
"Wydaje mi się, że to nie jest dobry czas na strajk. Problem, o który wszystko się rozbija, powinien być rozwiązany w ciągu najbliższych kilku lat bez konieczności strajku" - mówił - "To nie jest właściwy czas na tego typu zagrywki, biorąc pod uwagę sytuacje ekonomiczną".
Zauważył, że należy brać przykład ze związku reżyserów, którzy "odrobili swoją pracę domową" i potrafili się dogadać z producentami bez konieczności podejmowania strajku.
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Karlowych Warach potrwa jeszcze do 12 lipca.