Nominowana do Oscara Andra Day rozważała rezygnację z aktorstwa
Pierwsza duża rola w pełnometrażowym filmie fabularnym, jaką zagrała Andra Day, od razu zapewniła jej miejsce wśród najlepszych aktorek ubiegłego roku. Piosenkarka wcieliła się w tytułową postać w filmie "The United States vs. Billie Holiday". Ta brawurowa rola przyniosła jej Złoty Glob i nominację do Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Teraz artystka wyznała, że ciężkie przygotowania do roli Billie Holiday sprawiły, że była bliska tego, by porzucić aktorstwo.
Film "The United States vs. Billie Holiday" opowiada o kłopotach, jakie spadły na legendarną Billie Holiday z powodu jednej z wykonywanych przez nią piosenek. Chodzi o opowiadający o linczach na Afroamerykanach utwór "Strange Fruit", który zwrócił uwagę samego szefa FBI Edgara Hoovera. Zlecił on swoim ludziom, by zrobili wszystko, aby Billie Holiday nie wykonywała go podczas koncertów. Artystka ani myślała na to przystać. To nie był jednak jedyny jej problem. W tym czasie zmagała się bowiem z własnymi demonami - uzależnieniem od narkotyków i alkoholu.
Za rolę w filmie "The United States vs. Billie Holiday" Andrę Day nagrodzono już Złotym Globem, a 25 kwietnia okaże się, czy do tej statuetki dołączy też Oscar. "Śmieję się z tego, bo to wszystko wydaje się być takie nierealne. Tylko Bóg mógł coś takiego zorganizować. Zaszczyty przypominają mi, jak dużo oddania i troski o ten film włożyli jego twórcy" - powiedziała aktorka w podcaście portalu "Variety".
Przygotowania do roli Billie Holiday nie były dla Andry Day łatwe. Choć sama nie pije i nie pali, musiała zagrać osobę, która pali dużo i pije jeszcze więcej. Do roli musiała schudnąć prawie 18 kilogramów i ściąć włosy na krótko. Udział w filmie wiązał się też z odważnymi scenami nagości. Aby przekonująco wcielić się w postać Holiday, Day zatrudniła nauczycielkę aktorstwa, Tashę Smith.
"Nie jesteśmy takie same. Ciężko jest znaleźć jakieś zdjęcia Billie Holiday bez papierosa albo alkoholu. Na śniadanie pijała gin tak jakby to była kawa. Bez dwóch zdań lubiła też seks i kochała bieliznę. Lubiła seksowne fatałaszki, a ja jestem fanką dużych, bawełnianych majtek" - śmieje się aktorka i wokalistka.
Dodała też, że wcielenie się w słynną wokalistkę wydrenowało ją psychicznie. "Byłam pewna, że po tym wszystkim odejdę na aktorską emeryturę. Było to dla mnie za dużo. Zawsze uwielbiałam aktorów i miałam do nich ogromny szacunek, ale teraz ten szacunek jest o wiele większy. Nie wiem, czy dałabym radę jeszcze raz zrobić to samo: nie jeść, nie spać, a tylko pić i palić" - kończy Andra Day, która najwyraźniej zarzuciła pomysł emerytury. Jak sama przyznaje, w następnej kolejności chciałaby pracować ze Spikiem Lee. Póki co jednak czeka na premierę swojego nowego albumu, która została zaplanowana na 4 czerwca tego roku.