Olga Bołądź: Pomylono mnie z mężczyzną
Kiedy w sklepie ktoś powiedział do mnie: "Proszę pana", poczułam, że jestem blisko stworzenia takiej postaci, jaką chciałam - mówi Olga Bołądź. W filmie Patryka Vegi aktorka zagrała agentkę służb specjalnych.
Czy Patryk Vega, reżyser filmu "Służby specjalne" od początku w roli ppor. Aleksandry Lach widział Olgę Bołądź?
Olga Bołądź: - Nie, gdyż początkowo szukał do tej roli amatorki. Chciał kogoś świetnie przygotowanego fizycznie, związanego ze sportem, sztukami walk. Nie znalazł idealnej kandydatki i zaczął szukać wśród aktorek. Zaprosił mnie na casting. Spytał, na jakie poświęcenie jestem gotowa, czy byłabym gotowa ściąć włosy, itd. Odpowiedziałam, że mogę podjąć to wyzwanie. Ostatecznie wybrał właśnie mnie.
Jak długo przygotowywała się pani do roli?
- Film kręciliśmy tylko miesiąc, ale przygotowywałam się do niego znacznie dłużej. Poświęciłam kilka miesięcy na dietę, ćwiczenia i budowanie roli. Patryk zorganizował nam wcześniej dużo spotkań i prób, żebyśmy weszli na plan przygotowani.
Czy włosy zgoliła pani tuż przed rozpoczęciem zdjęć?
- Zrobiłam to na trzy miesiące przed zdjęciami, by oswoić się z nowym wizerunkiem. Oprócz tego, na co dzień chodziłam w dresach i we fleku (wojskowa kurtka z nylonu). Zdarzyło się raz, że pomylono mnie z mężczyzną.
Zdjęcia do filmu zaczęły się przed Bożym Narodzeniem. Czy w święta pozwoliła sobie pani na pierogi z kapustą?
- Trochę wtedy złagodziłam dietę, ale jedząc pierogi dręczyły mnie wyrzuty sumienia... Wspierał mnie Patryk, który też narzucił sobie dietę. Jechaliśmy na tym samym wózku. Często do mnie dzwonił i był dobrym duchem.
Która scena w "Służbach specjalnych" była dla pani szczególnie trudna? Przy której wykonano najwięcej dubli?
- Patryk raczej nie robi dużo dubli. Żadna scena nie była zbyt wiele razy powtarzana. Na pewno bardzo trudną sceną, dla mnie i Wojtka Zielińskiego, była ta przedstawiająca morderstwo "Mordochlapa" (zdrajcy, który sprzedał informacje). Kręciliśmy ją wewnątrz ciężarówki. Na początku atakuję "Mordochlapa", później Wojtek zabija go nożem. Na końcu tniemy go piłą...
Powoli staje się pani specjalistką od bardzo wymagających ról.
- Wiele z moich postaci było bardzo wymagających. Chociażby rola siatkarki Agaty Mróz w filmie "Nad życie". Teraz gram w serialu "Lekarze". By wiarygodnie zagrać neurochirurga, chodziłam na salę operacyjną. Zawsze staram się solidnie przygotować.
Ostatnio gościła pani w programie Kuby Wojewódzkiego. Pojawiła się pani tam z psem ze schroniska, by znaleźć dla niego nowych właścicieli. Czy działa pani szerzej na rzecz zwierząt?
- Tak, od dłuższego czasu jestem członkiem stowarzyszenia Kundellos, które działa przy schronisku dla bezdomnych zwierząt w Józefowie.
Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life).
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!