Paulina Młynarska ostro krytykuje gwiazdy, które zaszczepiły się bez kolejki
Paulina Młynarska, popularna dziennikarka i prezenterka telewizyjna, a przy tym córka Wojciecha Młynarskiego i Adrianny Godlewskiej, odniosła się do afery szczepionkowej z udziałem polskich gwiazd. Uważa, że zna mentalność takich osób, bo sama wywodzi się z tego środowiska i jest oburzona wykorzystywaniem przywilejów połączonych z wysokim statusem społecznym. Uważa jednak, że są granice w krytykowaniu takiego postępowania. Krytyka i dyskusja - tak. Szczucie - nie.
Młynarska opublikowała w mediach społecznościowych post, w którym przestrzega przed eskalacją nienawiści. "Możemy dyskutować, krytykować, nawet potępiać. Nie wolno odczłowieczać, mieszać z błotem, kopać, życzyć śmierci. To są zachowania z piaskownicy bezradnych, dorosłych dzieci, które nie radzą sobie z emocjami. To jest zaburzenie proporcji, nieadekwatność, amok" - napisała.
Ci, którym po przeczytaniu tego wstępu wydawało się, że Młynarska będzie bronić środowiska, które ostatnio znalazło się pod obstrzałem z powodu zaszczepienia się poza kolejnością, srodze się jednak zawiedli. W kolejnym fragmencie dziennikarka uderza w celebrytów. "Ja też organicznie nie znoszę tego, że część osób należących do elity kulturalnej i intelektualnej (zwłaszcza starszego pokolenia), uważa swoje przywileje za rzecz oczywistą i nawet ich nie widzi" - napisała. Po czym zaznaczyła, że sama wychowała się w tym środowisku. "Wiem naprawdę dużo o poczuciu uprawnienia, o przerośniętym ego. Leczyłam się z tego! Znam aż za dobrze ten kult wybitnych jednostek, które często same zaczynają wierzyć w to, że im wolno więcej".
Prezenterka uważa, że z takimi zachowaniami należy walczyć. Po to, by wytworzyć nowe standardy. "Ale trzeba zobaczyć problem trzeźwo, także w sobie" - ostrzega. - "Przecież im bardziej coś nas wqurwia i oburza, tym bardziej prawdopodobne, że widzimy w drugiej osobie własne odbicie". Jej zdaniem, jako Polacy, mamy ogromny problem z przekonaniem, że można dostać coś spod lady, bez kolejki i po znajomości. "Zostawmy już, proszę, tę ponurą sprawę szczepień dla VIP-ów" - kończy jednak pojednawczo. "Najedli się wstydu, moim zdaniem słusznie, ale są granice. Do przodu patrzmy, odpuśćmy. Jest zaledwie 5 stycznia, do cholery" - zaapelowała.
Swój wpis Młynarska zilustrowała wizerunkiem Zielonej Tary - buddyjskiej bogini współczucia. Jednak w komentarzach pod wpisem Młynarskiej współczucia dla VIP-ów, którzy załapali się na szczepionki poza kolejnością, nie znajdziemy. Najbardziej obrywa Krystyna Janda, której internauci wypominają, że wydaje "żenujące" oświadczenia, zamiast po ludzku przeprosić. "Sądzę, że teza o wstydzie, którego ci ludzie mieli się najeść, nie ma niestety podstaw. Idą w zaparte, kłamią w żywe oczy, piszą raczej bezczelne w treści oświadczenia... To raczej ci, którzy nie boją się powiedzieć, co o tym sądzą, aktualnie muszą się mierzyć z falą nienawiści" - napisała jedna z internautek.
Nie wszystkim jednak podoba się opinia Młynarskiej o elitach nadużywających przywilejów. Pod wpisem jedna z osób stwierdziła: "Bardzo się pani tym razem myli. Osoby, o których pani myśli, nie uważają, że z powodu ich pozycji mają większe prawa, uważają że mają większe obowiązki. Że mają z siebie dać więcej. Proszę już odpuścić, bo przykro, że tak pani patrzy na ludzi, z którymi przyjaźnił się pani Ojciec". Na ten zarzut Młynarska odpowiedziała: "To z kim przyjaźnił się mój ojciec, nie ma żadnego wpływu na moją postawę wobec rzeczywistości. Tak, wiele wybitnych osób uważa, że ma większe obowiązki. Ale sporo widzi siebie ponad resztą. Niektórzy łączą obie postawy" - stwierdziła.