Na Gajosa (reżysera), czy na Gogola (autora), a może na aktorów? Jedno nie wyklucza drugiego, trzeciego również nie. "Ożenek" w reżyserii Janusza Gajosa w Och-Teatrze działa trochę jak lekarstwo, ale lekarstwo o wydłużonym okresie działania. Zawsze czasy są marne, wiedział o tym Nikołaj Gogol, wie doskonale Gajos. Marność czasów można jednak neutralizować. Sztuką, śmiechem i mądrością. Śmiech jest jednak trudny, jeżeli nie neutralizuje marności, która jest wieczna. U Gogola śmiech jest zatruty, u Gajosa - przenikliwy. Śmiejemy się po wierzchu, bo na scenie jest po prostu zabawnie, a aktorzy grają wspaniale, ale to przecież w gruncie rzeczy tragedia, nie komediodramat.
"Ożenek" ma swoją legendę - sztuka Gogola, przełomowa i prowokacyjna, była początkowo klapą. Podobno nawet car wyszedł z premiery (w 1842 roku), ostro trzaskając drzwiami. Sam Gogol również nieszczególnie był z tego dzieła zadowolony. Tak czasami bywa, że autorzy nie doceniają swoich prac, a te rosną z latami. I tak urósł "Ożenek". Sztuka bezlitosna, bez happy endu, sztuka okrutna.
Czym jest bowiem tytułowy ożenek? Zwykłą transakcją handlową. U Gogola nie mówi się o uczuciach, tylko dobija targu, a podstarzałej panience, Agafii Tichonownej, właściwie też wszystko jedno - za bystra nie jest, chodzi jej o to, żeby chociaż odrobinę podnieść społeczny status. Jej adoratorzy w większości nie lepsi. Handel żywym towarem, handel sobą samym. Ten proceder jest niezmienny. Piszą o tym czasami zatroskani poeci, milczą politycy. Handlujemy tym, co mamy, sprzedajemy siebie, chronimy w kokonie bezradności, lub - co wcale nie jest rzadkie - bezmyślności. Z tym prezentujemy się ładniej, z tym jest nam wygodniej. Można przyjrzeć się w zwierciadle. "Lustereczko powiedz przecie". Wydaje się, że znamy odpowiedź.
A co mówi nam lustereczko Janusza Gajosa, reżysera spektaklu, debiutującego w tej roli? Na pewno to, że Gogola trzeba najpierw dokładnie przeczytać. Niby podstawa, ale w teatrze z tymi podstawami nie jest wcale najlepiej. Przeczytać, a potem zrozumieć. Zrozumienie Gogola w tym przypadku polega na redakcji akcentów, co jest w tekście ważne dzisiaj, co być może nieco mniej.
Gajos słusznie odziera utwór z pociesznej rodzajowości, rezygnuje z postaci trzeciego planu, nie ma Duniaszy, nie ma wiejskich bab, scenografia służy słowu, służy aktorstwu, nie dobudowuje znaczeń. Czworobok namiętności bez namiętności, bohaterowie przemieszczają się po nim niczym bzyczące muchy. Są irytujący, chwilami wzruszający.
Janusz Gajos wzmacnia satyryczny ton, łagodząc jednak ostrze ironii. Efektowne są dywany rozłożone na scenie - tyle ze scenografii. Zindywidualizowane kostiumy (Dorota Roqueplo), dwie drewniane ławeczki, parę krzeseł, dwa odrębne wejścia separujące bohaterów. Gogol napisał "niewiarygodne zdarzenia w dwóch aktach", bardzo wesołą komedię o bardzo smutnych ludziach, a Gajos wiedział, że komedia Gogola wybrzmiewa dzisiaj nade wszystko charakterem postaci, kulawą logiką ich działania, a nie zastawą, samowarem, i matrioszkami.
Bohaterowie są rosyjscy, pisarz ukraińsko-rosyjski, ale w "Och-Teatrze" ogląda się to wszystko jak najlepszą brytyjską sztukę. Dialog, wejście, forma, pauza, wyjście, gest, dyscyplina. W końcu uśmiech. Uśmiech jest wspólny.
Ten uśmiech wzmacniają rzecz jasna aktorzy. Julia Wyszyńska jako Agafia Tichonowna kolejny raz odkrywa dla nas komiczny potencjał. Jest zabawna, rubaszna, ale i subtelna. Podobnie Podkolesin - Paweł Domagała. To rola skrojona jakby pod temperament aktora. Zawstydzony, znudzony, niepewny - autentycznie zabawny, autentycznie smutny. Podkolesin jest przecież figurą postawy, której signum jest strach przed życiem, strach przed czymkolwiek.
Na antypodach takiego strachu wygina się Koczkariew - Krzysztof Dracz. Tutaj obowiązuje inne granie, z pełnym zaangażowaniem, farsowe, z przytupem, podobnie w przypadku Krystyny Tkacz (Fiokła Iwanowna) czy Barbary Dziekan (Arina Pantelejmonowna). Z kolei wśród absztyfikantów do ręki Agafii wyróżniają się Sławomir Pacek jako Anuczkin, postać z komedii della'rte, pierrot z łezką na policzku, i Andrzej Konopka w roli Żewakina płynnie przechodzący z buffo do serio, prawdziwie poruszający zaś w scenie wyznania kolejnych rozczarowań znaczących jego drogę do niewieścich serc (bez serca).
Reżyser Gajos wie najlepiej, co znaczy dla sztuki dobra obsada. Swój "Ożenek" obsadził wybornie. Tak też spektakl wyreżyserował.
***
Spektakl "Ożenek"miał swoją premierę w Och-Teatrze 23 kwietnia 2022 roku. Sztuka wróci do repertuaru po wakacjach.