Odeszła Marlena Milwiw. Wybitna aktorka teatralna i filmowa miała 93 lata
Smutna wiadomość dotarła ze świata kultury. 1 maja w wieku 93 lat zmarła Marlena Milwiw, ceniona aktorka filmowa i teatralna. Przez lata dzieliła się swoim talentem na scenach teatrów we Wrocławiu i Warszawie, a także jako pedagog Akademii Muzycznej.
Niestety, świat kultury właśnie stracił kolejną gwiazdę. Marlena Milwiw odeszła 1 maja w wieku 93 lat.
Urodziła się 22 września 1931 roku we Lwowa. Była aktorką filmową i teatralną, która przed laty grała choćby u Wojciecha Hasa w "Jak być kochaną" (debiut) i u Romana Załuskiego w "Wyjściu awaryjnym". Występowała także w "Pierwszej miłości" i "Świecie według Kiepskich", ale jej największą miłością był teatr. Współpracowała m.in. Teatrem Rozmaitości i Wrocławskim Teatrem Współczesnym. Swoim talentem — zarówno aktorskim, jak i muzycznym — dzieliła się nie tylko z widzami. Przekazywała swoją wiedzę studentom Akademii Muzycznej we Wrocławiu.
W ostatnich latach mieszkała w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie, gdzie jej wnuk Aleksander Baron odwiedzał w każdej wolnej chwili. Często zabierał ze sobą swoją ukochaną Sandrę Kubicką, a Marlena Milwiw podkreślała w wywiadach, że lubi wybrankę swojego wnuka i spędzają razem dużo czasu.
"Mnóstwo czasu spędziłyśmy razem — święta, i jak Aleksander ma możliwość, to tutaj jest taki park-hotel niedaleko, bardzo dobry, tam jeździmy na obiady" - opowiadała Marlena Milwiw swego czasu w cyklu "Gwiazdy w Skolimowie".
Milwiw z niecierpliwością wyczekiwała narodzin syna Barona i Kubickiej. Para rozstała się pod koniec 2024 roku.
Emerytura wiązała się dla niej z wieloma problemami zdrowotnymi. Przez 20 lat nosiła rozrusznik serca, a w jednym z wywiadów wyznała, że udało jej się pokonać sepsę, mimo bardzo złych rokowań lekarzy.
"Miałam coś takiego, z czego normalny człowiek nie wychodzi, mianowicie sepsę całego organizmu, która zaczęła się od elektrody rozrusznika tkwiącej w sercu. Nikt nie słyszał, żeby ktokolwiek z tego wyszedł" - mówiła w rozmowie z "Super Expressem" w marcu 2023 r.
Marlena Milwiw zmarła w szpitalu, do którego zabrano ją po tym, jak nagle źle się poczuła.
Krystyna Demska-Olbrychska, wieloletnia przyjaciółka Marleny Milwiw-Baron była umówiona z nią na spotkanie. Niestety przykre wieści przyszły nagle.
"Też od wczoraj planowałam towarzyskie, serdeczne odwiedziny u przyjaciółki. Ona ma sporo lat, bo ponad 90, bardzo wyrafinowaną inteligencję i język cięty jak brzytwa. Przyjaźnimy się od 50 lat. Długo. Najpierw Wrocław, Teatr Współczesny i ja młodziutka, właściwie smarkata absolwentka teatrologii, a ona doświadczona, ważna w tym teatrze aktorka, piękna kobieta i szanowana przez wszystkich koleżanka" - napisała w obszernym wpisie. "Z Marleną spędzałyśmy całe godziny w rozmowach telefonicznych. Stąd zresztą wzięły się nasze ksywki; cześć centralo, mówiłyśmy jedna do drugiej dzwoniąc do siebie codziennie! (...) Nie umiem jeszcze tego zrozumieć. Jeszcze to do mnie nie dociera. Moja kochana centrala nie odbierze już ode mnie telefonu, nie dokuczy mi jakąś inteligentną złośliwostką (...)".
O śmierci przyjaciółki dowiedziała się od syna zmarłej, Piotra, który poinformował ją, że aktorka źle się poczuła i zabrano ją do Piaseczna.
"Zaczęłam się szykować do wizyty w Piasecznie zaraz, teraz, dzisiaj. Daniel postanowił mi towarzyszyć. Wtedy przyszedł sms od Piotra: Mama nie żyje."
Informację potwierdziła też Fundacja Artystów Weteranów Scen Polskich.