Reklama

Polacy szturmowali kina, aby obejrzeć ten film! Na planie doszło do wielkiej wpadki!

To było największe marzenie Jerzego Hoffmana. Zawsze chciał zekranizować Trylogię Henryka Sienkiewicza. Dlaczego więc zaczął od końca? Kiedy "Pan Wołodyjowski" wszedł na ekrany, Polacy szturmowali kina, żeby to zobaczyć. Daniel Olbrychski, Tadeusz Łomnicki, Magdalena Zawadzka, Barbara Brylska, Irena Karel, Władysław Hańcza, Jan Nowicki, Marek Perepeczko - z taką plejadą aktorskich gwiazd to musiało się udać. 28 marca mija dokładnie 55 lat od premiery filmu.

To było największe marzenie Jerzego Hoffmana. Zawsze chciał zekranizować Trylogię Henryka Sienkiewicza. Dlaczego więc zaczął od końca? Kiedy "Pan Wołodyjowski" wszedł na ekrany, Polacy szturmowali kina, żeby to zobaczyć. Daniel Olbrychski, Tadeusz Łomnicki, Magdalena Zawadzka, Barbara Brylska, Irena Karel, Władysław Hańcza, Jan Nowicki, Marek Perepeczko - z taką plejadą aktorskich gwiazd to musiało się udać. 28 marca mija dokładnie 55 lat od premiery filmu.
Tadeusz Łomnicki i Magdalena Zawadzka w filmie "Pan Wołodyjowski" /INPLUS /East News

"Pan Wołodyjowski": Ostatnia część Trylogii Henryka Sienkiewicza

Marzeniem Jerzego Hoffmana było sfilmowanie Trylogii. Dlaczego zaczął od ostatniej części? Podobno założył, że "Pan Wołodyjowski" (1969) będzie najmniej kosztowny. To akurat okazało się prawdą, choć koszt produkcji osiągnął zawrotną, jak na owe czasy, kwotę 40 mln zł. Realizacja "Potopu" (1974) pochłonęła już 190 mln zł. W takiej też, odwrotnej kolejności reżyser przeczytał przed laty powieści Sienkiewicza.

Reklama

"To było w 1944 roku. Byłem wtedy na zesłaniu w Ałtajskim Kraju. Miałem 12 lat. Dostałem najpierw 'Pana Wołodyjowskiego', później 'Potop'. A 'Ogniem i mieczem' już do mnie nie dotarło, zatrzymała je cenzura wojskowa [książkę przeczytał po latach - red.]" - wspominał Jerzy Hoffman w jednym z wywiadów.

Na potrzeby filmu wzniesiono kilka ogromnych dekoracji plenerowych. Jak informuje filmpolski.pl, w ruinach zamku w Chęcinach została zrekonstruowana twierdza kamieniecka, wybudowano miasteczko Raszków oraz fortyfikację chreptiowską. Zdjęcia były kręcone m.in. w Bieszczadach, w okolicach Białego Boru w województwie koszalińskim, a także w Związku Radzieckim w ruinach XVI-wiecznego grodu tatarskiego oraz w halach łódzkiej wytwórni filmowej. W niektórych scenach brało udział po kilka tysięcy statystów, ubranych w kostiumy zaprojektowane z ogromną dbałością o szczegóły.

Premiera filmu odbyła się 28 marca 1969 roku - to było wielkie wydarzenie! Mija właśnie 55 lat od tego dnia.


"Pan Wołodyjowski": Obsada marzeń

To wszystko zapewne by się nie udało, gdyby nie obsada. Jak pisali po premierze recenzenci, wszystkie role zagrane były po mistrzowsku, nawet epizody urosły do rangi dotąd niespotykanej.

Jerzy Hoffman od początku planował, że rolę Azji powierzy Danielowi Olbrychskiemu. Aktor wspomina, że spotkali się w warszawskim SPATiF-ie i Hoffman powiedział: "Wajda zrobił z ciebie typowego Polaka w 'Popiołach', Antczak typowego Szweda w 'Hrabinie Cosel', a ja cię chlapnę na czarno i u mnie będziesz Azja".

Aktor przyjął propozycję, choć miał wątpliwości. Na planie między panami iskrzyło, wciąż się spierali. Jak wspomina Hoffman: "Wbijaliśmy Daniela na pal. Musiał siedzieć na wąskim siodełku rowerowym, co na dłuższą metę wcale nie było wygodne. Ponieważ był to okres naszych nieporozumień, nie mogłem sobie odmówić odrobiny sadyzmu. Olbrychski siedzi na siodełku, a ja każę gasić światła i zarządzam przerwę obiadową. Nikt, z Danielem włącznie, nie pisnął nawet słówka. Po obejrzeniu filmu zadzwonił do mnie nad ranem i powiedział: 'Jurek, przepraszam i dziękuję'".

Do roli tytułowego pana Wołodyjowskiego, czyli "małego rycerza" potrzebny był znakomity jeździec, szermierz i aktor. Hoffman zaproponował ją Tadeuszowi Łomnickiemu, który początkowo odmówił, wymawiając się złym stanem zdrowia. Ostatecznie zagrał i stworzył jedną z ulubionych kreacji Polaków. Aktor poświęcił pół roku na naukę jazdy konno, ponadto przez rok zgłębiał tajniki szermierki.

"Wołodyjowski jest w filmie postacią, która się jakby dopełnia. Zapewne nie można jej oderwać od znakomitej i głęboko przemyślanej kreacji Tadeusza Łomnickiego, bo koniec końców jemu zawdzięczamy to urastanie bohatera" - pisano o roli aktora.

Z kolei Magdalena Zawadzka dzięki roli Basi Wołodyjowskiej zyskała możliwość zerwania z komediowym wizerunkiem, kreując zdaniem wielu najlepszą sienkiewiczowską bohaterkę. Doceniono także kreację Mieczysława Pawlikowskiego, który brawurowo wcielił się w Jana Onufrego Zagłobę.

Do historii polskiego kina przeszły też drugoplanowe kreacje: Ireny Karel (Ewka Nowowiejska), Marka Perepeczki (Adam Nowowiejski), Barbary Brylskiej (Krzysia Drohojowska), Jana Nowickiego (Ketling), Władysława Hańczy (Nowowiejski), Mariusza Dmochowskiego (hetman Jan Sobieski) czy Hanki Bielickiej (stolnikowa Makowiecka, siostra Wołodyjowskiego).

Wypadki i wpadki na planie "Pana Wołodyjowskiego"

Na planie nie obyło się bez wpadek. Realizacja jednej z najdramatyczniejszych scen w filmie nie była pozbawiona zabawnych momentów. Kiedy Raszków płonie i rozjuszony Azja dokonuje krwawej zemsty, a Irena Karel jako Ewa Nowowiejska w podartej koszuli leży na śniegu, wykrzykując wyznanie miłości: "Azja! Jam ciebie zawsze...", na plan wpadła... spłoszono owca. Karel i Olbrychski wybuchnęli śmiechem i scenę trzeba powtórzyć.

Podczas realizacji filmu konieczna była interwencja lekarzy - wezwano karetkę pogotowia. Dubler Magdy Zawadzkiej tak nieszczęśliwie wpadł z koniem do przerębli, że złamał nogę i stracił przytomność. Poważnemu wypadkowi w czasie sceny konnego pościgu uległ również Tadeusz Łomnicki.

W "Panu Wołodyjowskim" zarejestrowano również wpadkę, która przeszła do historii polskiego kina i - jak twierdzi sam reżyser - przysporzyła filmowi kilkaset tysięcy widzów więcej. W czasie kręcenia sceny, w której Ketling strzela z armaty w tureckie składy prochu, w kadrze pojawiła się... ciężarówka. Ujęcia nie można było już powtórzyć i pojazd... pozostał w kadrze.

"Pan Wołodyjowski" bił rekordy popularności. Przygotowano 70 kopii filmu, co pozwoliło na szerokie rozpowszechnianie. Tytuł - zrealizowany z niespotykanym dotychczas rozmachem - okazał się olbrzymim sukcesem, tak komercyjnym, jak i artystycznym - nagrodzono go między innymi Złotą Kaczką przyznawaną przez magazyn "Film".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pan Wołodyjowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy