Polski aktor przeszedł operację plastyczną
Polski aktor przeszedł operację plastyczną. Niespodziewanie podzielił się w mediach społecznościowych zdjęciem, na którym jego cała twarz owinięta jest bandażami. To zrodziło wiele pytań. Dlaczego zdecydował się na taki krok?
Eryk Kulm to polski aktor, który znany jest m. in. z ról w "Kamieniach na szaniec", "Bodo" czy "Belle Epoque", a także epizodów w popularnych serialach takich jak "Na Wspólnej", "Barwy szczęścia", "Prawo Agaty" czy "O mnie się nie martw".
Występował także w "M jak miłość", gdzie wcielił się w rolę konsultanta ślubnego, który organizował wesele Andrzejka i Marzeny. Jego bohater próbował wówczas uwieść ukochaną Andrzejka, co nie skończyło się dla niego najlepiej. Został bowiem pogoniony przez potężnie zbudowanego Lisieckiego.
Niedawno 29-letniego aktora można było oglądać także w miniserialu "Radio, kamera, akcja" na antenie TVP2, w którym wystąpił u boku największych gwiazd polskiej muzyki, m. in. Ani Wyszkoni, Jana Borysewicza, Marka Piekarczyka, Piotra Kupichy czy Viki Gabor.
Młody aktor o charakterystycznej urodzie zaskoczył swoich fanów najnowszym udostępnionym w mediach społecznościowych zdjęciem. Eryk Kulm pokazał bowiem fotografię, na której jego cała twarz pokryta jest opatrunkami, zaś pod oczami widoczna jest wyraźna opuchlizna i sińce. 29-letni aktor przyznał, że przeszedł operację plastyczną nosa. Kulm zdradził jedynie, że operacji poddał się w klinice w Lublinie. Dlatego też fani zaczęli dopytywać o szczegóły.
W odpowiedzi na liczne pytania Kulm wyjaśnił, że postanowił poddać się operacji plastycznej z dwóch powodów. Pierwszy to względy zdrowotne. Nie ukrywa jednak, że zdecydował się również nieco skorygować kształt nosa. Dodał, że więcej szczegółów zdradzi, "jak zdejmie gips".
Pod umieszczonym wcześniej na Instagramie zdjęciu dopisał zaś: "Ciągle słyszę, że mam niepolską urodę i że w tym kraju nie pogram raczej głównych ról mimo 'wielkiego' talentu. No to jaką mam mordę? Macie pomysły, gdzie będę miał mordę kraju zamieszkałego ? Rumunia odpada, od razu mówię".
Przeczytaj artykuł na stronie RMF!
Maria Staroń