Praca nad tym filmem była koszmarem. Doprowadzali się wzajemnie do szału
"Dzień świra" to tragikomiczny film Marka Koterskiego, który do dziś cieszy się statusem kultowego. Praca na planie produkcji nie należała jednak do najłatwiejszych, o czym otwarcie mówił zarówno odtwórca głównej roli, Marek Kondrat, jak i reżyser. "Praca u mnie to jest skrajna trauma, trzeba dać z siebie wszystko" - mówił autor w jednym z wywiadów.
"Dzień świra" (2002) Marka Koterskiego to film, który zyskał miano kultowego i przeniknął do kultury internetowej dzięki wielu wybitnym, komediowym scenom. Co ciekawe, wraz z wiekiem widzów odbiór filmu znacząco się różni. Młodzi dostrzegają w nim głównie walor humorystyczny; "Dzień świra" jest kopalnią chętnie powtarzanych cytatów i uroczego manieryzmu. Starsi widzowie widzą w nim jednak gorzką dorosłość, kryzysy życiowe i bezpowrotnie utracone marzenia. Choć na film można patrzeć dwojako (nie bez powodu mówi się, że jest on komediodramatem), jego tematyka i problemy są wciąż aktualne, a analiza społeczeństwa - ponadczasowa i niezwykle trafna.
Marek Kondrat wcielił się w niej w jeden z wariantów Adasia Miauczyńskiego, częstego bohatera filmów Koterskiego, który jest niespełnionym nauczycielem, rozwodnikiem i niezbyt udanym ojcem z wieloma utrudniającymi życie fobiami i rytuałami. Choć marzy o wielkiej miłości, jego lęki i brak akceptacji samego siebie sprawiają, że unika głębszych relacji. Akcja filmu rozgrywa się w ciągu jednej doby, w której Adaś staje w obliczu wszelkich możliwych uciążliwości życia codziennego, które potęgują jego frustrację i agresję.
Po premierze film otrzymał wiele pochwał zarówno ze strony krytyków, jak i publiczności. Marek Kondrat nie krył, że była to ważna rola w jego karierze, jednak została okupiona wieloma kryzysami i chwilami zwątpienia.
"Jak bardzo kosztowne to było przeżycie, odkryłem właściwie już w trakcie zdjęć" - mówił po premierze w rozmowie dla "Urody życia". Aktor żartobliwie wspominał, że praca z reżyserem była tak intensywna, że chwilami miał ochotę uciec z planu.
Pracę na planie "Dnia świra" kiepsko wspominał także reżyser, który w wielu wywiadach wspominał, że stres był dla niego wykańczający i często miał ochotę uciec. Doskonale zdawał sobie jednak sprawę z tego, że nie jest łatwym współpracownikiem.
"Praca u mnie to (...) trzeba dać z siebie wszystko. (...) Na nic innego nie można u mnie liczyć. Jak ktoś chce się - jak to mówią kolarze - "ujechać", niech dzwoni do mnie. To jest pewny adres" - mówił niegdyś w rozmowie dla "Gazety Wyborczej".
Jednym z momentów, który szczególnie zapadł Koterskiemu w pamięci, było kręcenie sceny pedantycznego poprawiania spodni. Gdy prezentował na planie swój ceremoniał poprzedzający siadanie na kanapie, który chwilę później miał powtórzyć Kondrat, pięćdziesięcioosobowa ekipa filmowa przyglądała mu się ze zdumieniem. Wtedy też ze wstydu reżyser chciał się zapaść pod ziemię:
"Oni po prostu oniemieli. Oni czegoś takiego w życiu nie widzieli. W absolutnej ciszy, bez jednej uwagi zamieniłem się z Markiem Kondratem miejscami i on to po prostu zaczął grać. I nakręciliśmy".
"Dzień świra" można obejrzeć w ramach abonamentu na Prime Video oraz Canal+ Online.
Zobacz też: Przekazał niepokojące wieści. Do tej uwielbianej serii może już nie wrócić