Reklama

Piotr Polak: Aktor teatralny w innej czasoprzestrzeni

Na debiut w roli pierwszoplanowej na dużym ekranie nigdy nie jest za późno. 37-letni Piotr Polak, do tej pory przede wszystkim aktor teatralny, musiał odnaleźć się w realiach Warszawy roku 2030 w romansie science fiction "Człowiek z magicznym pudełkiem" Bodo Koxa.

Na debiut w roli pierwszoplanowej na dużym ekranie nigdy nie jest za późno. 37-letni Piotr Polak, do tej pory przede wszystkim aktor teatralny, musiał odnaleźć się w realiach Warszawy roku 2030 w romansie science fiction "Człowiek z magicznym pudełkiem" Bodo Koxa.
Piotr Polak /Jacek Domiński /Reporter

Warszawa, rok 2030. Adam (Piotr Polak) został dotknięty zanikiem pamięci i musi zacząć wszystko od nowa. Podejmuje pracę w wielkiej korporacji. Poznaje w niej atrakcyjną Gorię (Olga Bołądź), którą jest oczarowany. Początkowo dziewczyna opiera się jego zalotom. Gdy jednak romans nabiera rumieńców, chłopak dokonuje niebywałego odkrycia. W swoim nowym mieszkaniu znajduje stare radio, które nadaje audycje z lat 50. Okazuje się, że odbiornik emituje również fale umożliwiające teleportację. Podczas jednej z podróży Adam "utyka" w 1952 roku. Zaniepokojona nieobecnością ukochanego Goria podejmuje się fascynującej, ale i niebezpiecznej misji sprowadzenia go z powrotem. To zarys fabuły filmu "Człowiek z magicznym pudełkiem".

Reklama

Do udziału w tym projekcie Piotra Polaka przekonał przede wszystkim scenariusz Bodo Koxa. - Zanim poznałem Boda, dostałem trzy sceny, które miałem przygotować na casting. Same te trzy sceny miały w sobie taką pociągającą tajemnicę, taki wyrazisty klimat, że mnie to bardzo zaintrygowało. Okazało się, że cały scenariusz taki jest. Trochę się go czyta jak love story, a trochę jak sensacyjną powieść. I to było super - mówi aktor.

Kox i Polak zainspirowali się sposobem gry aktorów charakterystycznych dla filmów noir z lat 40. i 50. Chodzi o to, by grać oszczędnie, bez nadekspresji, minimalistycznie. - Ja jestem aktorem teatralnym. Bodo zdawał sobie sprawę z tego, że bierze do roli debiutanta kinowego, który nigdy nie miał okazji ponieść filmu na swoich ramionach. Wiedział, co ryzykuje, obsadzając mnie w głównej roli. Aktor teatralny gra bardziej ekspresyjnie, tak aby dotrzeć do całej publiki na sali - przyznaje Polak.

Aktor znalazł sposób na to, jak okiełznać emocje. - Przypominałem sobie własnego dziadka, który przeżył wojnę i straszny czas XX wieku. Uważał, że okazywanie emocji jest objawem słabości. Mówił, że trzeba stać mocno na ziemi i przyjmować to, co się dzieje, ze spokojem stoickim, na chłodno analizować sytuację. Obnażanie się z tego, co mamy w środku, nie wchodziło u niego w grę. Dla mnie wszystko na planie filmowym było nowe: nowy był świat, który wykreował Bodo Kox, nowe było doświadczenie planu filmowego w ogóle. Przyjąłem rolę mojego dziadka. W środku myślałem: "Hurra, hurra! Co ja tu robię? Ale ekstra!", a na zewnątrz przyjmowałem posągową minę - relacjonuje.

Polak ukończył Wydział Aktorski w PWST w Krakowie. Debiutował w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu, pracował w Teatrze Starym w Krakowie, Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Od 2011 roku związany jest z zespołem Nowego Teatru w Warszawie.

"Człowiek z magicznym pudełkiem" trafi na ekrany kin 20 października.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Człowiek z magicznym pudełkiem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy