Reklama

Paulina Holtz: Ile zarabiała na etacie w teatrze?

Popularna aktorka teatralna i filmowa opublikowała na swoim instagramowym profilu zdjęcie w koszulce z cytatem „The show must go one”. Nawiązuje ona do działalności Funduszu Wsparcia Teatru, założonego na londyńskim West Endzie. Fundusz ten oferuje wsparcie materialne pracownikom brytyjskich teatrów, którzy w wyniku pandemii zostali bez pracy. Zwłaszcza tym, którzy nie mieli wcześniej etatów, więc nie mogą się ubiegać o rządowe zapomogi.

Popularna aktorka teatralna i filmowa opublikowała na swoim instagramowym profilu zdjęcie w koszulce z cytatem „The show must go one”. Nawiązuje ona do działalności Funduszu Wsparcia Teatru, założonego na londyńskim West Endzie. Fundusz ten oferuje wsparcie materialne pracownikom brytyjskich teatrów, którzy w wyniku pandemii zostali bez pracy. Zwłaszcza tym, którzy nie mieli wcześniej etatów, więc nie mogą się ubiegać o rządowe zapomogi.
Paulina Holtz w spektaklu "...jesteś piękne - mówię życiu..." /Marek Ulatowski /MWMedia

O Funduszu Wsparcia Teatru zrobiło się głośno 16 marca, w rocznicę zamknięcia teatrów w Wielkiej Brytanii. Wszystko za sprawą znanej aktorki teatralnej, filmowej i telewizyjnej Judi Dench, która pochwaliła działalność tej organizacji. I zapewniła wówczas, że będzie wspierać fundusz aż do czasu, gdy teatry znów zostaną otwarte.

Paulina Holtz, w ramach solidarności z tą akcją, założyła charakterystyczną koszulkę, wyprężyła biceps i napisała na Instagramie: "Ma Dama Judy Dench, mam i ja". Dodała, że akcja odbywa się "niestety w Anglii". "Tam działają prężne związki zawodowe..." - napisała. "A u nas niestety słabe rozwiązania systemowe, brak ochrony zawodu i wielu pracowników teatrów oraz aktorów pozostaje bez pomocy i środków do życia".

Reklama

Tym, którzy uważają, że aktorzy teatralni opływają w dostatki, podała garść faktów. "Przez kilkanaście lat na etacie moja goła pensja wynosiła ok. 1500 zł. Czasem grałam więcej, czasem mniej spektakli, więc dochodziło to tego np. drugie 1500" - wyznała.

Holtz zaznaczyła przy tym, że ona sama nie może narzekać, bo "zarabiała na to bardzo drogie hobby, jakim jest praca w teatrze", grając w serialu "Klan". Ale dodała, że nie każdy ma taką możliwość. "A tak naprawdę ma ją niewielu" - stwierdziła. Uderzyła też w producentów (prawdopodobnie telewizyjnych), którzy - jej zdaniem - do pracy zamiast wykwalifikowanych aktorów przyjmują "ludzi z ulicy, którym płacą 1/5 czy nawet 1/10 przyjętych stawek". "Choć ludziom wydaje się, że aktorzy to krezusi (...), to większość tak naprawdę żyje z gołej pensji w teatrach i domach kultury. Często ledwo wiążą koniec z końcem, ale kochają swój zawód i chcą się nim dzielić z widzami" - stwierdziła.

Na koniec, zachęcając do wspierania finansowego aktorów teatralnych "wpłatą lub chociaż dobrym słowem", Paulina Holtz obiecała, że relacje z takich akcji będzie udostępniać na swoim profilu instagramowym.


PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Paulina Holtz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy