Pierce Brosnan nie tylko o "Bondzie 20"
Irlandzki magazyn internetowy ShowBiz przeprowadził kilka dni temu wywiad z Piercem Brosnanem ("Świat to za mało", "Jutro nie umiera nigdy", "Szara Sowa"). Podczas rozmowy aktor stwierdził m.in., że pomimo krążących pogłosek, kolejny film o przygodach Jamesa Bonda nie będzie kręcony w Irlandii. Wyznał również, iż trwają prace na drugą częścią thrillera Johna McTiernana, "Afera Thomasa Crowna", w którym aktor zagrał tytułową rolę.
"Niektórzy reporterzy uparcie twierdzili, że część zdjęć do nowego Bonda powstanie w Irlandii. Z przykrością muszą stwierdzić, że nie jest to prawda. Irlandzkie plenery nie są brane pod uwagę" - mówił Brosnan.
Pytano także aktora, co skłoniło go do przyjęcia roli w niskobudżetowym filmie Bruce'a Beresforda ("Wożąc panią Daisy"), zatytułowanym "Evelyn".
"Kiedy przeczytałem scenariusz od razy wiedziałem, że chcę to zagrać. To opowieść bardzo daleka od historii o agencie 007, zupełnie inny świat, ale zależało mi na tym, aby zrobić coś zupełnie innego. Każdy aktor szuka dla siebie nowych wcieleń, które mogłyby pomóc mu się rozwinąć. Praca z Brucem Beresfordem na planie nie zawiodła mnie" - powiedział Brosnan.
Przypomnijmy, film "Evelyn" jest oparty na faktach i opowiada o walce o opiekę nad czworgiem dzieci, jaką Desmond Doyle stoczył w Irlandii z rządem i kościołem. W roli Desmonda Doyle'a występuje właśnie Pierce Brosnan. Zdjęcia do obrazu, które realizowane są w Irlandii, zakończą się 17 grudnia.
Oczywiście nie mogło zabraknąć pytań, dotyczących produkcji "Bonda 20", którego reżyserem jest Lee Tamahori.
"Prace rozpoczynamy 13 stycznia. Jeszcze nie wiem, co się wydarzy, czekam na wszystko z ogromną niecierpliwością. To dla mnie czwarte wcielenie się w Jamesa Bonda - czy ostatnie? Zobaczymy..." - zakończył tajemniczo aktor.
Na koniec rozmowy Brosnan zdradził, że trwają rozmowy, dotyczące drugiej części thrillera "Afera Thomasa Crowna". Nie jest jednak pewne, czy aktor zgodzi się na udział w tym projekcie.
"Nie wiem jeszcze co zrobię, ale teraz wydaje mi się, że jeden Thomas wystarczy" - oświadczył aktor.