Reklama

Po tych występach wylał się na nich hejt. Widzowie nie chcieli im wybaczyć

Choć starali się z całych sił, by wypaść jak najlepiej i zachwycić widzów, ich głośne kreacje tylko rozjuszyły publiczność. Ci aktorzy z pewnością nie spodziewali się, że po premierze produkcji, w których się pojawili, wyleje się na nich tak wielki hejt.

Maciej Stuhr i "Pokłosie"

W listopadzie ubiegłego roku minęło dziesięć lat od premiery filmu "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego. Obraz wywołał w Polsce prawdziwą burzę, a na grającego główną rolę w produkcji Macieja Stuhra spadły gromy. "Pokłosie" opowiada o mieszkańcach polskiej wsi, w której podczas II wojny światowej doszło do zamordowania grupy Żydów.

Reklama

Akor przyznał, że z powodu tego filmu stał się obiektem ataków - głównie w internecie - osób, które uważają, iż swoim występem szkaluje dobre imię Polski. "Wiedziałem, że gromy będą. To było nieuniknione" - komentował Stuhr w "Kropce nad i" w TVN24.

"Z powodu udziału w filmie 'Pokłosie' przestałem być uważany za Polaka w niektórych kręgach" - dodał na Facebooku i przyznał, że po premierze otrzymał wiele pogróżek. Jeden z hejterów w wiadomości skierowanej do aktora sugerował nawet, że chce "przetrzepać mu skórę" i namawia do tego samego jego ojca, Jerzego.

Billy Zane i "Titanic"

W megaprodukcji Jamesa Camerona, Billy Zane wcielił się w narzeczonego Rose, Caledona "Cala" Hockleya, który w tej opowieści gra rolę czarnego charakteru. Ten porywczy bogacz nie mógł znieść, że Rose zakochała się w ubogim artyście-malarzu, Jacku Dawsonie.

Choć aktor rolę odegrał bezbłędnie, widzowie natychmiast znienawidzili jego bohatera. Zła sława Cala odbiła się również na samym gwiazdorze, który zaczął otrzymywać listy z pogróżkami. Wiadomości pełne były obelg i wulgarnych komentarzy. Widzowie zdecydowanie nie potrafili, również i w tym przypadku, oddzielić fikcji od realizmu. 

Anne Hathaway i "Nędznicy"

Rola w filmie "Les Miserables: Nędznicy" była bardzo ważnym punktem w karierze Anne Hathaway. Za swój występ w głośnej adaptacji musicalu na podstawie powieści Victora Hugo otrzymała ona w 2013 roku statuetkę Oscara, Złoty Glob oraz nagrodę BAFTA. Krytycy nie kryli w swoich recenzjach zachwytu kreacją amerykańskiej gwiazdy, która na potrzeby roli poddała się imponującej fizycznej metamorfozie i poświęciła mnóstwo czasu na drobiazgowe przygotowania.

Doceniony m.in. przez Amerykańską Akademię Filmową występ wywołał jednak sporo kontrowersji, które sprawiły, że Hathaway stała się jedną z najbardziej nielubianych wówczas aktorek. Część widzów krytykowała ją za drastyczną utratę wagi na potrzeby roli, co było według nich wyrachowanym posunięciem, mającym zapewnić jej przychylność członków Akademii.

Hayden Christensen i "Gwiezdne wojny"

Na początku XXI wieku był jednym z najciekawszych aktorów młodego pokolenia. Grywał w serialach i filmach, i każdorazowo udowadniał, że w świecie filmowym ma dużo do powiedzenia i pokazania. Kiedy otrzymał rolę w "Gwiezdnych wojnach", wydawało się, że wygrał los na loterii. Hayden Christensen został wybrany spośród ponad 1500 kandydatów do roli młodego Anakina Skywalkera w epizodach II i III trylogii prequeli "Gwiezdnych wojen".

Aktor bardzo dobrze bawił się na planie filmów - szczególnie podczas kręcenia scen walk, gdy nie mógł się powstrzymać przed imitowaniem dźwięków wydawanych przez miecze świetlne. Niestety, odbiór jego roli był o wiele gorszy. Widzowie nie mogli znieść rozchwianego emocjonalnie młodzieńca, kuszonego przez ciemną stronę Mocy. Za występy w kultowej serii Christensena uhonorowano Złotymi Malinami za najgorszą rolę drugoplanową.

Po krytyce, jaka spadła na aktora, po premierze filmów z uniwersum "Gwiezdnych wojen", jego kariera gwałtownie wyhamowała. Od czasu "Zemsty Shitów" Hayden Christensen wystąpił w zaledwie kilku filmach.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Maciej Stuhr | Billy Zane | Anne Hathaway | Hayden Christensen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy