Reklama

"Piranie": Roberto Saviano z wyrokiem śmierci

Zrealizowałem marzenie każdego pisarza, ale minęła szansa na normalne życie, normalny związek. Moje życie zostało zatrute - mówił Roberto Saviano, autor słynnej "Gomorry", na którego neapolitańska kamorra wydała wyrok śmierci. W piątek, 23 sierpnia, do polskich kin weszły "Piranie" na podstawie jego najnowszej powieści.

Zrealizowałem marzenie każdego pisarza, ale minęła szansa na normalne życie, normalny związek. Moje życie zostało zatrute - mówił Roberto Saviano, autor słynnej "Gomorry", na którego neapolitańska kamorra wydała wyrok śmierci. W piątek, 23 sierpnia, do polskich kin weszły "Piranie" na podstawie jego najnowszej powieści.
Moje życie zostało zatrute - przekonuje Roberto Saviano /Antonio Masiello /Getty Images

"Kiedy zaczynałem przygodę z pisaniem, wysłałem pocztą swoje pierwsze teksty do włoskiego intelektualisty, którego bardzo ceniłem. W odpowiedzi napisał: 'Dobrze piszesz, ale mówisz o bzdurach. Wiem, gdzie mieszkasz, otwórz okno, rozejrzyj się i napisz, co widzisz'. Tak właśnie zrobiłem i zacząłem pisać o zorganizowanej przestępczości w Neapolu. Nie dlatego, że widziałem to przez okno, ale dlatego, że to może być jedyna rzecz niewidoczna gołym okiem, a która dotyka każdego aspektu życia mieszkańców południowych regionów Włoch. Moje spojrzenie na problem przestępczości nie było ani pierwsze, ani najpiękniejsze, ale było to świeże spojrzenie. Świeże, gdyż starałem się nie pisać oczyszczonej i bezstronnej kroniki, ale empatycznie opowiadać historię ziem posiniaczonych przez mafijne klany i bossów, którzy nie różnią się za wiele od nas - zwykłych obywateli" - tak na łamach portalu Booklips wspominał początki swojej twórczej drogi Roberto Saviano.

Reklama

Twórca, urodzony 22 września 1979 r. w Casal di Principe, nasiąkał atmosferą mafijnych porachunków od wczesnego dzieciństwa. Jako dziesięciolatek był świadkiem okrutnej wojny z kamorrą, w wyniku której śmierć poniosło blisko 4 tys. osób. "Pierwszy raz zobaczyłem zwłoki, gdy byłem uczniem szkoły podstawowej. Później widziałem ich dziesiątki, setki. W końcu przyzwyczaiłem się do tego widoku. Kiedy tylko ja albo któryś z moich przyjaciół usłyszeliśmy, że jest kolejny zabity, od razu szliśmy go obejrzeć. Na tym polegała nasza zabawa w dorosłość. Patrzyliśmy na śmierć i mówiliśmy: 'Jestem dorosły'. Każdy, kto nie oglądał zwłok, był wciąż dzieckiem. Kiedyś widzieliśmy kamorrystę leżącego w mleku do produkcji mozzarelli. Wiedziałem, że nigdy nie mógłbym być częścią tej organizacji. Chroniły mnie moja rodzina i wychowanie, które otrzymałem" - opowiadał po latach brytyjskiej dziennikarce Kathryn Bromwich.

Choć rodzice stanowili dla Roberta punkty odniesienia, mężczyzna nie chciał żyć według scenariusza, który dla niego przygotowali. Zamiast podjąć studia medyczne i kroczyć ścieżką wydeptaną przez ojca, wybrał filozofię na Uniwersytecie w Neapolu. Pracę dziennikarską rozpoczął w 2002 r. Jego artykuły poświęcone przestępczości zorganizowanej ukazywały się w licznych czasopismach i dziennikach, m.in.: "Diario", "Sud", "Il Manifesto", a także portalu internetowym "Nazione Indiana".

Na tym jednak Saviano nie zamierzał poprzestać. W 2006 r. ukazała się jego debiutancka książka "Gomorra. Podróż po imperium kamorry", w której nie tylko obnażył przed czytelnikami mechanizmy działania kamorry, ale także wskazał nazwiska bossów i opisał powiązania członków mafii ze sferą polityki i gospodarki. Tytuł błyskawicznie stał się bestsellerem. Przetłumaczono go na 40 języków i sprzedano w ponad pięciomilionowym nakładzie. W 2007 r. "Gomorrę" umieszczono na liście "100 najlepszych książek non fiction" magazynu "New York Times". W tym samym roku rozważania Włocha przeniósł na deski Teatro Mercadante di Napoli reżyser Mario Geraldi. Na ich podstawie powstał także film w reżyserii Matteo Garrone, który uhonorowano Grand Prix festiwalu w Cannes i pięcioma nagrodami Europejskiej Akademii Filmowej. W 2014 r. we włoskiej telewizji Sky Atlantic odbyła się premiera serialowej wersji "Gomorry", której współtwórcami - obok Saviano - są m.in. Claudio Giovannesi, Giovanni Bianconi oraz Stefano Bises. Prawa do serialu kupiły telewizje z blisko 70 krajów.

Taka skala rozgłosu wokół "Gomorry" oznaczała dla twórcy duże kłopoty. "Po ukazaniu się książki ktoś zostawił ulotkę w skrzynce pocztowej mojej matki. Było na niej moje zdjęcie z pistoletem przystawionym do głowy i podpisem: 'skazany'. Niedługo później wygłosiłem przemówienie na gali inaugurującej rok szkolny w Casal di Principe, gdzie wciąż utrzymuje się najwyższy wskaźnik przestępczości. Stojąc na scenie, wymieniłem nazwiska szefów kamorry i powiedziałem, że powinni odejść. Słuchał mnie m.in. członek włoskiego parlamentu, który był tam razem z ochroną. Po uroczystości powiedział mi, żebym zabrał się z nim, bo powrót komunikacją miejską może być zbyt niebezpieczny. Miał rację. Kilka dni później ktoś wsiadł za mną do autobusu w Neapolu, złapał mnie za ramię i wyszeptał: 'Wiesz, że zapłacisz życiem za to, co zrobiłeś w Casal di Principe?'" - wspominał na łamach brytyjskiego dziennika.

W 2008 r. groźby pod adresem Saviano eskalowały. Po apelu Umberto Eco, popartym m.in. przez Orhana Pamuka i Michaiła Gorbaczowa, włoski rząd przyznał mu ochronę policyjną. Od tamtego czasu twórca jest strzeżony 24 godziny na dobę i regularnie zmienia miejsce zamieszkania. Mimo środków ostrożności, wciąż dostaje pogróżki od mafii. "Kiedyś, po wyjściu z morza na strzeżonej plaży zobaczyłem 12 martwych wron. To dowód na to, że mafia nie wybacza" - powiedział w jednym z wywiadów.

Saviano zdaje sobie sprawę, że jego życie nigdy nie wróci do normy. "Zrealizowałem marzenie każdego pisarza - międzynarodowy bestseller, ogromna publiczność. Ale wszystko inne minęło: szansa na normalne życie, normalny związek. Moje życie zostało zatrute (...). Większość czasu spędzam w czterech ścianach. Jedyną alternatywą są dla mnie publiczne występy. Nie ma nic pomiędzy. Czasami spoglądam wstecz. Widzę dwa rozdziały: 'przed i po Gomorze'. Ludzie, których straciłem, bo nie byli gotowi stanąć przy mnie i ci, których odnalazłem w ciągu paru ostatnich lat. Miejsca, które znałem i w których bywałem kiedyś. Neapol, który teraz mogę odwiedzać tylko we wspomnieniach. Podróżuję po całym świecie, przeskakuję z kraju do kraju jak na szachownicy. Prowadzę badania do moich tekstów i szukam poszarpanych resztek wolności" - opowiadał "Guardianowi".

W 2010 r. Saviano wydał zbiór zapisków z lat 2004-2009 "Piękno i Piekło", a cztery lata później w książce "Zero zero zero. Jak kokaina rządzi światem" pokazał mapę międzynarodowego szlaku kokainowego. W 2016 r. ukazała się jego najnowsza powieść "Chłopcy z paranzy", w której opowiedział o nastolatkach z Forcelli, okrytej złą sławą dzielnicy Neapolu, wkraczających do świata bogactwa i brutalnych zbrodni.

Na podstawie książki Saviano razem z Maurizio Brauccim i reżyserem Claudio Giovannesim stworzył scenariusz do filmu "Piranie", który w lutym podczas 69. Berlinale przyniósł im Srebrnego Niedźwiedzia. Jak podkreślił wówczas w jednym z wywiadów, zwiększanie świadomości opinii publicznej na temat wzrostu przestępczości zorganizowanej i problemu przestępczości wśród nieletnich jest jego misją. "A jednak ciągle doświadczam dyskredytacji. Mam wrażenie jakbym utknął między dwiema siłami. Z jednej strony wisi nade mną wyrok śmierci, a z drugiej - tak wiele osób sądzi, że jestem oszustem. Pytają: 'Skoro naprawdę jesteś taki niebezpieczny, to dlaczego do tej pory cię nie zabili?'. Zapamiętałem bardzo dobrze słowa, które sędzia Giovanni Falcone powiedział kiedyś we włoskiej telewizji: 'Włochy to kraj, w którym żeby stać się wiarygodnym, trzeba zostać zabitym'. Miał rację" - zwrócił uwagę Saviano. Od piątku, 23 sierpnia, "Piranie" można oglądać w polskich kinach.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Roberto Saviano
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy