Reklama

Odkryła tajemnicę wiecznej młodości? Nie uwierzysz, ile ma lat!

Marisa Tomei od lat przykuwa naszą uwagę na ekranach. Aż trudno uwierzyć, że ta przepiękna kobieta już niebawem skończy 60 lat! Przyjrzyjmy się historii tej wyjątkowej aktorki, która nigdy nie chciała zniknąć w tłumie "banalnych" osób!


Urodzona w 1964 roku Marisa Tomei jest amerykańską aktorką filmową i teatralną, a także zdobywczynią Oscara za drugoplanową rolę w filmie "Mój kuzyn Vinny", w którym zagrała u boku Joego Pesci. 

Kariera artystyczna Marisy Tomei zaczęła się od malutkiej rólki w filmie "Chłopak z klubu Flamingo". Aktorka wypowiadała w nim zaledwie jedną kwestię: "Jesteś pijany", ale to wystarczyło, by zadecydowała, iż praca w filmie jest tym, czym chce się zajmować. 

Reklama

Oscary ją uwielbiają

Dziewczyna rzuciła więc studia i rozpoczęła pracę jako aktorka w mydlanych operach. W przeciągu kilku lat wystąpiła w takich serialach jak: "One Life to Live", "As the World Turns" czy "Inny świat". 

Pierwszą znaczącą rolą kinową, którą zwróciła na siebie uwagę krytyków i widzów, była postać córki Sylvestra Stallone w filmie "Oscar" (1991). Tuż po oscarowym triumfie za rolę w "Moim kuzynie Vinnym", Tomei stanęła na ślubnym kobiercu z... Charliem Chaplinem w biograficznym filmie Richarda Attenborougha. W roli Mabel Normand partnerowała na ekranie gwieździe obrazu i swojemu ówczesnemu chłopakowi — Robertowi Downeyowi Jr.  

Przełomowym momentem w jej karierze była rola w filmie "Za drzwiami sypialni" (2001), za którą otrzymała drugą nominację do Oscara oraz nominację do Złotego Globu. Dotychczas grywała głównie komediowe role, teraz udowodniła, że świetnie sprawdza się również w dramatycznym repertuarze, wcielając się w Natalie — atrakcyjną mężatkę, która wdaje się w romans z młodszym od siebie mężczyzną. 

Nie chciała zaszufladkowania

Jako młoda aktorka, Tomei obawiała się być zaszufladkowana. Dlatego miała problem ze scenami, w których musiała eksponować swoje ciało. Od początku swojej kariery stawiała na pokazywanie emocji, chciała zwracać uwagę swoim intelektem, a nie nagością. 

"Wolałam udowodnić najpierw, że coś potrafię, że mój magnetyzm, o ile go mam, nie wynika z tego, że odważnie zrzucę ubranie. Rozbieraną scenę, dobrze umotywowaną w scenariuszu, da się obronić. Ale nadmierne eksponowanie, podkreślam nadmierne eksponowanie nagości, po prostu potrafi znudzić. Zwyczajnie przyzwyczajasz widza do tego. Tracisz to, o czym mówiłam wcześniej — tajemnicę. Nigdy nie chciałam być banalną, przewidywalną aktorką" - zapewniała w jednym z wywiadów. 

"Zatrudniliśmy ją, ponieważ to bystra aktorka. Film opowiada o dwóch facetach rywalizujących o uczucie kobiety i zależało nam na tym, by nie była ona postacią marginalną. John C. Reilly i Jonah Hill są bardzo charakterystyczni i niełatwo dotrzymać im kroku. Marisa nie miała z tym problemu — jest zdolna, inteligentna. Dała z siebie wszystko" - mówił Jay Duplass, jeden z reżyserów niezależnego komediodramatu "Cyrus" (2010). 

Pokochaliśmy ją jako ciocię May

W świadomości nowego pokolenia widzów i fanów kina superbohaterskiego Marisa Tomei zaistniała dzięki roli cioci May - troskliwej opiekunki Petera Parkera. W 2016 roku została obsadzona w tej roli w filmie "Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów". Widzowie zakochali się — dotychczas ciocia May była starszą panią, mocno doświadczoną życiem. Tym razem pojawiła się jako dojrzała, ale wciąż przykuwająca spojrzenia kobieta. Aktorka powróciła do tej roli jeszcze w kilku filmach: "Spider-Man Homecoming" (2017), "Avengers: Koniec gry" (2019), "Spider-Man: Daleko od domu" (2019) oraz "Spider-Man: Bez drogi do domu" (2021). 

W ostatnim z wymienionych filmów spotkało ją tragiczne i bardzo wzruszające zakończenie. Widzowie mają jednak nadzieję, że być może postać ta jeszcze do nas powróci. Jakiś czas temu aktorka podzieliła się jednym ze swoich ulubionych wspomnień z planu filmów o przygodach człowieka-pająka. 

"Patrzenie, jak Tom Holland i Zendaya dorastają i zakochują się w sobie. Obserwowanie ich fenomenalnego talentu i patrzenie, jak on eksploduje od samego początku. To niezwykli ludzie" - zdradziła. W 2021 roku wspominała także, że chętnie powróciłaby do roli cioci May.

"Ach, tak. Jest też multiwersum. To na początku był sekret, a teraz każdy o tym wie. Ale prawda jest taka, że gdyby ktoś mnie zapytał, to ja sama nie rozumiem, jak działa to multiwersum. Pytałam naszego cudownego reżysera, Jona Wattsa: 'To gdzie teraz jestem? Możesz mi to wytłumaczyć jeszcze raz?'

Chciałabym powrócić i być częścią multiwersum. Jest tam historia do opowiedzenia. Na przykład May Parker umawia się z Ant-Manem. To oczywiście osobna postać, ale jest wiele możliwości". 

W międzyczasie Tomei pojawiła się też w dramacie "Serce moje" (2018), horrorze "Pierwsza noc oczyszczenia" (2018) oraz komedii "I Hate Kids" (2018), ale jej kreacje nie spotkały się z większym zainteresowaniem publiczności. Zdecydowanie lepiej było z rolą w komedii "Król Staten Island" (2020) Judda Apatowa, gdzie wcieliła się w matkę głównego bohatera. 

Niewielu też wie, że mało brakowało, a nasz ukochana ciocia May mogła pojawić się jako jedna z głównych bohaterek w serialu komediowym "Teoria wielkiego podrywu". Dziś nie wyobrażamy sobie tej produkcji bez świetnej kreacji Kaley Cuoco w roli Penny, ale Marisa Tomei pojawiła się na czytaniu dialogów z Jimem Parsonsem (serialowym Sheldonem). 

"Czytałem z Marisą Tomei. (...) Pamiętam, że poszedłem do pokoju z przekąskami po tym jak skończyliśmy i powiedziałem (dyrektorom castingowym) Kenowi (Millerowi) i Nikki (Valko): 'Nigdy wcześniej nie byłem na czyimś przesłuchaniu!'. Oni odpowiedzieli: "Cóż, tak naprawdę to ona tak jakby przesłuchiwała ciebie". A ja na to, że to ma sens. Ale, o mój Boże, jaki to byłby inny świat" - mogliśmy przeczytać w wywiadzie z Parsonsem dla "The Hollywood Reporter". 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marisa Tomei | Spider-Man: Homecoming | Mój kuzyn Vinny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy