Zagrała w "11 minutach" Jerzego Skolimowskiego. Teraz bywa na wielkich festiwalach.
Wiele aktorek chciałoby być na jej miejscu. Ostatnie tygodnie w życiu Pauliny Chapko były niezwykle ekscytujące. W sierpniu szła po czerwonym dywanie na Festiwalu Filmowym w Wenecji. We wrześniu była gwiazdą Festiwalu w Gdyni. Na początku października poleciała na Międzynarodowy Festiwal Filmowy do Pusan w Korei Południowej. Wszędzie budziła zainteresowanie i zbierała komplementy zarówno za urodę i talent.
Wojaże po świecie były naturalną konsekwencją udziału w filmie Jerzego Skolimowskiego "11 minut", gdzie zagrała główną rolę kobiecą. Teraz, gdy film został polską kandydaturą do Oscara, staje przed kolejną szansą. W listopadzie Paulina kończy 30 lat. Już zrobiła sobie piękny prezent.
Zawsze chciała być aktorką. W stwierdzeniu tym nie ma wdzięczenia się ani kokieterii. Za marzeniem szła praca i konsekwencja. Podobne pragnienia miała jej siostra bliźniaczka - Karolina. Różnica między siostrami to 15 minut. Choć w domu nie było tradycji aktorskich, lgnęły do teatru. Rodzice wspierali ich pasję. W liceum występowały w Teatrze Robotniczym w Nowym Sączu, skąd pochodzą. "Serenada" Sławomira Mrożka to sceniczny debiut. Gdy nadszedł czas wyboru studiów, Karolina znalazła się w krakowskiej szkole teatralnej, Paulina w filii uczelni - w PWST we Wrocławiu. Chciały żyć na własny rachunek, uniknąć - w ich przypadku - naturalnych porównań.
Dmuchały na zimne, choć z domu wyniosły przekonanie, że są dwiema różnymi osobami. Z jednym wyjątkiem - wyglądu. Rodzice zadbali, by każda budowała własną tożsamość. Nie kupowali identycznych ubrań, nie robili takich samych fryzur. Wystarczyło, że miały identyczne głosy, podobne zainteresowania, były humanistkami i uwielbiały robić kawały kolegom, jedna udawała drugą.
Po studiach Karolina została w Krakowie. Związała się z tamtejszymi teatrami: Bagatela i STU. Paulina w 2008 roku znalazła się w zespole Teatru Polskiego we Wrocławiu. Mówiła, że w jej przypadku rolę odegrało przeznaczenie.
Pewnego dnia była w gabinecie pani dziekan PWST, gdy zadzwonił telefon. Dzwonił dyrektor Teatru Polskiego Krzysztof Mieszkowski w sprawie castingu. Reżyser spektaklu "Don Juan wraca z wojny" Gadi Roll szukał młodych aktorek do przedstawienia. Najpierw znalazła się w obsadzie sztuki, a potem otrzymała etat w teatrze. Jest z nim związana do dziś. Jednak siostry tak zupełnie się od siebie nie odżegnują. Zagrały razem w głośnym filmie "Oszukane" Marcina Solarza.
Mają dwie młodsze o 10 lat siostry. Alicja i Aleksandra też są... bliźniaczkami! Jedna starsza od drugiej o 5 minut. I jak one, swoją przyszłość wiążą z aktorstwem. Wyfrunęły już z rodzinnego domu. Aleksandra i Alicja studiują na Wydziale Aktorskim słynnej łódzkiej Filmówki. Alicja udziela się społecznie. Należy do samorządu studenckiego, jest Sekretarzem na Wydziale Organizacji Sztuki Filmowej.
Cztery siostry Chapko można było w tym roku podziwiać na Krakowskim Salonie Poezji. Siostry lubią wracać w rodzinne strony. Tu odpoczywają, zwalniają tempo. Czują się bezpiecznie. Wszystkie przyznają, że Nowy Sącz to fantastyczne miejsce na dorastanie. Daje świetne podstawy do zaistnienia w świecie.
Paulina, jak dowodzą ostatnie jej poczynania, poradziła sobie znakomicie. Oglądamy ją również w serialach. W "Ojcu Mateuszu" gra zdecydowaną i pełną wdzięku starszą sierżant Karolinę Górską. Świetnie radzi sobie w męskim świecie policjantów. Gra też w najnowszym serialu twórców "Rancza" - "Dziewczynach ze Lwowa". Z Karoliną zagrała też w "Polskiej noweli filmowej" i w serialu "Hotel 52".