Reklama

Polański w Krakowie: "Znam w tym mieście dosłownie każdy kąt"

Roman Polański przyjechał do Krakowa. Jest gościem festiwalu Netia Off Camera. W środę, 2 maja, krakowska publiczność, jako pierwsza w Polsce, zobaczy jego najnowszy film "Prawdziwa historia".

Roman Polański przyjechał do Krakowa. Jest gościem festiwalu Netia Off Camera. W środę, 2 maja, krakowska publiczność, jako pierwsza w Polsce, zobaczy jego najnowszy film "Prawdziwa historia".
Roman Polański podczas premiery filmu "Prawdziwa historia" w Cannes 2017 /AFP

"Znam w tym mieście dosłownie każdy kąt, każdy krawężnik, każdą bramę. Wiele się zmieniło, ale wspomnienia są zawsze te same" - mówi Roman Polański w rozmowie z Katarzyną Sobiechowską-Szuchta, dziennikarką RMF FM.

Rozmowa dotyczyła m.in. przekraczania granic prywatności, młodości, wyścigów Formuły 1, którymi się pasjonował, czy nowego obrazu Quentina Tarantino, który przygotowuje film o bandzie Mansona. "Tarantino zapewnia, że nie ma tam nic, co mogłoby mnie urazić" - zdradza Polański.

On sam wraca do swojego projektu o Dreyfusie, żydowskim oficerze armii francuskiej, który został niesłusznie oskarżony o zdradę, a jego proces śledził cały świat. Film jest na wstępnym etapie, a prace ruszą być może pod koniec tego roku.

Reklama

Ubrany w jasny garnitur. Nie wygląda na 85 lat. Przyjechał do Krakowa pokazać swój dreszczowiec, który powstał na podstawie powieści Delphine de Vigan. W życiu wypalonej pisarki Delphine pojawia się Elle. Chce zapełnić pustkę, ale zaczyna siać spustoszenie. Relacja między kobietami zaczyna być toksyczna, bo jedna powoli przejmuje kontrolę nad drugą, przekraczając granice prywatności.

Główne role grają Emanuelle Seigner i Eva Green. Aktorki różne, a jednak podobne. Silne kobiety, a jednocześnie szalenie zmysłowe. Stworzyły mocny filmowy duet.

"Tak mniej więcej je widziałem, czytając powieść" - opowiada Roman Polański. Czym go zaskoczyły? "Najbardziej tym, że się zaprzyjaźniły i świetnie współpracowały. Bałem się trochę, bo się nie znały. Dwie baby na planie, nigdy nie wiadomo, czy się nie pogryzą. A okazało się, że wręcz przeciwnie (...), że świetnie ze sobą pracowały. Do tego stopnia, że bardzo mało miałem z nimi roboty" - dodaje reżyser.

Ostatnie jego filmy są kameralne. A jednak mocnym głosem mówią o osaczeniu człowieka. Szybkie filmy, hałaśliwe, jak mówi, usypiają go. "Prawdziwa historia" to również opowieść o przekraczaniu granic cudzej prywatności. Ale też o tym, że czasem nie warto doszukiwać się w sztuce wątków autobiograficznych twórcy.

"Prawdziwa historia" swoją światową premierę miała w 2017 roku na festiwalu w Cannes, ale jak mówi Polański, film nie był skończony i dopiero teraz chce go pokazywać. Na canneńskim festiwalu kilka jego obrazów pokazywanych było w Konkursie Głównym, a "Pianista" dostał w 2002 roku Złotą Palmę. Dziś ekranizację wspomnień wybitnego pianisty Władysława Szpilmana reżyser nazywa swoim talizmanem. I kibicuje Pawłowi Pawlikowskiemu, który pokaże w Cannes "Zimną wojnę", mając szansę na najważniejsze nagrody.

"Polska kinematografia przeżywa drugą młodość. Jest dużo dobrych filmów" - przyznaje Roman Polański.

To właśnie Cannes pokazało kilka lat temu jedyny film dokumentalny w dorobku reżysera. Bohaterem "Weekendu z mistrzem" jest przyjaciel Polańskiego, dawny trzykrotny mistrz świata Formuły 1 Jackie Stewart. "Jackie dzwonił do mnie kilka dni temu i zapraszał pod koniec maja na wyścig do Monaco, tam, gdzie kręciliśmy ten film" - mówi Polański.

Nie wie jednak jeszcze, czy do Monte Carlo pojedzie, bo zaczyna właśnie, na razie bardzo wstępne, prace przy nowy filmie. Wraca do swojego projektu o Dreyfusie, niesłusznie oskarżonym o zdradę człowieku, którego proces śledził cały świat. Pełną parą prace przy filmie ruszą być może pod koniec tego roku. "To była jedna z największych afer politycznych Francji" - podkreśla reżyser.

Często proszą go, by spotkał się z młodymi filmowcami. "Te spotkania zawsze są pozytywne. Na prawie każdym są pytania, których się nie spodziewałem" - mówi mi Roman Polański. Pytam, jakiej rady udzieliłby sobie z przeszłości, gdyby dziś miał taką możliwość. "Powiedziałbym: próbuj stać bardziej na ziemi zamiast bujać w obłokach. Bo to mi często przeszkadzało. Choć dało mi też możliwość robienia rzeczy, do których inaczej bym się nie zabrał" - odpowiada reżyser.

Nie czyta książek o sobie, a pisanie biografii ludzi żyjących uważa za stratę czasu. Do paparazzi się przyzwyczaił, ale próbuje ich unikać.

Dziennikarka zapytała go również o film, który kręci Quentin Tarantino. Amerykańska premiera "Once Upon a Time In Hollywood" została zaplanowana na 9 sierpnia 2019 roku, czyli 50. rocznicę najgłośniejszej zbrodni grupy Mansona. Zginęła wtedy m.in. ówczesna żona Romana Polańskiego Sharon Tate, która była w dziewiątym miesiącu ciąży. "Ciekaw jestem tego projektu, bo mnie dotyczy. Tarantino zapewnia, że nie ma tam nic, co mogłoby mnie urazić. Zobaczmy" - mówi Polański.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: Roman Polański
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama