Reklama

Premiera wyczekiwanej polskiej produkcji. "To nie mój film" wzrusza i zmusza do refleksji

Debiutancka produkcja Marii Zbąskiej pojawi się w kinach już pierwszego dnia świąt, a 16 grudnia w warszawskim Multikinie miało miejsce spotkanie z twórcami tej uroczej i dającej do myślenia opowieści. W bardzo miłej atmosferze na pytania dziennikarzy odpowiadali odtwórcy głównych ról Wandy i Janka - Zofia Chabiera oraz Marcin Sztabiński, reżyserka, operatorka i scenarzystka - Maria Zbąska, a także producentka Inga Kruk z firmy HI Movies.

"To nie mój film": produkcja, która pokazuje życie takim, jakie jest

"To nie mój film" to bardzo współczesna historia, będąca smutnym opisem wypalającej się miłości, którą codzienność odziera dosyć brutalnie z młodzieńczych fantazji. Jednocześnie "To nie mój film" jest jedną z niewielu polskich produkcji, która pokazuje życie takim jakie jest - a jest ono często mało spektakularne i raczej dalekie od tego, co pokazują nam media. Dynamikę relacji dwójki głównych bohaterów charakteryzuje rutyna - monotonia stałego związku wyparła spontaniczną radość bycia razem, a codzienna logistyka i obowiązki pozostawiają mało czasu na bliskość, intymność i pielęgnowanie uczuć. Paradoksalnie jednak, film jest smutny, ale i podnoszący na duchu jednocześnie. Pokazuje bowiem związek dojrzały, który może nie jest idealny, ale prawdziwy.

Reklama

Reżyserka i scenarzystka filmu - Maria Zbąska celowo położyła nacisk na wiarygodność opowiadanej historii:

"To, co mnie interesuje to pokazanie buntu wobec mitu romantycznej miłości, gdzie najważniejsze jest to, aby na końcu para się pobrała i żyli długo i szczęśliwie. A w życiu nie ma długo i szczęśliwie, a w dodatku, co właściwie oznacza to długo i szczęśliwie? Każdy dzień jest ważny i to właśnie o tych trudnych dniach, kiedy próbujemy się ze sobą skomunikować chciałam w tym filmie opowiedzieć".

Relacja Wandy i Janka mieści w sobie całe spektrum ludzkich uczuć i doświadczeń takich jak złość, rozczarowanie dorosłością, godzenie się z mijającym czasem, smutek po niespełnionych marzeniach. Bardzo skutecznie, ale co ważne bezpretensjonalnie, film oswaja te niekiedy trudne aspekty dorosłości i bycia razem, normalizuje trudności i wyzwania, pokazując, że są one integralną częścią życia. Marcin Sztabiński identyfikuje się z graną przez siebie postacią:

"Przygotowując się do roli zacząłem się sobie przyglądać. I zdałem sobie sprawę, że grany przeze mnie bohater jest do mnie bardzo podobny. Każdy facet jest momentami podobny do Janka - ma za uszami lenistwo w związku, ale też ma w sobie chęć naprawy".

W tym też tkwi zapewne sukces filmu na międzynarodowych festiwalach - "To nie mój film" pokazuje pewne uniwersalne prawdy o kondycji współczesnych trzydziesto- i czterdziestolatków, o czym mówi Zofia Chabiera, odtwórczyni roli Wandy:

"To jest film dla ludzi naszego pokolenia. Polecam go naprawdę każdemu; to jest piękny wizualnie film, w którym każdy może się przejrzeć. Każdy po jego obejrzeniu zobaczy inną historię - i to dla mnie jest wyjątkowy i bardzo wartościowy aspekt tego filmu".

"To nie mój film": wywoła śmiech i łzy

Fajnie jest czasem zobaczyć w kinie taką wersję rzeczywistości, która nie zmusza nas do nieustannej pogodni za perfekcją, co jest znamienne dla popularnej ostatnio kultury coachingu. "To nie mój film" zupełnie w kontrze do estetyki social mediów, pokazuje nam bardzo realistycznie skonstruowaną relację dwójki dojrzałych ludzi i zachęca do szukania w tej opowieści uroku, radości i spełnienia. W tym aspekcie film rzeczywiście zmusza do refleksji i skłania do spojrzenia na własne życie z dużo większa dozą empatii i serdeczności.

Inga Kruk z firmy HI Movies podkreśla, że film bardzo rezonuje z widzami: "Ten projekt jest wyjątkowy przede wszystkim dlatego, że jest szczery, świetnie zagrany, zabawny i wzruszający. Ma w sobie połączenie tych dwóch elementów, co w polskim kinie rzadko występuje. Z reguły mamy albo komedie, albo mocne dramaty. A tutaj mamy dosyć unikalne połączenie, to jest film na którym będziemy się śmiać, a jednocześnie się popłaczemy".

Fakt, że film będzie miał swoją premierę w okresie świątecznym jest naprawdę świetną decyzją marketingową. W czasie, kiedy jesteśmy bombardowani milionem reklam i przekazów medialnych budujących kompletnie nierealistyczny obraz świata, napędzający drapieżny kapitalizm i świąteczny konsumpcjonizm, a oferta rozrywkowa zdominowana jest świątecznymi romansidłami lub dobrze znanymi i lubianymi powtórkami, "To nie mój film" wydaje się być bardzo potrzebną alternatywą i jedną z najbardziej wartościowych pozycji kinowych w tym czasie.

Film trafi na ekrany kin w całej Polsce 25 grudnia.

Zobacz też: Gwiazda "Sukcesji" wytyka absurdy oscarowej gali. "Te nagrody to fałsz"

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy