Reklama

Reżyser "To właśnie miłość" przyznał, że nie zatrudniłby dziś Keiry Knightley

Richard Curtis, reżyser i scenarzysta "To właśnie miłość" stwierdził, że gdyby dzisiaj kręcił ten film, to w roli Juliet, kreowanej przez Keirę Knightley, obsadziłby starszą aktorkę. Knightley grając kobietę, która wychodzi za mąż, miała 18 lat.

Richard Curtis, reżyser i scenarzysta "To właśnie miłość" stwierdził, że gdyby dzisiaj kręcił ten film, to w roli Juliet, kreowanej przez Keirę Knightley, obsadziłby starszą aktorkę. Knightley grając kobietę, która wychodzi za mąż, miała 18 lat.
"To właśnie miłość" /Archives du 7eme Art/Photo12 via AFP /AFP

W kultowej świątecznej komedii romantycznej z 2003 r. "To właśnie miłość", 18-letnia Keira Knightley wciela się w Juliet, która bierze ślub z Peterem, granym przez Chiwetela Ejiofora, wówczas 26-latka. Z kolei cichego wielbiciela Juliet, Marka, kreuje 30-letni Andrew Lincoln. Wielu widzów, znając wiek aktorów portretujących te postaci w momencie kręcenia filmu, było nieco skonsternowanych tym, jak młodą aktorkę Richard Curtis zatrudnił do zagrania w tym miłosnym trójkącie.

Reklama

Teraz, przy okazji 20. rocznicy premiery "To właśnie miłość", Curtis przyznaje, że gdy kręcił ten film różnica wieku między Knightley, a otaczającymi jej mężczyznami, "nie wydawała mu się zbyt dziwna". W rozmowie z serwisem LADbible dodaje jednak, że "teraz prawdopodobnie nie zatrudnilibyśmy kogoś tak młodego jak Keira".

"Z drugiej strony jestem podekscytowany, że obsadzono Keirę, ponieważ uważałem ją za idealną. Nie sądzę, że w filmie odgrywała nastolatkę, raczej wydawało się, że ma około 23 lat" - stwierdził 67-letni reżyser.

"To właśnie miłość": Film, który źle się zestarzał?

Komedia Curtisa była dopiero drugim filmem w CV Knightley. Curtis zapamiętał jedną z pogawędek, jaką odbył z Keirą podczas zdjęć. "Spytałem ją, co będzie później robić, a ona odpowiedziała: 'Och, to będzie okropne i prawdopodobnie popełniłam straszny błąd, ale będę kręcić film o piratach. Spędzę przynajmniej kilka przyjemnych miesięcy w słońcu'" – mówił serwisowi Daily Beast w 2013. 

Tym "filmem o piratach" byli, rzecz jasna, "Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły". Obraz, który podobnie jak "To właśnie miłość", okazał się wielkim sukcesem.

Curtis ze zrozumieniem podchodzi do krytycznych głosów, które po latach zaczęły do niego docierać na temat świątecznego klasyka. "Wspaniałą rzeczą jest to, że każdy ma dość odwagi, aby powiedzieć, co nie podoba mu się w tym, co robisz" - powiedział LADbible.

Zmiana obyczajowości, jaka nastąpiła w ciągu 20 lat, sprawiła, że Curtis dokonałby wielu zmian w swoim filmie. Rok temu przyznał, że jest brak różnorodności rasowej czy seksualnej. Z kolei kilka tygodni temu powiedział, że żałuje też, że jedna z bohaterek wyróżniająca się figurą plus size, Natalie (Martine McCutcheon) była częstym obiektem żartów z powodu swojej wagi.

Lekcję z poprawności politycznej Curtis odrobił, reżyserując swój najnowszy film, "Genie", który 22 listopada miał premierę na platformie Peacock. To remake brytyjskiego filmu telewizyjnego "Bernie and the Genie" z 1991 r., do którego Curtis napisał scenariusz. Główną bohaterką tej świątecznej komedii, którą z Londynu przeniesiono do Nowego Jorku, jest Flora (Melissa McCarthy) - dżin, dobry duch, którego wywołał Bernard (Paapa Essiedu), pocierając starą szkatułkę na biżuterię.

Czytaj więcej: "To właśnie miłość": Żarty z wagi nie są już śmieszne

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: To właśnie miłość | Keira Knightley | Richard Curtis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy