Olympia Dukakis nie żyje. Mniej znane fakty z życia aktorki
Zdobywczyni Oscara odeszła w sobotę, 1 maja, rano po wielomiesięcznej walce z chorobą. Informację o tym zamieścił w mediach społecznościowych jej brat, Apollo. "Jest wreszcie spokojna i ze swoim Louisem" - napisał, wspominając przy okazji zmarłego męża siostry, z którym przeżyła wspólnie 55 lat. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że Olympia Dukakis była zwyczajną aktorką.
Olympia Dukakis zmarła w swoim domu w Nowym Jorku.
Znana z roli Clairee Belcher w "Stalowych magnoliach" aktorka nie da o sobie zapomnieć z bardzo wielu innych - czasem bardzo zaskakujących - przyczyn. Chociażby z powodu rzadko spotykanego sarkastycznego spojrzenia na siebie samą. Dowodem być może chociażby jej opowieść o tym, jak zareagowała na wieść o tym, że została nominowana do Oscara. A miała wtedy 56 lat.
"Jestem taka światowa i wyrafinowana. Gdy usłyszałam, że jestem nominowana, podskoczyłam z 50 razy. Jak dziecko!" - powiedziała Olympia Dukakis w wywiadzie udzielonym w 1988 roku magazynowi "People".
Chodziło o komedię romantyczną w reżyserii Normana Jewisona Dukakisa z 1987 roku "Wpływ księżyca", w której wcieliła się w rolę Rose Castorini - wścibskiej matki Cher. I zagrała tę drugoplanową rolę tak, że to jej Akademia Filmowa przyznała pożądaną złotą statuetkę.
Mimo że po otrzymaniu Oscara posypały się propozycje grania w bardzo wielu filmach, nigdy nie zrezygnowała z pracy w teatrze. Jeszcze w 2012 roku zagrała Prospera w Szekspirowskiej w "Burzy" dla Shakespeare & Company w Massachusetts. W recenzjach pisano o niej, że jej gra jest brawurowa, makabryczna, ale i w niezrozumiały do końca sposób wzruszająca.
Z wykształcenia była... fizjoterapeutką. Jak podał serwis NYTimes, pierwszą uczelnią, jaką ukończyła Olympia Dukakis był Uniwersytet w Bostonie, gdzie studiowała fizjoterapię. Aby móc studiować wymarzony teatr, musiała zarobić. Młoda Olympia jeździła zatem po Minnesocie i Teksasie pomagając chorym. A był to czas najgorszego zagrożenia szalejącym wówczas po Ameryce polio.
Pierwszą jej rolą ekranową była niewymieniona nawet w napisach końcowych pacjentka szpitala psychiatrycznego. Zazwyczaj też była obsadzana w rolach kobiet starszych od siebie. W jednym z wywiadów stwierdziła, że jej zdaniem powodem był dość niski, charakterystycznie chrapliwy głos. Słynęła także z grania ról sardonicznych kobiet znużonych światem.
Mimo że świat - jak się teraz okazuje - wcale nie był znużony nią. Zachodnie media są bowiem przepełnione zwierzeniami gwiazd, które podobnie jak Cher, nie są w stanie pogodzić się z jej odejściem.