Reklama

Przejąć osobowość dziecka

Wojciech Staroń - zdobywca Srebrnego Niedźwiedzia na 61. Berlinale za zdjęcia do meksykańsko-polskiej produkcji "Nagroda" - opowiada o pracy nad filmem o argentyńskiej dyktaturze wojskowej widzianej oczami dziecka. "Nagroda" - od piątku, 27 stycznia, w polskich kinach.

W filmie "Nagroda" reżyserka Paula Markovitch, na podstawie własnych doświadczeń z dzieciństwa, opowiada o dziewczynce uciekającej wraz z przerażoną matką przed represjami argentyńskiego reżimu wojskowego lat 70. Jest to więc prawdziwa historia przeniesiona na ekran?

Wojciech Staroń: - Autentyczna jest historia dziewczynki i jej matki, ukrywających się w domku letniskowym na plaży. W rzeczywistości Paula wraz z rodzicami mieszkała w takim domu w nadmorskim miasteczku kilka lat. Było to w czasie, gdy ojciec działał w opozycji przeciwko dyktaturze wojskowej i często kursował pomiędzy Buenos Aires a tym miasteczkiem. Inspiracją do nakręcenia filmu było wspomnienie Pauli o nagrodzie otrzymanej w szkolnym konkursie o armii. Dziewczynka - wiem to ze wspomnień Pauli - przeczuwała, mając te 7-8 lat, że przyjmując tę nagrodę przeciwstawia się temu, o co walczą jej rodzice.

Reklama

Reżyserka ma polskie pochodzenie, ale urodziła się i wychowała w Argentynie.

- Gdy miała 20 lat wyemigrowała do Meksyku, tam mieszka do dziś.

A więc w jaki sposób nawiązaliście współpracę?

- Paula widziała moje filmy dokumentalne. Spodobał jej się sposób, w jaki przedstawiam ludzi i umiejscawiam postać w krajobrazie; doceniła w moich zdjęciach relacje między portretowanym a portretującym.

Przeczytaj recenzję "Nagrody" na stronach INTERIA.PL!

Na historię opowiadaną w filmie widz patrzy oczami dziecka. Jaki był pana sposób na zobrazowanie świata widzianego przez małą dziewczynkę?

- Tak naprawdę to jest świat widziany oczami osoby dorosłej, która wspomina swoje dzieciństwo, stara się do niego powrócić. Rzeczywiście, kamera musiała przejąć osobowość dziecka, aby podążać za jego dynamiką, energicznymi reakcjami i ciągłymi zmianami. Chciałem, aby kamera nigdy się nie spóźniała, aby zawsze była w tym miejscu, z którego można najwięcej zobaczyć i aby poruszała się w rytmie dziecka.

Jakie były oczekiwania reżyserki?

- Były bardzo duże, ponieważ Paula ma świadomość obrazu, ma wykształcenie malarskie. Co więcej, jej ojciec malował zimowe pejzaże, w czasie, gdy ukrywał się z rodziną w nadmorskim miasteczku. Inspirowaliśmy się kolorami tych pejzaży, były one dla nas wskazówką do budowania nastroju, który powracał w pamięci Pauli.

Robi pan zdjęcia do filmów fabularnych, co doceniono na festiwalu w Berlinie. Kręci pan też dokumenty według własnego pomysłu. Czy nie myślał pan o wyreżyserowaniu filmu fabularnego?

- Na razie o tym nie myślę. Skupiam się na obrazowaniu ludzkich historii. Filmuję ludzi zarówno w ich naturalnym otoczeniu, normalnym życiu, jak i odgrywanym przez aktorów. Dla mnie to jest bez różnicy, której techniki używam, ważne, aby historia była ciekawa, nośna, nasycona emocjami.

Skąd pan czerpie pomysły do filmów dokumentalnych?

-Muszę sam coś doświadczyć na własnej skórze albo bardzo dobrze poznać bohaterów, żeby zdecydować się robić film. Najważniejszą inspiracją dla mnie jest moje własne przeżycie, coś mnie musi dotknąć, bardzo poruszyć, abym chciał o tym opowiedzieć.

Obecnie Staroń rozpoczyna pracę nad zdjęciami do "Papuszy" w reżyserii Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze - filmu biograficznego o romskiej poetce Bronisławie Wajs-Papuszy. Film będzie gotowy w przyszłym roku.

Z Wojciechem Staroniem rozmawiała Magdalena Cedro.


Ciekawi Cię, co jeszcze w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje

Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy