Reklama

Polska aktorka nagrodzona za reżyserski debiut. Ten film zmienił jej życie

Kasia Smutniak, polska aktorka, która w ostatnich latach jest jedną z najpopularniejszych gwiazd we Włoszech, otrzymała nagrodę za debiut reżyserski. Wyróżniono ją statuetką Nastro d’argento (srebrna taśma), przyznawaną przez tamtejszych krytyków filmowych, za dokumentalny "Mur".

Kasia Smutniak, polska aktorka, która w ostatnich latach jest jedną z najpopularniejszych gwiazd we Włoszech, otrzymała nagrodę za debiut reżyserski. Wyróżniono ją statuetką Nastro d’argento (srebrna taśma), przyznawaną przez tamtejszych krytyków filmowych, za dokumentalny "Mur".
Kasia Smutniak na gali Nastri D'Argento Documentary Prize /Antonio Masiello /Getty Images

Nagrodę przyznano w Rzymie polskiej aktorce i debiutującej reżyserce w kategorii: Cinema del reale (Kino rzeczywistości).

Dokument "Mur" miał swoją prapremierę na rzymskim festiwalu filmowym w zeszłym roku. Następnie został zaprezentowany na różnych festiwalach, również w Polsce.

"To, co działo się na granicy, zmieniło moje życie, moje priorytety jako aktorki. Opowiadam historie od 20 lat, to mój pot i krew, ale historia, która mnie otaczała była znacznie bardziej interesująca" - powiedziała po odebraniu nagrody Kasia Smutniak, cytowana przez Ansę. "Nie jestem działaczką polityczną, ale coś musiałam zrobić" - dodała.

Reklama

W jednym z wywiadów po ceremonii powiedziała też: "Ten mur stał się moją prawdziwą obsesją oraz punktem wyjścia, by opowiedzieć o doli człowieka, historycznym momencie, w jakim żyjemy". Ponadto wyznała, że chciałaby w swojej dalszej pracy analizować głęboko ludzkie tematy.

"Mur": Debiutancki film Kasi Smutniak

"Mur" to poruszający dokument o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, o której Smutniak opowiada także w kontekście swoich osobistych, rodzinnych doświadczeń. Tym tematem aktorka zainteresowała się już na samym jego początku, w sierpniu 2021 roku. W listopadzie tego samego roku wspólnie z aktywistami z Polski i Włoch nakręciła reportaż dla włoskiego programu Propaganda Live, który odbił się dużym echem we Włoszech.

"Od początku jest to nietypowy projekt. Postanowiliśmy zrobić coś zupełnie innego. Film nie wszedł do kin w tradycyjny sposób, bo życie dokumentów w kinach jest bardzo krótkie. Chcąc dotrzeć do szerszego grona oraz spotkać się z widzami, od trzech tygodni jeżdżę po Włoszech. Robimy projekcje w kinach, debaty" - mówiła przed polską premierą filmu w rozmowie z Interią. "Cieszę się bardzo z odbioru, bo sale są pełne. Ten sposób pokazywania filmu w kinie oraz możliwość spotkania i dyskusji z widzami, jest dla mnie czymś niesamowitym. Wczoraj wróciłam z pokazu po pierwszej w nocy. W pierwszym tygodniu nie było to tak oczywiste, ale od drugiego tygodnia pokazy są wyprzedane. To jest malutki dokument o sytuacji na polskiej granicy, ale starałam się zrobić coś bardzo uniwersalnego" - dodała. 

"Mur": Potrzeba opowiedzenia historii innych

Motywem przewodnim dokumentu jest mur, który stanął na granicy polsko-białoruskiej i to on stał się pretekstem do zestawienia dwóch perspektyw: współczesnej, a także historycznej z osobistą, rodzinną historią, którą Kasia Smutniak pokazuje, nie bojąc się szczerości i ważnych rozmów. 

"Od dwudziestu lat pracuję jako aktorka i zajmuję się emocjami. Ten zawód zmusza do naprawdę głębokiej analizy samego siebie, swoich emocji, ale również często rzeczy, których się boimy np. rozliczania przeszłości itd. W pewnym momencie moje życie stało się czymś innym, nowym. Po dwudziestu latach opowiadania historii innych, moje codzienne życie wydawało mi się o bardziej ciekawe od tych innych historii, które mogłam zagrać. Rzeczywistość przekroczyła fantazję. Drugi element jest taki, że tak naprawdę mogłam zrobić tylko to. Nie jestem lekarką, adwokatką czy polityczką. Użyłam narzędzi, które miałam pod ręką, miałam możliwość to zrobić i to zrobiłam" - tak Smutniak tłumaczyła swoją potrzebę zrobienia filmu. 

W filmie pojawia się m.in. aktywista Człowiek Lasu, czyli Mariusz Kurnyta, Jakub Sypiański, a także ojciec i babcia Kasi Smutniak, czy jej rodzina mieszkająca na wsi przy granicy z Ukrainą. W rozmowie z Interią reżyserka opowiedziała również o tym, jak powstawał "Mur" oraz w jaki sposób przekonała do udziału w nim swoich rozmówców. 

"Od samego początku było ewidentne, że nie dałoby się tego nagrać w klasyczny sposób, wejść gdzieś z ekipą. Nie można było chodzić z kamerą po okolicznych miasteczkach. Jak przekonać do tego osoby, które narażają swoje życie... To był moment, w którym aktywiści i mieszkańcy byli już bardzo zmęczeni, znużeni i bezsilni. Podczas piku kryzysu w Kuźnicy rozmawiali z mediami, nagłaśniali sprawę, ale to do niczego nie doprowadziło. Więc trudno mi było ich przekonać, żeby podzieli się ze mną swoim czasem. Każda chwila była oderwaniem albo od rodziny, albo od pomagania. Zdawałam sobie z tego sprawę" - przyznała.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kasia Smutniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy