Polski festiwal w ogniu krytyki. Dyrektor festiwalu przeprasza
16 listopada 2024 roku w Toruniu rozpocznie się 32. edycja Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych EnergaCamerimage. Otwarcie odbędzie się w cieniu kontrowersji z powodu listu otwartego w czasopiśmie "Cinematography World", którego autorem był Marek Żydowicz, dyrektor wydarzenia. Twórcy Camerimage zarzuca się między innymi mizoginistyczne wypowiedzi. Na stronie festiwalu pojawiła się już odpowiedź dyrektora. Ta tylko zaogniła sytuację i doczekałą się kolejnych reakcji.
Wszystko zaczęło się od petycji, którą w sierpniu 2024 roku wystosowała organizacja Women in Cinematography. Wzywała w niej do większej reprezentacji operatorek podczas festiwalu. Żydowicz odpowiedział na nią w "Cinematography World". Według wielu osób jego wypowiedź przekroczyła granicę obrony festiwalu i uderzała w operatorki oraz ich pracę.
"Przemysł filmowy przechodzi gwałtowne zmiany, które wpływają na filmowy obraz, jego zawartość i estetykę. Jedną z tych zmian jest rosnące uznanie dla operatorek i reżyserek. Są one kluczowe, ponieważ naprawiają jedną z oczywistych niesprawiedliwości obecnych w społeczeństwie" - czytamy w pierwszym akapicie listu Żydowicza w "Cinematography World".
"Pojawia się jednak pytanie: czy pogoń za zmianą może wykluczać to, co dobre? Czy poświęcimy prace i artystów z wybitnymi osiągnięciami, by zrobić miejsca dla przeciętnych produkcji filmowych?" - kontynuuje. W dalszej części listu przypomniał, że Camerimage nagradzał w przeszłości prace operatorek i reżyserek, a także zapraszał je do kierowania pracami jury konkursu głównego.
"Zmiana? Tak, ale pozostańmy przyzwoici i uczciwi. Chodzi o szybką ewolucję, a nie fanatyczną rewolucję, która niszczy katedry sztuki, a następnie wyrzuca z nich rzeźby i obrazy" - pisze Żydowicz. "Co roku oglądamy tysiące filmów, szukając tych, które ucieleśniają balans [między poruszaniem ważnych tematów i estetyką obrazu], niezależnie od obecnych trendów politycznych i ideologicznych. Gdy takie festiwale, jak Cannes, Berlin i Wenecja, są krytykowane za swoją selekcję za promowanie takich trendów, Camerimage pozostaje oddane wartościom artystycznym jako najważniejszemu kryterium wpływającemu na kwalifikację do festiwalu i promocji sztuki filmowej". W ostatnich akapitach odniósł się także do problemów z budową centrum festiwalowego i poprosiło wsparcie w tej sprawie.
Na reakcje nie musieliśmy długo czekać. Brytyjskie Stowarzyszenie Operatorów Filmowych (BSC) wystosowało odpowiedź, w której wyraziło swoją "dezaprobatę" na słowa Żydowicza. "Jesteśmy przygnębieni i rozgniewani twoimi głęboko mizoginistycznymi komentarzami i agresywnym tonem, który uważamy za symptom głęboko zakorzenionych uprzedzeń" - napisali przedstawiciele BSC. Ich list poparły także inne organizacje, między innymi Amerykańskie Stowarzyszenie Operatorów Filmowych. Wywołał także liczne komentarze w środowisku filmowym.
"Patrząc wstecz, muzę przyznać, że większość przeciętnych filmów w ich selekcji nie została, co jest szokujące, nakręcona przez kobiety" - ironizowała operatorka Reed Morano, która swego czasu zasiadała w jury festiwalu Camerimage. "Pamiętam każdy obejrzany tam film autorstwa kobiety, bo tak trudno można było je tam zobaczyć. Zwykle wyróżniały się na tle ogółu" - napisała. "Nie można wzywać do merytokracji, jednocześnie broniąc mizoginii" - wtórował jej Erik Messerschmidt, laureat Oscara za zdjęcia do "Manka" Davida Finchera.
W odpowiedzi na list BSC Żydowicz opublikował na stronie Camerimage list otwarty do członków stowarzyszenia. Ten, zamiast załagodzić sytuację, dolał tylko oliwy do ognia. "Festiwal EnergaCamerimage od zawsze wspierał, wspiera i będzie wspierał wykluczonych artystów w branży filmowej. Tak było i to się nie zmieni" - czytamy w nim. "Naprawdę, szczerze uważam, że [...] zarzuty skierowane wobec mnie są zdecydowanie chybione, a nawet uważam je za obraźliwe. Gdyby były prawdziwe to ten festiwal dawno już by nie istniał. Szacunek do drugiej osoby jest priorytetem moim, naszego festiwalu".
"Moja wypowiedź związana była z wyrażanymi opiniami dotyczącymi potrzeby bezwzględnego zwiększenia ilości filmów kobiet w konkursach naszego Festiwalu. Od zawsze staraliśmy się o prezentowanie filmów najlepszych, bez względu na to, kto te filmy wykreował. I w taki sposób należy moją wypowiedź rozumieć, nic więcej w niej nie ma, nie ma to nic wspólnego z brakiem szacunku dla kobiet" - pisał Żydowicz. "Wypowiedź moja odnosiła się zatem wyłącznie do wskazania nadrzędnego dla nas kryterium wyboru filmów do festiwalu, czyli wartości artystycznych. Nie ma w tym ani w moim mniemaniu, ani w mniemaniu całego naszego zespołu, składającego się w większości z kobiet nic, co mogłoby powodować negatywny odbiór tego przekazu".
"Bardzo mi przykro, że BSC rozumie tę wypowiedź inaczej. Proszę nie szukać wroga w przyjacielu różniącym się jedynie tym, że w sprawach artystycznych chce zachować priorytet dla wartości artystycznych, przy pełnym poszanowaniu twórców filmowych bez względu na ich płeć" - kontynuował. "Naprawdę uważam tę sytuację za nieporozumienie. Powtórzę to, co powiedziałem w wywiadzie: - Walcząc z wykluczeniem nie powinniśmy niesprawiedliwie wykluczać. Musimy pozostać artystycznie i po ludzku uczciwi. Szanuję prawa kobiet i jestem po ich stronie w walce o przywrócenie im należnego uznania i miejsca w branży filmowej".
Żydowicz napisał także, festiwal realizuje w tym roku cztery panele z organizacją "Women in Cinematography". "Długo by wymieniać inne nasze działania kreowane przez kobiety i dla kobiet, zarówno w tym, jak i w latach ubiegłych. Festiwal wspierać będzie w ramach swoich możliwości wszystkie działania mogące przyczynić się do poprawy statusu kobiet w branży filmowej. Proszę o nieużywanie pod moim adresem epitetów, to nie sprzyja partnerskiej współpracy. Bardzo liczę, że opublikujecie Państwo moją odpowiedź i załączoną politykę, a na festiwalu, na którym mam nadzieję, się spotkamy, sami sprawdzicie, że wyrażona apelem opinia nie jest właściwa" - zakończył.
Drugi list Żydowicza spotkał się z gorącymi reakcjami. Komentujący wskazywali między innymi, że w programie tegorocznej edycji festiwalu w Konkursie Głównym znalazł się zaledwie jeden film z operatorką za kamerą. W sekcji pokazów specjalnych — dwa.
Wypowiedź Żydowicza doczekała się odpowiedzi między innymi ze strony Women in Cinematography. "Wykluczenie z festiwalu niemal wszystkich kobiet jest jednym z głównych powodów powstania naszego kolektywu, zbierającego twórczynie filmów z całego świata" - czytamy w ich liście otwartym do Żydowicza. Autorki wskazują na prace operatorek z ostatnich lat, które zostały zignorowane podczas selekcji. Rachel Morrison i Ari Wegner, które otrzymały nominacje do Oscara za "Mudbound" i "Psi pazur", nie zakwalifikowały się do Konkursu Głównego Camerimage. Ich filmy pokazano w ramach seansów specjalnych. Także Ellen Kuras nigdy nie znalazła się w najważniejszej sekcji festiwalu. Pominięto również pracę Claire Mathon nad "Portretem kobiety w ogniu". "Jak Camerimage może mówić, że stawia przede wszystkim na walory artystyczne, gdy ignoruje te genialne i powszechnie chwalone osiągnięcia?" - pytają autorki listu.
Wskazały także zmiany, które według nich powinny zajść w festiwalu Camerimage. Wśród nich znalazła się "pełna przejrzystość komisji selekcyjnych", "utworzenie rady doradczej w celu nadzorowania i wdrażania pierwotnej polityki różnorodności i innowacji", "szeroka współpraca z organizacjami reprezentującymi mniejszości w branży filmowej", a także szkolenie i wdrożenie innych polityk mające zwiększyć różnorodność produkcji pokazywanych podczas wydarzenia.
Z powodu skrajnych reakcji na poprzednie listy, Żydowicz opublikował trzeci, którego treść przytacza między innymi serwis "Deadline". "Wielu przeczytało fragment mojej wypowiedzi z artykułu w 'Cinematography World'. Moją intencją nie było nigdy podważenie dorobku filmowców, których twórczość bardzo cenię i szanuję. Nie ma znaczenie, czy to nieporozumienie wynikało ze złego doboru słów, czy z niedokładnego tłumaczenia z języka polskiego" - napisał dyrektor Camerimage.
"Przepraszam za to nieporozumienie. Zapewniam, że nie pozwolimy, by podobne dwuznaczności pojawiły się w naszej komunikacji w przyszłości" - kontynuował. "Stworzyłem ten festiwal, aby wyróżnić wykluczonych twórców filmowych, zwrócić uwagę na tych niedocenianych i marginalizowanych w naszej branży. Aktywnie wspieramy i nadal będziemy wspierać kobiety w ich wysiłkach na rzecz zdobycia uznania i pozycji, na jaką zasługują w świecie filmowym".
"Słyszę i popieram głosy nawołujących do postępu. Możecie być pewni, że będę nadal słuchał i pozostanę otwarty na dyskusje inicjowane przez społeczność filmowców. Wierzę, że istnieje droga naprzód i pozostaję zaangażowany w dialog oparty na wzajemnym szacunku" - zakończył Żydowicz.
Międzynarodowy Festiwal Filmowy EnergaCamerimage odbędzie się w Toruniu w dniach od 16 do 23 listopada 2024 roku.