Noomi Rapace: Nie chcę być definiowana przez ciało
Noomi Rapace stwierdziła, że nie chce dostawać roli dedykowanych jej ze względu na płeć, ciało lub urodę. Pragnie być oceniana jedynie przez wzgląd na artystyczny talent.
37-letnia aktorka znana jest z portretowania silnych, niezależnych kobiet. Taką widzieliśmy ją w "Prometeuszu" (2012), w serii "Millenium" (2009-2010), czy w "Tożsamości zdrajcy" (2017).
W rozmowie z "The Guardian" Rapace przyznała, że w swojej pracy nie chce być definiowana przez płeć i urodę.
"Odkąd zaczęłam pracować, nie chciałam być określana przez moje ciało i płeć. Czemu miałabym być? To średniowieczne. Kiedy jestem na planie to myślę czasem - ‘Nie, nie chcę mieć pełnego makijażu na koniec dnia. Próbowałam przeżyć z tym ostatnie 72 godziny’. Jestem cholernie zmęczona, oczywiście więc, że nie wyglądam idealnie. Wyglądam strasznie!" - stwierdziła Szwedka.
"Bycie aktorką przynosi ci ogrom możliwości. Jeśli sama się ograniczę przez to, że muszę wyglądać w jakiś konkretny sposób, to odbiorę sobie wolność. Obejrzałam film, w którym grałam jak miałam 22 lata i pomyślałam - ‘Boże!’. Nie cierpię tego jak wtedy wyglądałam. Powiedziałam do siebie - ‘Jeśli chcesz być aktorką, to nie możesz przejmować się tym jak będziesz się prezentować. Najważniejsze musi być to, co dzieje się w tobie, w środku’".
Rapace możemy obecnie oglądać m.in. w przygotowanym przez Netflix "What Happened to Monday". Rola w produkcji science-fiction okazała się dla aktorki niezwykle wymagająca.