Reklama

Przez lata wątpiła w swoje możliwości. Teraz gwiazda ma szansę na Oscara

Demi Moore przez długi czas żyła w przekonaniu, że nie zdoła już wiele osiągnąć. Życiowe upadki, krytyka jej aktorskich umiejętności i zmieniające się z wiekiem ciało tylko ją w tym boleśnie utwierdzało. "Trzydzieści lat temu jeden producent powiedział mi, że jestem 'popcornową' aktorką i w tamtym czasie myślałam, że nie mogę [walczyć o nagrody]. Że mogę robić filmy, które zarobią dużo pieniędzy, ale nigdy nie zostanę za nie doceniona" - wyznała, odbierając w tym roku pierwszy w karierze Złoty Glob. Dzięki śmiałej produkcji "Substancja" w reżyserii Coralie Fargeat gwiazda wróciła na szczyt i na nowo uwierzyła w siebie.

Demi Moore: wyzwania od najmłodszych lat

Demi Moore urodziła się jako Demetria Gene Guynes w Roswell. Biologiczny ojciec, Charles Harmon, odszedł zaledwie dwa miesiące po ślubie z jej matką. Demi nigdy go nie poznała. Nie potrafił go zastąpić również ojczym, Dan Guynes. Mężczyzna wielokrotnie w okresie jej dzieciństwa zmieniał pracę, co doprowadziło do kilkudziesięciu przeprowadzek rodziny. Z tego powodu przyszła aktorka miała problem z nawiązywaniem trwałych znajomości.

Reklama

Nigdy nie znalazła również oparcia w swojej matce, która obwiniała ją o rozstanie z pierwszym mężem. Moore zdecydowała się na wyprowadzkę już w wieku 16 lat i wtedy też rozpoczęła życie na własny rachunek. Początkowo próbowała swoich sił jako modelka, jednak z czasem zapałała ciepłym uczuciem do aktorstwa. Virginia King często rozmawiała z prasą brukową o przeszłości córki. Sprzedawała również jej zdjęcia z prywatnych archiwów. W końcu aktorka zerwała z nią kontakt na osiem lat. Wybaczyła jej dopiero, gdy dowiedziała się, że ta jest śmiertelnie chora. Wówczas nawet przeprowadziła się do jej domu i troskliwie się nią opiekowała. 

Trudne dzieciństwo pchnęło młodą gwiazdę w kierunku używek. Wszystko zmieniło się, gdy trafiła na plan filmu "Ognie świętego Elma". Reżyser Joel Schumacher wysłał ją na odwyk. Gdyby odmówiła terapii, wówczas upragniona rola przeszłaby jej koło nosa.

Demi Moore: romanse i małżeństwa

Demi Moore trzykrotnie wychodziła za mąż i ma troje dzieci. Jej pierwszym mężem był autor tekstów piosenek Freddy Moore, ale ich małżeństwo przetrwało nieco ponad pięć lat. Potem Demi rzuciła się w wir romansów. Spotykała się, m.in. z Johnem Ramosem i Emilio Estevezem.

Jej życie zmieniło się całkowicie w chwili, gdy w 1987 roku spotkała Bruce'a Willisa. Kilka miesięcy później odbyło się ich huczne wesele, a w kolejnych latach młodzi małżonkowie zaczęli podbijać Hollywood. On wystąpił w kasowej "Szklanej pułapce" i mógł przebierać w ofertach. Ona wygrała casting do filmu "Uwierz w ducha" (1990), który okazał się tak długo oczekiwanym przełomem. W międzyczasie na świat przyszły ich córki: Rumer (1988 r.), Scout LaRue (1991 r.) i Tallulah Belle (1994 r.). 

Małżeństwo rozpadło się w październiku 2000 roku, jednak wydarzyło się to w przyjacielskiej atmosferze. Pięć lat później Demi ponownie zmieniła stan cywilny. Jej wybrankiem był o 16 lat młodszy aktor Ashton Kutcher. Dwa lata po ślubie przyjęła nazwisko męża. Osiem lat później para rozwiodła się. Aktorka od tamtego czasu nie stanęła już więcej na ślubnym kobiercu. 

W ostatnich latach wspiera Bruce'a Willisa, drugiego męża, który cierpi na demencję. Odwiedza go oraz jego obecną żonę, Emmę Heming Willis, przynajmniej raz w tygodniu. 

Demi Moore: krytycy podcinali jej skrzydła

Mimo pamiętnych kreacji jak we wspomnianym "Uwierz w ducha", "Gdyby ściany mogły mówić" czy "G.I. Jane" krytycy w ostry sposób opisywali w prasie jej aktorstwo. Moore była nominowana do niechlubnej Złotej Maliny aż osiem razy między innymi za role w filmach "Pod presją" (1996), "Striptiz" (1996) czy "Aniołki Charliego: Zawrotna szybkość" (2003).

Wbrew opiniom znawców kina, widzowie, którzy byli świadomi ciężkiego dzieciństwa artystki, pokochali Demi i jej kibicowali. Gwiazda szybko stała się bardzo popularna; jako pierwsza aktorka w historii otrzymała gażę przekraczającą 10 mln dolarów.

W ostatnich latach jednak nieczęsto pojawiała się na ekranach. W rozmowie dla Interview aktorka przyznała, że tuż po premierze "Aniołków Charliego" zaczęła mieć wiele wątpliwości. Sądziła, że z powodu wieku nie nadaje się już do pracy w Hollywood:

"Gdzie ja pasuję? To był czas, który nie wydawał się martwy, ale płaski... Muszę przyznać, że był taki moment, w którym zaczęłam się zastanawiać, czy to naprawdę jest to, co powinnam robić? [...] Wtedy odkryłam, że nie ma dla mnie miejsca".

Demi Moore: powrót na szczyt. Gwiazda ma szansę zdobyć Oscara!

Przełom nastąpił w 2024 roku na festiwalu filmowym w Cannes. To właśnie wtedy udział w konkursie głównym wziął niecodzienny bodyhorror "Substancja" w reżyserii Coralie Fargeat, która niegdyś była uczennicą mistrza tego gatunku - Davida Cronenberga. Główną bohaterką produkcji jest Elisabeth Sparkle (w tej roli Demi Moore), starzejąca się gwiazda telewizyjnego show doświadcza potwornych konsekwencji zażycia nielegalnego leku, który według dostawcy ma ją zmienić w młodszą, lepszą wersję samej siebie. 

Rola w tym filmie okazała się być dla aktorki nie tylko szansą na wielki powrót, ale także możliwością opowiedzenia o swoich wątpliwościach związanych z wiekiem i wyglądem, które towarzyszyły jej w ostatnich latach.

"Miałam przerażającą obsesję na punkcie swojego ciała. Nie wiem, dlaczego, ale uważałam, że jestem coś warta, tylko dopóki mam świetną figurę. Próbowałam o to walczyć i szłam 'pod skalpel'. Zawsze jednak z przegrywałam z samą sobą i byłam szczęśliwa jedynie przez krótki czas. Pogodziłam się z tym, co mam, dopiero wtedy, gdy przestałam próbować wszystko kontrolować" - przyznała w rozmowie z miesięcznikiem "Elle", choć wcześniej wielokrotnie starała się zataić swoje operacje plastyczne.

Odważna kreacja Demi Moore nie przeszła w branży bez echa. Krytycy zachwalali jej dojrzałe i świadome podejście do roli. Nic zatem dziwnego, że gwiazda otrzymała za nią wiele nominacji i prestiżowych nagród, o których kiedyś mogła wyłącznie pomarzyć. Za tę brawurowo wykonaną pracę aktorka została uhonorowana między innymi Satelitą, Saturnem, nagrodą Critics' Choice, statuetką Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych oraz Złotym Globem. Gdy odbierała tę ostatnią nagrodę, jej przemowa poruszyła niejedno serce:

"Jestem w szoku. Robię to od długiego czasu, od 45 lat i nigdy wcześniej niczego nie wygrałam. I jestem pełna pokory, a zarazem tak bardzo wdzięczna. Trzydzieści lat temu jeden producent powiedział mi, że jestem 'popcornową' aktorką i w tamtym czasie myślałam, że nie mogę [walczyć o nagrody]. Że mogę robić filmy, które zarobią dużo pieniędzy, ale nigdy nie zostanę za nie doceniona. Wierzyłam w to. Było to ze mną przez te wszystkie lata, aż w końcu pomyślałam, że to już koniec. [...] Może zrobiłam już wszystko to, co miałam zrobić. I gdy byłam w najniższym punkcie mojej kariery, dostałam ten magiczny, odważny, absolutnie dziwaczny scenariusz pod tytułem 'Substancja'. Świat powiedział mi w ten sposób, że to jeszcze nie koniec".

Gwiazda nie kryła wzruszenia, dziękowała za otrzymywane przez lata wsparcie i wiarę w jej możliwości, podczas gdy sama czuła się zagubiona.

Demi Moore za występ w filmie "Substancja" ma także szansę na zdobycie pierwszego Oscara w karierze. O tym, czy otrzyma prestiżową statuetkę, dowiemy się już w nocy z 2 na 3 marca.

Zobacz też: Mastercard OFF CAMERA 2025: Czy "Miłość zwycięży", gdy zasada "Oko za oko" wciąż rządzi światem?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Demi Moore | Substancja (2024)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy