Reklama

Przyjaciele o Kieślowskim

Cenił profesjonalizm i uczciwość, był prostolinijny, zawsze szedł własną drogą. Pozostanie wzorem dla współczesnych twórców - tak o Krzysztofie Kieślowskim ("Trzy kolory", "Podwójne życie Weroniki") mówili w niedzielę, 12 marca, w Katowicach jego przyjaciele, znajomi i współpracownicy. 13 marca mija 10. rocznica śmierci tego wybitnego reżysera.

Spotkanie w Kinoteatrze Rialto było jednym z punktów odbywającego się w Katowicach kongresu "Krzysztof Kieślowski in memoriam", który inauguruje Rok Kieślowskiego.

Piotr Łazarkiewicz wspomniał, że zarówno on, jak i inni studenci reżyserii na Uniwersytecie Śląskim byli pod wielkim wpływem swojego nauczyciela.

"Był naszym absolutnym idolem. Fascynowały nas nie tylko jego filmy, ale też jego sposób życia. Nawet dziś, gdy rozmawiamy o jakimś filmie, zawsze pada pytanie, co by o nim powiedział Kieślowski?" - podkreślił.

"Mieliśmy w jego postaci wzór reżysera, który był daleki od autokreacji, nikogo nie udawał, mówił prostym językiem" - dodał.

Reklama

"Mamy trudność w publicznym mówieniu o nim. Mamy poczucie jego obecności - ojcowskiej, kontrolującej. Ciągle czuje się jego oko" - wyznała Magdalena Łazarkiewicz, dla której Kieślowski także był opiekunem artystycznym i nauczycielem.

Natalia Koryncka-Gruz, która zrealizowała dwa dokumenty o Kieślowskim, wspomina, że kiedy w 1993 roku przyjechała na plan "Białego" ujęła ją u Kieślowskiego ogromna empatia wobec ludzi, z którymi współpracował i niesłychana rzetelność.

Z kolei autor książki o reżyserze Stanisław Zawiśliński podkreślił, że Kieślowski bardzo cenił profesjonalizm i od wszystkich tego oczekiwał.

Jak powiedział operator Jacek Petrycki, Kieślowski potrafił połączyć coś, co go prywatnie interesowało z czymś, co było uniwersalne.

Aktor i reżyser Henryk Baranowski wspomniał, że Kieślowski miał co prawda ponurą wizję przyszłości, ale z drugiej strony był zawsze wspaniałym kompanem, z poczuciem humoru.

"To człowiek dużego formatu, przypadek sprawił, że został reżyserem (...) Nawet gdyby nie robił filmów, nie można byłoby przejść obok niego obojętnie. Lubił sięgać do życia, a nie do literatury" - powiedział senator Kazimierz Kutz.

Zdaniem senatora, polskie kino powojenne miało dwa "piętra" - szkołę polską i kino moralnego niepokoju. Liderem tego pierwszego pokolenia reżyserów jest Andrzej Wajda, a najwybitniejszym przedstawicielem młodszego pokolenia - Krzysztof Kieślowski.

"Kieślowski był jednak jeszcze kimś więcej. To był guru" - podkreślił Kutz.

Z jednoznacznym zakwalifikowaniem twórczości Kieślowskiego do kina moralnego niepokoju nie zgodził się Krzysztof Wierzbicki - przyjaciel reżysera i twórca filmu dokumentalnego o nim.

"To uproszczenie. Kieślowski był najwybitniejszym przedstawicielem kina Kieślowskiego. Siłą Krzyśka było to, że szedł własną drogą" - zakończył Wierzbicki.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Kieślowski | Katowice | Przyjaciele
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy