Prokuratura komentuje śmierć Elżbiety Zającówny. Są wyniki sekcji
Prokuratura zabrała głos w sprawie śmierci Elżbiety Zającówny. Popularna aktorka zmarła 29 października w wieku 66 lat. Jak podaje rzecznik stołecznej prokuratury nie stwierdzono udziału osób trzecich.
"Na ciele nie stwierdzono śladów działania osób trzecich" - poowiedział "Faktowi" Pitor Antoni Skiba, rzecznik stołecznej prokuratury.
Elżbieta Zającówna zmarła we wtorek, 29 października 2024 roku. Była aktorką filmową, teatralną i telewizyjną, znaną przede wszystkim z ról w produkcjach Juliusza Machulskiego. W latach 2010-2013 była wiceprezeską Fundacji Polsat. Informację o jej śmierci przekazał Związek Artystów Scen Polskich w mediach społecznościowych. Od lat zmagała się z chorobą Von Willebranda, zaburzeniem krzepnięcia krwi. Ona także wpłynęła na jej decyzje dotyczące życia zawodowego. "Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu" - przyznała w rozmowie z "Vivą".
Elżbieta Zającówna jako studentka, debiutowała w filmie "Vabank" Juliusza Machulskiego. "Jako bardzo młoda, niedoświadczona osoba, byłam zachwycona tym, że mogę pracować z tak fantastycznymi artystami" - wspominała w jednym z wywiadów. W kolejnych latach oglądaliśmy ją m.in. w "Seksmisji", "Nadzorze" i "O-bi, o-ba. Końcu cywilizacji".
Ogromna popularność przyszła wraz z kultowym serialem "Matki, żony i kochanki". Dzięki roli Hanki Trzebuchowskiej Zającówna zyskała ogromną rozpoznawalność. Produkcja okazała się olbrzymim sukcesem. Przytłoczona nagłym zainteresowaniem i brakiem prywatności aktorka postanowiła w znacznym stopniu ograniczyć swoją działalność artystyczną.
Nadal występowała w teatrach, głównie w spektaklach komediowych. "Wolę grać w lżejszym repertuarze, lepiej się w tym czuję. Są aktorzy, którzy sprawiają, że widz płacze i są tacy, którzy widza rozśmieszają. Ja wolę być tą panią, która dostarcza śmiechu" - przyznała.
Zobacz też: Pogrzeb Elżbiety Zającówny. Żegnali ją bliscy, znani aktorzy i fani