"Pod Mocnym Aniołem": Esteci i abstynenci mają trudniej
- Każdy sam po obejrzeniu tego filmu musi odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki ma stosunek do alkoholu. Esteci i abstynenci będą mieli z tym filmem trudniej - powiedział w poniedziałek reżyser "Pod Mocnym Aniołem", Wojtek Smarzowski
To nie tylko historia o piciu, ale przede wszystkim opowieść "o samotności i o nieciągłości czasu" - podkreślał na poniedziałkowej konferencji w Warszawie reżyser.
Na spotkaniu z dziennikarzami po pokazie prasowym filmu odczytano list od Jerzego Pilcha. Pisarz przyznał, że ekranizacja mu się podoba. "Bracia i siostry! Zdrowie Wojtka i jego ludzi!" - wezwał w liście, który w jego imieniu odczytał Robert Więckiewicz.
Główny bohater filmu "Pod Mocnym Aniołem", pisarz Jerzy (Więckiewicz), jest alkoholikiem. Widz poznaje go w momencie, w którym pisarz uwierzył, że może wygrać z nałogiem. Jerzy zakochuje się w młodej kobiecie (Julia Kijowska). Wreszcie czuje, że ma po co i dla kogo żyć. Nie wytrzymuje jednak długo. Pewnego dnia idzie do baru i zaczyna pić.
Wkrótce trafia na odwyk. Tam spotyka m.in.: doktora Granadę (gra go Andrzej Grabowski), personel (m.in. Iza Kuna, Robert Wabich) oraz innych pacjentów (w tych rolach m.in. Jacek Braciak, Kinga Preis, Marian Dziędziel, Marcin Dorociński, Arkadiusz Jakubik, Lech Dyblik, Iwona Wszołkówna, Iwona Bielska, Krzysztof Kiersznowski), tworzących barwną galerię postaci.
Jedną z metod leczenia jest czytanie spisanych wcześniej opowieści o czasach, kiedy się piło. Swoje historie życia przedstawiają m.in.: reżyser filmowy Borys (Dorociński), który przesadzał z piciem na bankietach, ksiądz (Braciak), kierowca TIR-a (Jakubik), kobieta z marginesu społecznego, dzieląca alkoholowy nałóg z mężem (Preis).
Scenariusz na podstawie książki napisał Wojciech Smarzowski. "Zdumiewająco wierny istocie tekstu obraz jest wizją tak osobną, tak konsekwentną, tak dramatyczną, tak aluzyjną, iż powiedzieć, że jest to rzecz wybitna, to nic nie powiedzieć" - w ten sposób film podsumował Pilch.
Pisarz tłumaczył, że po tym, jak dowiedział się, iż Smarzowski zekranizuje jego książkę, pojawiły się w nim "duma, ale i strach". "Należę do wyznawców i wielbicieli tego reżysera, mam o jego dziełach zdanie jak najwyższe" - podkreślał. Swoje obawy opisał zaś tak: "Strach, iż tak wielce przenikliwy artysta zdemaskuje mnie i usunie z literatury. Strach, iż wydobędzie na wierzch wszystkie felery mojej książki. Strach, że jako pierwowzór (...) głównego bohatera wypadnę, powiedzmy, mało romantycznie". A gdy już ekranizacja powstała, podsumował sytuację następująco: "Obejrzałem film i poczułem natychmiastową ulgę, ciepło rozchodzące się po członkach. Strachy pierzchły".
Smarzowski opowiadał na konferencji, że do przeniesienia powieści na ekran zachęcił go producent filmowy Jacek Rzehak. - Kiedy przeczytałem po raz pierwszy książkę Pilcha, uznałem ją za niefilmową. Ale tak się złożyło, że Jacek Rzehak przyniósł tę książkę do mnie. I ja znalazłem, wydaje mi się, jakiś klucz na sfilmowanie tej książki - mówił reżyser.
- Każdy sam po obejrzeniu tego filmu musi odpowiedzieć sobie na pytanie, jaki ma stosunek do alkoholu. Esteci i abstynenci będą mieli z tym filmem trudniej - ocenił Smarzowski.
Więckiewicz, jako odtwórca głównej roli, mówił w poniedziałek: - Nie jestem osobą, która nigdy nie poczuła smaku alkoholu w ustach. Natomiast (...) nie zdarzyło mi się nigdy zbliżyć do tych rejonów, w których jest bohater filmu. Tego się dowiedziałem ze scenariusza - że można tak. Wcześniej z książki. No i z długich, długich rozmów z reżyserem, który ma dosyć pokaźny skarbczyk informacji i tajemnic, dotyczących tematu.
Opowiadając o filmowym Jerzym, aktor zaznaczył: - To, co mnie najbardziej zainteresowało w tej postaci, to nie fakt, że bohater pije wódkę, że to jest już chorobliwe. Próbowałem odpowiedzieć sobie na pytanie, co było pierwsze: czy to, że on pije powoduje problemy w jego życiu albo w jakiś sposób stymuluje jego twórczość, czy też - najpierw był jakiś problem, który spowodował jego picie. To było dla mnie najważniejsze (...), co on ma w środku, co go boli, co przeraża, na jakie pytania on nie znajduje odpowiedzi, z czym się nie zgadza. Ale z drugiej strony - co mu się podoba i co powoduje, że być może on ma tendencję do afirmowania życia na swój sposób.
Pytany, jak przygotowywał się do roli, czy zna osoby uzależnione od alkoholu, jaką ma wiedzę o problemach takich ludzi, Więckiewicz tłumaczył, że temat alkoholizmu starał się badać kilka lat temu, przed przystąpieniem do gry w innym filmie - "Wszystko będzie dobrze" w reż. Tomasza Wiszniewskiego (2007), gdzie także wcielał się w alkoholika. Jak wspominał, uczestniczył wtedy jako obserwator w spotkaniach anonimowych alkoholików oraz w sesji terapeutycznej, słuchając opowieści osób uzależnionych.
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!