Reklama

"Przychodzi facet do lekarza": 6 mln widzów we Francji

Francuska komedia "Przychodzi facet do lekarza", która nad Sekwaną była kasowym hitem - kolejny wspólny film duetu Dany Boon - Kad Merad - trafi 11 lipca na ekrany w Polsce. We Francji zgromadziła w kinach 6 mln widzów, więcej niż "Hobbit: Pustkowie Smauga".

Produkcję zrealizował ją Dany Boon. Francuski reżyser i aktor zdobył popularność jako autor filmów "Jeszcze dalej niż Północ" (2008) i "Nic do oclenia" (2010), w których także występował. Również w "Przychodzi facet do lekarza" zagrał główną rolę. Partneruje mu Kad Merad (aktorski duet Boon -Merad publiczność oglądała już w "Jeszcze dalej niż Północ").

Główni bohaterowie komedii "Przychodzi facet do lekarza" (oryg. "Supercondriaque") to hipochondryk Romain (Boon) i wysłuchujący opowieści o jego urojonych dolegliwościach doktor Zvenka (Merad).

Reklama

40-letni Romain, choć zdrów jak ryba, jest przekonany, że jego organizm stanowi siedlisko bakterii i wirusów. Swoją manią bohater rujnuje życie jedynego przyjaciela, doktora Zvenki. Poczciwy medyk codziennie stara się wybijać z głowy kolegi kolejne wyimaginowane schorzenia. Romain potrafi nawiedzić lekarza znienacka: w trakcie zabiegu, podczas rodzinnej uroczystości, w domu w środku nocy. W końcu miarka się przebiera - gdy "umierający" Romain zaczyna okazywać bardzo żywe uczucia siostrze doktora.

Boon zwraca uwagę, że film podejmuje m.in. wątek współczesnej tendencji ludzi do samodzielnego "leczenia się" za pomocą internetowych porad.

"Wystarczy wpisać coś w Google, a otrzyma się zdjęcia i opisy każdej możliwej choroby. Niektóre z historii, których pełno na różnego rodzaju forach, bywają tragiczne i zadziwiające. Mój ukochany przyjaciel lekarz powiedział mi, że obecnie na konferencjach organizowane są specjalne debaty dotyczące samodzielnego leczenia się. Lekarze muszą często stawiać czoło pacjentom, którzy nie przychodzą do nich z chorobą, lecz gotową 'diagnozą'" - opowiadał reżyser filmu w jednym z wywiadów.

Dodał, że poprzez tę komedię próbuje również pokazać, "jak ciężko facetowi takiemu, jak Romain nawiązywać relacje międzyludzkie". "W gruncie rzeczy uważam, że hipochondria to choroba ludzi bogatych - trzeba mieć czas i pieniądze, by móc sobie na nią pozwolić. Chciałem zobaczyć, czy ten facet, mimo swoich neuroz, będzie potrafił znaleźć miłość" - powiedział Boon.

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Przychodzi facet do lekarza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy