Reklama

"Ostatnie kuszenie Chrystusa": "To twarz mordercy, nie naszego Pana"

"Ostatnie kuszenie Chrystusa" było jednym z najbardziej kontrowersyjnych filmów w historii kinematografii. Przeciwko jego seansom protestowały grupy religijne, teleewangeliści, a nawet niektórzy filmowcy. Martin Scorsese otrzymywał z powodu swojego dzieła groźby śmierci, a we Francji grupa ekstremistów postanowiła spalić jedno z kin, które je wyświetlało. 12 sierpnia 2023 roku mija 35 lat od premiery głośnego filmu.

Scorsese przedstawił Jezusa (Willem Dafoe) nie jako stoickiego młodzieńca, a człowieka targanego sprzecznymi emocjami i pragnieniami. Chociaż Chrystus zna boski plan, waha się przed jego realizacją. W jego drodze wspiera go najbliższy przyjaciel, Judasz (Harvey Keitel) — także godzący się ze swoją rolą zdrajcy, który musi wydać jedną z najbliższych sobie osób. Tymczasem Szatan kusi Jezusa, chcąc odwieść go od męczeńskiej śmierci. Gdy Chrystus jest już na krzyżu, Diabeł objawia mu się po raz ostatni, tym razem pod postacią młodej dziewczyny. Zsyła na Jezusa wizję, w której jego życie zostaje mu darowane, a on żeni się z Marią Magdaleną (Barbara Hershey) i dożywa starości. W finale Syn Boży odrzuca ostatnie kuszenie i ludzkie szczęście, tym samym godząc się ze swoim losem. 

Reklama

Żywot Chrystusa fascynował Martina Scorsese od dziecka. Reżyser, prywatnie głęboko wierzący katolik, zawsze chciał poświęcić jeden ze swoich filmów kwestiom wiary i ofiary Jezusa. Gdy w 1972 roku pracował nad "Wagonem towarowym Bertha", aktorka Barbara Hershey wręczyła mu książkę "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Nikosa Kazantzakisa. Scorsese był nią zachwycony. Jednak nad jej adaptacją pracował już Sidney Lumet

Twórca "Dwunastu gniewnych ludzi" widział w powieści historię "człowieka, który nie zdaje sobie nawet sprawy, ile cierpienia jest w stanie znieść". Podobało mu się także przedstawienie Judasza jako "silnego mężczyzny, w pewnym sensie bohatera opowieści". Lumet zamierzał rozpocząć prace nad filmem jesienią 1971 roku. Zdjęcia nie doszły jednak do skutku, a reżyser porzucił w końcu pomysł jego realizacji. Scorsese zlecił wtedy Paulowi Schraderowi napisanie scenariusza na jej podstawie. Twórca "Wściekłego byka" był zachwycony gotowym tekstem. Nie był jednak pewny, czy publiczność jest gotowa na tak radykalny film religijny. Po konsultacji ze swoimi prawnikami odłożył scenariusz "Ostatniego kuszenia..." do szuflady na długie lata. 

"Chciałem rozpocząć dialog. Nie zależało mi na nakręceniu filmu dla ludzi, którzy są silni w swej wierze" — przyznał Scorsese w rozmowie z "Los Angeles Times" w 2018 roku. "Nauki Chrystusa dotyczą nas wszystkich — pewnych siebie i niepewnych, silnych i bezbronnych, tych na dole i na górze, uzależnionych, ludzi w bólu, tych, którzy czują się bezsilni i bez szans na łaskę lub zbawienie. [...] Chciałem zrobić film o Jezusie jako postaci historycznej, o duchowym przewodniku, ale też... o człowieku otoczonym innymi rozpoznawalnymi ludźmi, nie o figurach woskowych".

Preprodukcja ruszyła po niemal dekadzie. Zdjęcia miały się rozpocząć w 1983 roku w Izraelu. Wytwórnia Paramount zgodziła się na budżet w wysokości 14 milionów dolarów. Obsada była skompletowana. W Jezusa miał się wcielić Aidan Quinn, w Piłata piosenkarz Sting, a w Marię Magdalenę piosenkarka Vanity. Im bliżej było zdjęć, tym bardziej włodarze wytwórni zaczęli się nią martwić. Budżet stale się rozrastał, a do siedziby Paramountu przychodziły kolejne listy protestacyjne od oburzonych grup religijnych. Film najpierw zawieszono, a w grudniu 1983 roku ostatecznie skasowano. Scorsese skupił się na realizacji innych scenariuszy. 

Pomysł powrócił w 1986 roku za sprawą wytwórni Universal, która zdecydowała się przejąć projekt. Twórca "Taksówkarza" zgodził się na budżet wynoszący zaledwie siedem milionów dolarów i niecałe dwa miesiące zdjęć. Ponadto zobowiązał się, że w niedalekiej przyszłości zekranizuje dla studia wskazany przez nie scenariusz. Okazał się nim "Przylądek strachu" z 1991 roku. Gdy Jay Cocks, krytyk filmowy i w przyszłości stały współpracownik reżysera, przepisywał scenariusz, rozpoczęto kompletowanie obsady. Niestety, nikt z wcześniej zaangażowanych aktorów nie chciał lub nie mógł wrócić. 

Scorsese rozważał zaangażowanie Erica Robertsa lub Eda Harrisa do roli Chrystusa. Ostatecznie zdecydował się zaproponować ją Willemowi Dafoe, będącemu wtedy świeżo po sukcesie "Plutonu" Olivera Stone'a. Aktor słyszał o projekcie, bardzo chciał ubiegać się o jakąś rolę w nim — tymczasem sam reżyser zaproponował mu zagranie najważniejszej postaci. "Przesłali mi scenariusz, przeczytałem go, pokochałem go, spotkałem się [ze Scorsesem], pogadaliśmy krótko i oto cała historia" - wspominał swój casting Dafoe w wywiadzie dla "Entertainment Weekly". 

"Było dla mnie jasne, że [Scorsese] chciał opowiedzieć tę historię z perspektywy Jezusa jako człowieka, bez podchodzenia do niej na kolanach. Chciał, żeby to wszystko zawrzeć w ciele człowieka, a ja czułem, że jestem gotowy to zrobić" — mówił aktor. Stinga w roli Piłata zastąpił David Bowie. Harvey Keitel wcielił się w Judasza. Z kolei Barbara Hershey, która lata temu podarowała reżyserowi książkę Kazantzakisa, otrzymała rolę Marii Magdaleny. Aktorka nie mogła jednak liczyć na przysługę z racji długoletniej znajomości. Wcześniej musiała wziąć udział w castingu.

Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w październiku 1987 roku w Maroku. Produkcja od początku mierzyła się z wieloma trudnościami, potęgowanymi przez napięty grafik. "Wszyscy zapominają, że to był film niskobudżetowy, więc musieliśmy pracować bardzo szybko, co nie było takie złe, bo Martin Scorsese miał wyklarowaną wizję w swojej głowie. [...] Mieliśmy ograniczoną ekipę i środki, ale teraz wydaje mi się, że dzięki temu byliśmy zdyscyplinowani, by skupić się na filmie i pomogło nam to w podejściu do historii. Właściwie nie było czasu wolnego. Wracałem do siebie, czytałem Biblię, czytałem scenariusz, szedłem spać" - wspominał Dafoe. Scorsese ujął to dosadniej: "Pracowaliśmy w ciągłym stanie wyjątkowym".

Okres zdjęciowy okazał się szczególnie intensywny dla odtwórcy roli Chrystusa. Dafoe był wtedy nałogowym palaczem. Scorsese zakazał tymczasem posiadania papierosów wszystkim obecnym na planie. Wiedział, że film wywoła kontrowersje, a nie chciał ich zacząć wcześniej zdjęciem Jezusa i jego apostołów na fajce. By rozszerzyć źrenice oczu Dafoe i sprawić, by wyglądały one "nadludzko", aktorowi zakrapiano oczy. Po którymś ujęciu poinformował, że nic nie widzi. Winne były oczywiście krople do oczu. Wzrok wrócił mu dopiero po trzech dniach. Jednak nie to wspomina najgorzej. "Najcięższym momentem były sceny na krzyżu. Niezależnie od swojego religijnego wychowania, każdy ma silne skojarzenia z tym obrazem, a powinność przyjęcia tego na siebie i własne ciało była przytłaczająca".

Z racji tempa produkcji nie było czasu na próby i powtórki. Scorsese często uciekał się do improwizacji. "Nie mieliśmy przyczep — swoje przebranie zakładałem na planie. Charakteryzacja była minimalna, a pogoda nam nie sprzyjała. Nie było miejsca, żeby zrobić wypad towarzyski albo odsapnąć. Ja to pokochałem, bo uczyniło to [okres zdjęciowy] bardzo płynnym, cały czas byłem przed kamerą i w historii. Zaczynałem w teatrze, wciąż jestem aktorem teatralnym, więc jestem przyzwyczajony, że czasem się pobrudzę w pracy" — mówił Dafoe. Zdjęcia zakończono 25 grudnia 1987 roku.

Film wszedł do kin 12 sierpnia 1988 roku. W swoim pierwszym tygodniu zarobił nieco ponad 400 tysięcy dolarów. Zgodnie z przewidywaniami twórców obraz wywołał kontrowersje. "Po premierze promocja była bardzo stłumiona, a dystrybucja znalazła się w ogniu krytyki, przede wszystkim w obszarach wiejskich, gdzie była presja, by filmu nie wyświetlać w ogóle. Wiele osób nie miało szansy go zobaczyć, bo pojawiły się z jego powodu groźby, zarówno bojkotu, jak i fizyczne" — wspominał Dafoe.

Hierarchowie kościoła katolickiego uznali "Ostatnie kuszenie..." za "obraźliwe z moralnego punktu widzenia". Niektórzy żydowscy duchowni oskarżali film o antysemityzm. Wielebny Jerry Falwell, popularny teleewangelista i założyciel organizacji Moral Majority, nie posiadał się z oburzenia. "To Hollywood w swej najczarniejszej godzinie. Ani łatka 'fikcji', ani Pierwsza Poprawka nie daje wytwórni Universal prawa do zniesławiania, pomawiania i ośmieszania najważniejszej figury w historii ludzkości" — grzmiał. 

"Czy myślałem, że mój film zostanie zaakceptowany przez wszystkich? Niekoniecznie. Miałem jednak nadzieję, że tak będzie. Wiedziałem, że nie wszyscy go przyjmą, ale myślałem, że może jednak się uda. Zamiast tego film został oczerniony przez ludzi, którzy zrobili spektakl z tego obrażania, a większość z nich nie tylko go nie widziała, ale zarzekała się, że nigdy go nie zobaczy. To zasmuciło mnie najbardziej" — wspominał Scorsese z okazji trzydziestolecia premiery filmu. 

Dafoe zgadzał się z oceną reżysera. "Co zapadło mi w pamięć, to fakt, że większość krytyki filmu pochodziła od osób, które nawet go nie widziały. Po prostu nie podobały im się same jego założenia. Wydaje mi się, że był to czas, gdy religijna prawica — nie kościół katolicki, tylko religijna prawica — zauważyły wtedy dobry moment, by zaatakować Hollywood. [...] To rozczarowujące, bo nakręciliśmy piękny film" — stwierdził aktor. 

Co mogło zaskakiwać, krytyka spadła na twórców także ze strony niektórych przedstawicieli środowiska filmowego. Gdy pokazy "Ostatniego kuszenia..." zostały zapowiedziane w Wenecji, Franco Zeffirelli wycofał z konkursu swojego "Młodego Toscaniniego". Z kolei Serio Leone wściekł się z powodu powierzenia roli Chrystusa Dafoe. "To twarz mordercy, nie naszego Pana" — oburzał się twórca "Dawno temu w Ameryce". Natomiast sieć wypożyczalni Blockbuster odmówiła dystrybucji kaset z filmem Scorsesego. 

Niestety, często nie kończyło się na ostrych słowach i bojkocie. Grupy religijne organizowały protesty przed kinami i siedzibą wytwórni Universal. W najliczniejszej z nich uczestniczyło ponad 600 osób. Odniosły one jakiś skutek — niektóre sieci zrezygnowały z dystrybucji filmu. Władze General Cinema przeprosiły później twórców za swoją decyzję. Ewangelista Bill Bright zaproponował odkupienie negatywu z "Ostatnim kuszeniem...", żeby go później zniszczyć. Filmu zakazano w Argentynie, Chile, Grecji, Meksyku, RPA i Turcji. Scorsese zaczął otrzymywać groźby śmierci. Były one na tyle niepokojące, że reżyser w następnych latach korzystał z usług ochroniarzy. "To były najbardziej skrajne reakcje w całej mojej karierze, nic innego nie przychodzi mi na myśl" — podsumował Dafoe. 

Do najniebezpieczniejszej sytuacji doszło 22 października 1988 roku w Paryżu. Tego dnia członkowie grupy Alliance générale contre le racisme et pour le respect de l'identité française et chrétienne (Ogólny Sojusz przeciwko Rasizmowi i na Rzez Poszanowania Tożsamości Francuskiej i Chrześcijańskiej) wzniecili pożar w kinie Saint-Michel. Z powodu ognia ucierpiało czternaście osób, z czego cztery doznały ciężkich poparzeń. Budynek kina został poważnie uszkodzony — otwarto go dopiero trzy lata później. W sprawie pożaru zatrzymano dziewięć osób. Pięcioro z nich skazano na wyroki w zawieszeniu od 15 do 36 miesięcy pozbawienia wolności oraz karę finansową w wysokości 450 tysięcy franków. 

Kontrowersje nie przysłużyły się "Ostatniemu kuszeniu...". Film zarobił zaledwie 33,8 miliona dolarów na całym świecie. Przepadł także w sezonie nagród. Scorsese otrzymał nominację do Oscara za najlepszą reżyserię, ale Dafoe pominięto. Keitel, którego interpretacja Judasza spotkała się z krytyką już w recenzjach, miał szansę na Złotą Malinę za najgorszy występ drugoplanowy. Scorsese do dziś uważa "Ostatnie kuszenie Chrystusa" za jeden z najważniejszych filmów w swojej karierze.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Martin Scorsese | Willem Dafoe | Ostatnie kuszenie Chrystusa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy