Paulina Młynarska komentuje aferę ze szczepieniami gwiazd. "Tego się nie załatwia na gębę"
"Tego się nie załatwia na gębę. Chciałabym, żeby artyści i inne ważne osoby, które są w to niefajne zdarzenie zaangażowane, upubliczniły dokumenty i maile, jeśli je mają" - napisała na swym profilu na Facebooku Paulina Młynarska.
Nie cichną emocje po tym, jak Warszawski Uniwersytet Medyczny poza kolejnością zaszczepił przeciwko COVID-19 osiemnaście znanych ludzi kultury i sztuki. Podobno szczepienie zaoferowano z dodatkowej puli 450 dawek (i które
miały być wykorzystane do końca roku) kilku znanym osobistościom.
Wśród osób zaszczepionych znaleźli się między innymi Krystyna Janda, Magda Umer, Wiktor Zborowski, Krzysztof Materna, Andrzej Serweryn czy Maria Seweryn.
Są też artyści, którzy odmówili szczepienia poza kolejnością. O tym na swym profilu poinformowała Matylda Damięcka.
Według ustaleń Polsat News, przed świętami Bożego Narodzenia Janda dzwoniła do aktorów seniorów z propozycją szczepień w WUM: mieli być ambasadorami akcji promującej szczepienia.
Teraz głos w tej sprawie zabrała Paulina Młynarska - polska dziennikarka i prezenterka, pisarka, felietonistka, nauczycielka jogi, dawniej aktorka, znana m.in. z głównej roli w głośnym filmie Tadeusza Konwickiego "Kronika wypadków miłosnych".
"Szczepionka gate. Moim zdaniem podpucha, bardzo udana, z punktu widzenia ciała ją inicjującego. Każdy tzw. celebryta/celebrytka ( a tu mamy wielkie gwiazdy!) biorący/biorąca udział w jakiejkolwiek zakrojonej na dużą skalę akcji społecznej, czy reklamowej - nie ważne pro bono czy za hajs, posiada zapis wymiany mailowej z agencją PR, czy też fundacją, albo z inną instytucją, która temat inicjuje. A tam opis, cele, media , hasztagi, czasem także referencje wizualne ( np. podobne akcje z innych krajów ), warunki, oraz zgodę na wykorzystanie wizerunku, a w przypadku działań angażujących własne ciało i zdrowie, zgodę na wykonanie danej procedury w ramach akcji" - pisze Młynarska.
"To są, cholera, poważne sprawy. To są wielkie, bardzo zasłużone dla kultury nazwiska, a nie jakaś grupka influencerska z instagrama. Tego się nie załatwia na gębę. Chciałabym, żeby artyści i inne ważne osoby, które są w to niefajne zdarzenie zaangażowane, upubliczniły dokumenty i maile, jeśli je mają. I żeby pokazały te zdjęcia, hasztagi - całą akcję. Tak bym chciała, żeby Polska wyleczyła się z tego mentalu cielęlęcinki spod lady. Ech" - dodaje.
Paulina Młynarska uważa, że osoby zaszczepione, dla własnego dobra i obrony swego dobrego imienia, powinny jak najszybciej ujawnić, kto i jak się z nimi kontaktował w sprawie szczepień poza kolejnością.
Na osoby zaszczepione wylał się ogromny hejt. Ich wizerunek został nadszarpnięty. Niektórzy zarzucają im wykorzystywanie własnej pozycji i odbieranie szczepionek lekarzom i pielęgniarkom. Inni uważają, że była to prowokacja.
O tym napisał m.in. znany Mariusz Szczygieł. "Najpierw proponuje się znanym i szanowanym osobom, żeby były swego rodzaju "królikami doświadczalnymi" - zaszczepiły się na covid i propagowały ideę szczepień jako ci, którym nic się po szczepionce nie stało, a potem szczuje na nie. Sądziłem, że takich prowokacji po upadku komuny nie doczekam. Bolszewizm w czystej postaci. (...) Muszę zaprotestować!" - napisał na swym profilu na Facebooku.
Wśród osób, które zaszczepiły się poza kolejnością znalazła się również aktorka Maria Seweryn, córka Krystyny Jandy i Andrzeja Seweryna. Opublikowała oan w mediach społecznościowych nagranie wideo, w którym przyznaje, że popełniła błąd, szczepiąc się przeciw Covid-19 poza kolejnością.
"Rozumiem państwa oburzenie i zbulwersowanie. Jest mi wstyd" - podkreśla aktorka.