Odtwórca roli Terminatora zaleca maseczki z hasłem "We’ll be back"
Nie są tanie, ale nie bez przyczyny. Dochód z ich sprzedaży trafia do fundacji wspomagającej dzieci z ubogich rodzin, After-School All-Stars. Organizacją od 1992 roku zawiaduje Arnold Schwarzenegger, który jest jej założycielem.
After-School All-Stars (ASAS ) to amerykańska organizacja non-profit, która współpracuje ze szkołami w celu organizacji zajęć pozaszkolnych dla dzieci z rodzin o niskich dochodach. W tej chwili ma już ok. 92 tys. podopiecznych.
"Gdy szkoły są zamknięte, nie możemy zapewnić im programowych zajęć, ale staramy się dostarczać artykuły spożywcze" - deklaruje Schwarzenegger.
Słynny twardziel kina akcji stał się w USA ikoną zmagań z koronawirusem. Ma niespożytą energię, poczucie humoru i to, co wydaje się kluczowe w dobie kryzysu: umie motywować do niepoddawania się.
Gdy tylko ogłosił akcję z maseczkami, jego kolega aktor (a obecnie farmer) James Belushi skomentował, że jest podekscytowany, bo z Arnoldem, COVID-19 zostanie szybko eksterminowany. Padła też propozycja wersji maseczki z hasłem: "Hasta la vista corona".
Gra słów uzasadniona, bo i napis, który obecnie zdobi charytatywną maseczkę, odnosi się do: "I’ll be back" (Wrócę). Czyli kultowej kwestii, którą wypowiedział cyborg, grany przez Arnolda w pierwszym "Terminatorze" (ponad ćwierć wieku temu).
Maseczka "We’ll be back" kosztuje blisko 16 dolarów, ale wygląda na wartą swojej ceny. Wykonano ją z miękkiej, jednowarstwowej mieszanki bawełny i elastanu. Bez przeszyć. Zamiast wrzynających się w skórę głowy gumek do mocowania za uszami, ma na obu końcach po dwa podłużne otwory (na małą i dużą głowę).
To istotna innowacja. Brak gumek umożliwia lepsze jej wysterylizowanie, bo zalecenie traktowania maseczki żelazkiem (po jej uprzednim wypraniu) ma się nijak do sytuacji, gdy... właśnie, czy ktoś próbował kiedyś przejechać gorącym żelazkiem po gumce? Jeśli nie, to niech nie próbuje. Zniszczy gumkę i zabrudzi żelazko.