Reklama

"Ostatni samuraj" w sądzie

Scenarzysta Michael Alan Eddy pozwał do sądu twórców kostiumowego widowiska "Ostatni samuraj" z Tomem Cruisem w roli głównej. Autor twierdzi, że jego nazwisko powinno zostać uwzględnione w napisach filmu. Edward Zwick, reżyser i współscenarzysta obrazu, poinformował, że wersja skryptu stworzona przez Eddy'ego została odrzucona w trakcie realizacji.

Rozgoryczony twórca pozwał firmę produkcyjną Bedford Falls Co., wytwórnie Interscope, Radar Pictures i Warner Bros. oraz trzech scenarzystów, których nazwiska widnieją w czołówce (John Logan, Marshall Herskovitz, Edward Zwick), a na dokładkę jeszcze Zachodnią Gildię Scenarzystów Amerykańskich (Writer's Guild of America West) za odmowę przyznania racji jego skargom.

Michael Alan Eddy twierdzi, że przed 12 laty sprzedał wytwórni Interscope oryginalny scenariusz projektu, zatytułowanego "West of the Rising Sun".

Eddy uznał, że jego opowieść posłużyła do stworzenia filmu, zatem automatycznie należy mu się wzmianka w napisach nakręconego dzieła. Za takim uhonorowaniem wkładu twórczego kryją się rzecz jasna gratyfikacje finansowe (nawet setki tysięcy dolarów), rośnie też wówczas szansa na otrzymanie kolejnych zleceń pisarskich.

Reklama

"Czuję się oszukany i nie mam zamiaru uciec z podkulonym ogonem" - oznajmił Eddy w wywiadzie udzielonym Daily Variety.

"Jeśli moja sprawa oznaczać ma przelanie czary goryczy autorów, co doprowadzi do naprawy systemu honorowania scenarzystów - z chęcią zostanę kroplą, która przeleje tę czarę" - dodał.

Gildia Scenarzystów decyduje o uznawaniu wniosków scenarzystów, delegując anonimową radę złożoną ze swoich członków. Rada ogląda około 30% filmów, które zgłoszono do arbitrażu. Na podstawie porównania dostarczonego scenariusza z ostatecznym efektem ekranowym i wziąwszy pod uwagę dodatkowe wyjaśnienia twórców, zapada decyzja o ostatecznym brzmieniu napisów w czołówce.

Edward Zwick stwierdził, że skryptu Eddy'ego w ogóle nie czytał. Filmowiec wyjaśnił, że w jego ręce trafiło jedynie coś, co mogło być wielokrotnie już poprawianą opowieścią powoda. Ostatecznie autor zdecydował się na całkowite pominięcie tego tekstu i stworzenie na nowo historii weterana amerykańskiej wojny secesyjnej, który trafia w sam środek wojny toczonej w XIX-wiecznej Japonii.

"Zresztą to nie ja decyduję o ostatecznym brzmieniu napisów czołówki, nie czyni tego nawet wytwórnia. Wszystko jest w rękach Gildii" - zauważył Zwick.

Podobne zdanie wyraził Marshall Herskovitz.

"Z mojego punktu widzenia wszystko to jest kwestią procedur WGA, ustanowionych dawno temu i zaakceptowanych przez przemysł filmowy. Uważam, że to jest sprawa Gildii" - zapewnił współscenarzysta.

Michael Alan Eddy żąda umieszczenia w napisach jego nazwiska jako pomysłodawcy fabuły ("Story by...").

"Ostatni samuraj" przyniósł w Stanach Zjednoczonych wpływy w wysokości 90 milionów dolarów i jest uznawany za kandydata do nagród Oscara w kilku kategoriach.

Film nominowano już do nagrody Gildii Amerykańskich Producentów (PGA), zaś dwóch aktorów (Tom Cruise, Ken Watanabe) ma szansę na zdobycie Złotych Globów.

"Ostatni samuraj" trafi do polskich kin 30 stycznia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Edward Zwick | sady | film | W roli głównej
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama