Pogrzeb Emila Karewicza. Ostatnie pożegnanie wybitnego aktora
- Był zwycięzcą; spełnionym artystą w zawodzie i szczęśliwym człowiekiem w życiu prywatnym - mówił b. prezes ZASP Krzysztof Kumor podczas pogrzebu aktora Emila Karewicza. Odtwórca m.in. ról Jagiełły w "Krzyżakach" i Hermanna Brunnera w "Stawce większej niż życie" spoczął we wtorek na stołecznych Powązkach Wojskowych.
Uroczystości pogrzebowe Emila Karewicza miały charakter świecki i państwowy. Rozpoczęły się w Domu Pogrzebowym na stołecznych Powązkach Wojskowych. Następnie urnę z prochami zmarłego przeniesiono do znajdującej się na cmentarzu Alei Zasłużonych. Ceremonia pogrzebowa odbyła się w asyście Pocztu Sztandarowego, Kompanii Honorowej oraz Orkiestry Wojska Polskiego. Aktora oprócz rodziny pożegnali jego przyjaciele, znajomi, współpracownicy oraz przedstawiciele władz.
Emil Karewicz został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla kultury polskiej. Order przekazał rodzinie zmarłego doradca prezydenta RP Tadeusz Deszkiewicz, który odczytał także list głowy państwa do uczestników uroczystości.
"Zmarły osiągnął to, o co wielu twórców nie śmie zabiegać - dla swoich widzów stał się kimś bliskim, ważnym, drogim. Dla niektórych wieść o jego odejściu była jak wiadomość o śmierci ogromnie popularnych postaci, którym Emil Karewicz dał swoją twarz, głos, gesty i niebanalny charakter - tak w rolach pierwszoplanowych, jak i w wirtuozerskich epizodach" - napisał Duda.
Prezydent przypomniał, że Emil Karewicz był także aktorem teatralnym występującym "przede wszystkim na scenach łódzkich i warszawskich". "Swoimi umiejętnościami i niezwykłą siłą wyrazu przyciągał tłumy na inscenizacje klasycznych dramatów oraz na ambitne przedstawienia spod znaku lekkiej muzy. Doceniany przez krytyków i uwielbiany przez publiczność, ujmował skromnością i dystansem wobec siebie" - stwierdził.
List w imieniu wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego odczytał wiceszef MKiDN Jarosław Sellin. "Wraz ze śmiercią Emiliana Karewicza kultura polska utraciła jeden z najbardziej wyrazistych i wszechstronnych talentów artystycznych" - napisał wicepremier.
Dodał, że "odszedł wybitny aktor, ceniony malarz, szlachetny człowiek". "Jestem przekonany, że wszechstronna działalność Emila Karewicza pozostanie wzorem spełnionego życia i wykorzystania talentu dla dobra Ojczyzny, sztuki oraz rodzimej kultury" - podkreślił szef resortu kultury.
W imieniu Związku Artystów Scen Polskich zmarłego aktora pożegnał były prezes ZASP, przewodniczący Kapituły Członków Zasłużonych Krzysztof Kumor. Jak przypomniał, Emil Karewicz zagrał "wiele znaczących ról teatralnych i wziął udział w wielu filmach", ale szeroka publiczność najbardziej kojarzy go z serialem "Stawka większa niż życie", gdzie wystąpił w roli Hermanna Brunnera.
- Przypomina mi się jeszcze jedna jego królewska rola - Władysława Jagiełły w "Krzyżakach" Aleksandra Forda według Henryka Sienkiewicza i scena, kiedy krzyżuje nad głową dwa nagie miecze, mówiąc: "Biorę te miecze jako wróżbę zwycięstwa". I był zwycięzcą; spełnionym artystą w zawodzie i szczęśliwym człowiekiem w życiu prywatnym - podsumował Kumor.
Aktorka Teresa Lipowska zwróciła uwagę, że aktorstwo Emila Karewicza "było zupełnie inne, niepodobne do wielu jego kolegów". - Ono było tajemnicze. Widzowie i my, koledzy, zawsze staraliśmy się na końcu wyciągnąć coś z ciebie, co chciałeś jeszcze powiedzieć, a nie powiedziałeś w tej roli. Twój troszkę ironiczny uśmieszek i świdrujące oczy nadawały specjalnego kolorytu wszystkim twoim rolom. Przy wszystkich twardych rolach miałeś w sobie bardzo dużo ciepła. To było widać w twoich cudownych oczach - powiedziała.
Lipowska przytoczyła także słowa Emila Karewicza, który uważał, że "aktor powinien odejść z zawodu w apogeum swojej kariery". "Mnie się zdaje, że to apogeum powinno trwać u ciebie dużo dłużej (...). Dziękujemy ci bardzo, że byłeś z nami, a zwłaszcza ci koledzy, którzy mieli możliwość poznać ciebie jako aktora i troszkę poznać cię jako człowieka. Zostań z nami, bo zostaniesz na pewno, a tam wysoko się spotkamy i zagramy jeszcze bardzo piękne role" - podkreśliła.
Emil Karewicz, pamiętny porucznik "Mądry" z "Kanału", Jagiełło z "Krzyżaków" czy Brunner ze "Stawki większej niż życie", zmarł 18 marca w wieku 97 lat.
Urodził się 13 marca 1923 roku w Wilnie. W czasie II wojny światowej był żołnierzem 2 Armii WP. Niedługo po wojnie debiutował na scenie rolą kelnera w "Klubie kawalerów" Michała Bałuckiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku (1948).
W filmach grał od 1950 roku. Pierwszym z jego udziałem była "Warszawska premiera" Jana Rybkowskiego.
W 1956 r. Karewicz wystąpił w "Kanale" Andrzeja Wajdy, wcielając się w postać porucznika "Mądrego", zastępcy "Zadry", oraz w "Cieniu" Jerzego Kawalerowicza, jako prowokator Jasiczka, a w roku 1958 - w "Bazie ludzi umarłych" Czesława Petelskiego, gdzie zagrał Tadka "Warszawiaka". W 1960 wcielił się w króla Władysława Jagiełłę w "Krzyżakach" Aleksandra Forda.
Wielką popularność przyniosła Karewiczowi rola Hermanna Brunnera, przeciwnika granego przez Stanisława Mikulskiego Hansa Klossa, w serialu "Stawka większa niż życie", realizowanym w latach 1967-1968 (reż. Janusz Morgenstern, Andrzej Konic).
Karewicz wystąpił też m.in. w filmach "Wszyscy i nikt" Konrada Nałęckiego (1977), "...Droga daleka przed nami..." Władysława Ślesickiego (1979), "Ojciec królowej" Wojciecha Solarza (1979), a także w serialach "Bank nie z tej ziemi" i "M jak miłość".
W 2012 r., razem ze Stanisławem Mikulskim, powrócił na ekran w nowej opowieści o Klossie i Brunnerze - w filmie "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" w reżyserii Patryka Vegi.