"Powstaniec 1863": Pierwszy taki polski film od trzydziestu lat [zwiastun]
"Powstaniec 1863" w reżyserii Tadeusza Syki to pierwszy od trzydziestu lat film fabularny opowiadający o powstaniu styczniowym. Jest już zwiastun produkcji, która na ekrany polskich kin trafi 12 stycznia 2024 roku.
Premiera filmu "Powstaniec 1863" odbędzie się w ramach 160-tej rocznicy powstania styczniowego.
Rok 1920, chwilę przed bitwą warszawską. Jeden z obecnych w koszarach żołnierzy okazuje się weteranem powstania styczniowego i powraca wspomnieniami do niespokojnych czasów sprzed blisko 60 lat. Wtedy to wspólnie z księdzem Stanisławem Brzóską działał w konspiracji przeciwko Imperium Rosyjskiemu. W obliczu "branek" do carskiego wojna i kolejnych represji ze strony zaborcy rodzi się pomysł organizacji powstania.
22 stycznia 1863 roku, w dniu wybuchu narodowego zrywu, ksiądz Brzóska staje na czele oddziału, który przeprowadza zakończony sukcesem atak na rosyjski garnizon wojskowy. Duchowny zostaje mianowany oficerem i naczelnym kapelanem. Wkrótce tropem ks. Brzóski rusza płk. Manukin zwany "Katem Podlasia", ale przez najbliższe dwa lata polski bohater pozostanie nieuchwytny siejąc popłoch wśród wojsk Imperium Rosyjskiego i dając polskiemu społeczeństwu nadzieję na wydostanie się spod carskiego zaboru.
W filmie w reżyserii Tadeusza Syki ("Wyszyński - zemsta czy przebaczenie") zobaczymy: Sebastiana Fabijańskiego, Olgierda Łukaszewicza, Cezarego Pazurę, Daniela Olbrychskiego, Karolinę Szymczak, Ksawerego Szlenkiera, Eryka Biedunkiewicza i Wiaczesława Boguszewskiego.
"Pomysł narodził się w grudniu 2020 roku. Wertując archiwalne źródła o XIX-wiecznych polskich bohaterach odkryłem postać ks. Brzóski i doszedłem do wniosku, że to temat na film. XIX wiek w kinematografii jest trudną epoką, z uwagi na kostiumy, scenografię. Szczególnie rzadko na ekranie pojawiał się temat Powstania Styczniowego. Od 30 lat, od premiery 'Szwadronu' Juliusza Machulskiego była duża luka. 'Powstaniec 1863' to pierwszy od 1993 r. polski film o powstańczych walkach" - powiedział Syka.
Reżyser dodał, że po rosyjskiej agresji na Ukrainę jego film "stał się nadal aktualną opowieścią o tym, że 160 lat temu stanęliśmy do powstania, w którym nie mieliśmy szans".