Reklama

Polski aktor wycięty z kultowego filmu. Przyznał się dopiero po trzydziestu latach

Tomasz Dedek w rozmowie z Newserią Lifestyle wyznał, że zagrał w kultowej "Liście Schindlera", ale jego wątek został niestety wycięty. Aktor bardzo dobrze wspomina współpracę na planie z legendarnym Stevenem Spielbergiem.

Tomasz Dedek: Skąd go znamy?

Tomasz Dedek urodził się w 1957 roku w Rawie Mazowieckiej. Jeszcze w trakcie studiów aktorskich debiutował w filmie "Godzina W" (1979) jako strzelec Orzeł, zyskując przy tym sporą popularność. Dwa lata później uzyskał dyplom ukończenia warszawskiej PWST i rozpoczął pracę w Teatrze Ateneum. 

Jego kariera dość szybko nabrała tempa i zaczął pojawiać się regularnie zarówno na małym, jak i dużym ekranie. Zagrał w takich produkcjach, jak: "Przesłuchanie", "Popielec", "Zmiennicy" czy "Pułkownik Kwiatkowski".

Reklama

Największą popularność przyniosła mu jednak rola w kultowej już dziś "Rodzinie zastępczej". W ukochanym serialu Polaków wcielił się w biznesmena Jędrulę Kossonia, sąsiada Kwiatkowskich. Na ekranie stworzył niezapomniany duet z Joanną Trzepiecińską, która wcielała się w jego serialową żonę - Alutkę. 

Tomasz Dedek regularnie występuje w nowych produkcjach filmowych i telewizyjnych. Pojawił się m. in. w serialach "Na dobre i na złe", "M jak miłość" i "Komisarz Mama" oraz w filmach "Żeby nie było śladów" czy "Miłość, seks & pandemia".

Tomasz Dedek: Wycięty z "Listy Schindlera"

Mało osób wie, że na początku lat 90. XX wieku Tomasz Dedek pracował na planie legendarnej "Listy Schindlera". Jego wątek został jednak usunięty. "Były cztery wątki aresztowań głównego bohatera, którego grał Liam Neeson, i ja byłem w jednym z tych wątków. Ale finalnie okazało się, że film był bardzo długi i cały ten wątek wycięli" - wyznał agencji Newseria Lifestyle aktor.

"Spotkałem się ze Stevenem Spielbergiem i to było bardzo fajne spotkanie. On jest gigantem filmu i wielce szanowanym człowiekiem. Przyjechała wtedy do nas niezwykle profesjonalna ekipa i on ma respekt wśród swoich współpracowników, a współpracuje zawsze z tymi samymi" - dodał Dedek.

Pomimo tego, że ostatecznie nie pojawił się w nagrodzonym siedmioma Oscarami filmie, aktor ma z planu niezwykle pozytywne wspomnienia.

"Była taka scena, gdzie trzymałem wielkie księgi, jakieś fabryki tego Schindlera. I tak stoję, stoję, patrzę na Stevena Spielberga i on też na mnie patrzy i mówi: 'Co, ciężkie?'. Ja mówię: 'No to zobacz, czy nie są ciężkie'. I on wziął: 'O, rzeczywiście, heavy, heavy'. Jest też scena przeszukania w biurze Schindlera i kamera szła za mną, potem przede mną i kamerę wziął Spielberg, a operator Kamiński usiadł sobie w kącie i stroił głupie miny, żeby mnie rozproszyć. Nagle miałem takie: 'Halo, co się dzieje, przecież to jest poważna rzecz, a on tam siedzi, wygłupia się, język pokazuje'. Ale to też świadczy o tym, że może sobie pozwolić na pewne sytuacje, które jakoś rozładowują napięcia. Sposób pracy jest troszeczkę inny niż u nas" - opowiadał w wywiadzie dla Newserii Lifestyle Dedek, dla którego było to jedno z najważniejszych zawodowych doświadczeń.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Dedek | Lista Schindlera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama