Reklama

"Planeta Singli": Przełom w historii polskiej komedii romantycznej

5 lutego mija dokładnie 5 lat od premiery filmu "Planeta Singli". "Wszystkich, którzy na sam dźwięk słów "polska komedia romantyczna" dostają wysypki uspokajam: 'Planeta Singli' to zgrabnie zrealizowane, dobrze napisane kino przywołujące skojarzenia z najlepszymi filmami mistrzów gatunku" - pisała recenzentka Interii.

5 lutego mija dokładnie 5 lat od premiery filmu "Planeta Singli". "Wszystkich, którzy na sam dźwięk słów "polska komedia romantyczna" dostają wysypki uspokajam: 'Planeta Singli' to zgrabnie zrealizowane, dobrze napisane kino przywołujące skojarzenia z najlepszymi filmami mistrzów gatunku" - pisała recenzentka Interii.
Maciej Stuhr i Agnieszka Więdłocha w "Planecie Singli" /Kino Świat /materiały prasowe

W głównych rolach w "Planecie Singli" zobaczyliśmy Macieja Stuhra jako uwielbianego przez miliony telewizyjnego showmana oraz piękną Agnieszkę Więdłochę w roli ukrywającej swój seksapil nauczycielki muzyki. 

W doborowej obsadzie filmu w reżyserii Mitji Okrona ("Listy do M.") znaleźli się także: Danuta Stenka, Paweł Domagała, Tomasz Karolak, Weronika Książkiewicz, Katarzyna Bujakiewicz, Piotr Głowacki oraz Ewa Błaszczyk. W plejadzie internetowych randkowiczów pojawiły się tez nazwiska-niespodzianki, wśród nich m.in. lider Afromental Wojtek "Łozo" Łozowski.

Reklama

Tomek (Maciej Stuhr) jest zapatrzonym w siebie, odnoszącym sukcesy showmanem, który kobiety traktuje protekcjonalnie. Ania (Agnieszka Więdłocha) - nauczycielka muzyki, niepoprawna romantyczka, już przy pierwszym spotkaniu dosadnie mówi mu, co myśli o takich cwaniakach. Tłem dla tej pęczniejącej w znaczenia relacji są niezbyt rozgarnięci znajomi Ani - przeżywający małżeński kryzys Ola (Weronika Książkiewicz) i Bogdan (Tomasz Karolak). Jedynym przyjacielem Tomka jest z kolei Marcel (Piotr Głowacki), telewizyjny producent coraz mniej zadowolony ze swoich zawodowych wyborów.
 
W wyniku splotu przypadków Ania zgadza się na potrzeby show Tomka umawiać na randki przez internet i dostarczać prezenterowi materiałów do skeczy. Pomysł odnosi sukces, program cieszy się ogromną popularnością wśród widzów i włodarzy stacji (na czele z bezwzględną szefową graną przez Ewę Błaszczyk). Problemy pojawiają się, gdy Ania oznajmia, że poznała kogoś naprawdę wyjątkowego. Tomek będzie musiał zdecydować co jest dla niego ważniejsze - oglądalność show czy jego kiełkujące uczucie do dziewczyny?

"Myślałam, że producenci mnie wyrzucą"

- Kiedy otrzymałam propozycję zagrania w "Planecie Singli’" byłam lekko przerażona. Pomyślałam sobie - "Ojej, kolejna polska komedia". A stworzenie dobrego filmu w tym gatunku, to coś szalenie trudnego. Tylko z pozoru łatwo jest rozśmieszać ludzi. W komedii wszystko musi być precyzyjne, opierać się na rytmie, dialogach i wiarygodnych postaciach. A najważniejszy jest scenariusz. Kiedy poznałam fabułę "Planety Singli", byłam zachwycona. Dziś cieszę się, że ten film powstał i tak świetnie wyszedł. Jest zabawny, nieżenujący, przyjemnie się go ogląda. Na "Planecie Singli’"można się nawet popłakać; ze śmiechu i ze wzruszenia. Tak było ze mną, gdy czytałam scenariusz. Jest mądry i zabawny. Mówi o tym, że miłości w życiu można szukać na wiele sposobów. Jednym z nich jest internet, w którym można znaleźć swego księcia lub królewnę z bajki - mówiła Agnieszka Więdłocha.  

Początki na planie nie układały się jednak po myśli aktorki. - Po pierwszym dniu myślałam, że producenci wyrzucą mnie z tego filmu. Po zakończeniu zdjęć poszłam do Mitji Okorna i producentów i powiedziałam: "Panowie bądźmy szczerzy. To było do niczego. Poszło fatalnie. Wiem, że spędziliśmy tu trzynaście godzin, ale jak mnie zwolnicie, to nie ma sprawy. Ja się nie obrażę". A oni patrzyli na mnie zdziwieni i mówią: "Co ty Więdłocha opowiadasz. To było bardzo dobre" - wspomina gwiazda.

- Kiedy obejrzałam nagrane fragmenty zrozumiałam, co się stało. Moje wczucie w Anię było tak duże, że zaczęłam myśleć jak ona, kiedy kompletnie nie wyszła jej pierwsza randka. Tak mocno wzięłam to do siebie, że myślałam, że także moja gra jest fatalna. A okazało się, że powstała jedna z lepszych scen w filmie! Moja empatia do tej postaci jest ogromna. Anka ma w sobie bardzo dużo ciepła dla ludzi. Potrafi przytulić przyjaciółkę, nawet jeśli ta zepsuła jej randkę. Wie, że dobra przyjaciółka jest ważniejsza niż facet. Bo tych jest przecież mnóstwo - przyznaje aktorka.

- Do tej pory myślałam, że najlepiej sprawdzam się w dramatycznych rolach, ale ta komedia i postać bardzo mnie pociągnęły. Sama byłam w szoku, patrząc na siebie w tej roli. Nie mogłam czasem uwierzyć, że potrafię robić takie miny - śmiała się Więdłocha.

Romantyczny wieczór po pijaku

Bohater, którego "Planecie Singli" gra Maciej Stuhr, boi się przyznać do swoich uczuć. Emocje nie pasują do jego wizerunku. Tomek jest ironiczny i choć umie rozbawić tłumy jako gospodarz telewizyjnego programu, w istocie jest zamknięty w sobie. Odhacza kolejne spotkania z pięknymi kobietami, ale zjawiskowo skromnej Ani przygląda się z dystansu. Czyżby nie wiedział, jak takiej kobiecie zafundować prawdziwie niebanalne przeżycia? A może po prostu czeka na odpowiedni moment?

- Jestem może trochę staromodny, ale prywatnie wolę, kiedy pierwszy krok robi facet - aktor mówił Interii i przekonywał, że mężczyzna powinien się trochę pomęczyć, zanim zdobędzie kobietę. A co jeśli to pani zagnie parol na pana? - Faceci mają tyle słabych punktów, że precyzyjny cios w ego może bardzo wiele zdziałać. Najbardziej w kobietach cenię to, że mają z góry założony plan działania, ale pozwalają facetowi wierzyć, że to on go wymyślił - zdradzał aktor.

Stuhr wyznał, że jego receptą na udane randki zawsze był brak recepty. Za każdym razem, kiedy kobieta czuła, że realizowany jest jakiś scenariusz, który został sprawdzony w innej sytuacji, było gorzej niż wtedy, kiedy randka była improwizowana i pełna spontanicznych gestów i propozycji. To, że jedna dziewczyna lubi chodzić do kina nie znaczy, że z drugą też będzie fajnie oglądać filmy.

Aktor ma też na koncie zabawnie rozczarowujące spotkanie. - W liceum kochałem się w koleżance absolutnie nieczułej na moje względy. Po maturze postanowiłem po raz pierwszy napić się trochę alkoholu, ale zanim zadziała pierwsza wódka, wypiłem trzy kolejne. Kiedy dotarli już wszyscy goście, ja leżałem nieprzytomny pod kanapą. Obudziłem się po północy, ale to właśnie tej nocy udało mi się ją sobą zainteresować - śmiał się Stuhr. - Spędziliśmy romantyczny wieczór, ale okazało się, że działam na nią tylko po pijaku! Kiedy o świcie odprowadzałem ją do domu, ja z każdym krokiem trzeźwiałem, a ona z chwili na chwilę traciła zainteresowanie. Wschód słońca nie zostawił nam żadnej nadziei na ciąg dalszy - opowiedział Stuhr.

"Amerykański" scenariusz

Pierwsza "Planeta Singli" była przełomem w historii polskiej komedii romantycznej - nie tylko cieszyła się dużą popularnością wśród widzów, ale wzbudziła także uznanie krytyków. Nic dziwnego, że dwa lata po premierze "Planety Singli" powstał sequel, z kolei w 2019 roku seria stała się trylogią.

Maciej Stuhr w rozmowie z Interią wyjaśniał, że kluczem do sukcesu serii był scenariusz. Tekst oparty na pomyśle Urszuli Antoniak podpisało łącznie pięć osób - Sam Akina, Jules Jones, Mitja Okorn, Łukasz Światowiec i Michał Chaciński. 

Nad tekstem "Planety Singli" pracowała grupa osób. Jak na polskie warunki była to grupa bardzo wyjątkowa, która postanowiła pracować nad scenariuszem do oporu - tak długo aż będzie bliski ideału. W swojej karierze nie spotkałem się nigdy z tak pieczołowitą pracą przy scenariuszu. Nie nadążałem nawet czytać kolejnych wersji, bo co do którejś siadałem, to dostawałem maila, żeby tego nie otwierać, bo to już dawno w koszu... To iście amerykańska metoda pisania scenariusza, gdzie każda osoba z teamu coś do projektu wnosi, wzmacnia go i wykazuje błędy, które do tej pory zostały popełnione. Potem następuje praca nad eliminacją tych błędów i pisaniem tekstu od nowa lub z nowymi pomysłami. Gdyby ktoś przeczytał pierwszą i ostatnią wersję scenariusza to poza postaciami, choć i tak nie wszystkimi, właściwie nie mógłby rozpoznać, że jest to ta sama historia - opowiadał aktor.

Scenariusz produkcji chwaliła też recenzentka Interii. "[Scenarzyści] odcinają się od tradycji polskiej komedii romantycznej, której znakiem rozpoznawczym na przestrzeni ostatnich lat stały się postaci pozbawione jakichkolwiek oznak inteligencji i niewybredne żarty. Zamiast tego Okorn i spółka konwencję komediową podają w lekkostrawnej i wyjątkowo wdzięcznej formie. Unikają pokusy prowadzenia widza za rękę, a aktorom pozostawiają przestrzeń do stworzenia pełnokrwistych postaci" - pisała Małgorzata Steciak.

Odważne obyczajowo dowcipy

Maciej Stuhr zwracał z kolei uwagę na fakt, że "po amerykańsku" pracowano także przy postprodukcji obrazu. - Wraz z kolejnymi wersjami montażowymi film był pokazywanym grupom kontrolnym widzów, tzw. grupom focusowym, które wypowiadały się, co im się podoba, a co nie. Na podstawie tych uwag były wprowadzane dalsze poprawki. Z tego co wiem, po ostatnim pokazie aż 70% widzów uznało w ankietach, że "Planeta Singli 2" to film lepszy od "jedynki" - mówił Stuhr.

Gwiazdor "Planety Singli" wskazywał też inne źródło inspiracji.

- Postawiliśmy sobie za cel, żeby robiąc komedię romantyczną nie opowiadać ludziom przesłodzonych bzdur o tym, że wszyscy się kochają - bo to zawsze na ekranie wygląda mdło. Tak jak w życiu, pojawiają się tu wyraziste konflikty między ludźmi. Chcieliśmy także, patrząc zwłaszcza na angielskie komedie romantyczne, żeby nasze dowcipy były dość odważne - zwłaszcza jak na polskie warunki. W "Planecie Singli" nie ma więc otoczki plastiku, która często buduje barierę między ekranem a widzem - zauważał aktor

Już w zapowiedzi sequelu nie zabrakło odważnych obyczajowo momentów. Oficjalny zwiastun filmu zawierał bowiem mało cenzuralne ujęcie Macieja Stuhra, którego bohater zostaje przyłapany przez bohaterkę Agnieszki Więdłochy na seksie z postacią graną przez Izabellę Miko.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Planeta Singli
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy