Nie żyje ojciec Spike'a Lee. Był cenionym gitarzystą basowym
24 maja był czarnym dniem w historii amerykańskiej muzyki nie tylko z powodu śmierci Tiny Turner. Tego dnia odszedł też Bill Lee, gitarzysta basowy, który jako muzyk sesyjny grał m.in. razem z Bobem Dylanem i Dukiem Ellingtonem. Komponował też ścieżkę dźwiękową do filmów swojego syna, Spike’a Lee. Artysta zmarł w swoim domu na Brooklynie. Miał 94 lata.
Wiadomość o śmierci Billa Lee potwierdził na swoim koncie na Instagramie Spike Lee. Reżyser opublikował tam serię fotografii ojca wykonanych przez Davida Charlesa Lee. Znalazł się tam również nekrolog opublikowany przez "The New York Times" i okładka płyty z muzyką do filmu "Rób, co należy", którą skomponował Bill Lee. Artysta napisał też ścieżkę dźwiękową do wyreżyserowanych przez syna filmów "Ona się doigra", "Szkolne oszołomienie", "Czarny blues" oraz do wszystkich jego wczesnych krótkometrażówek.
Jak przypomina portal Variety, Bill Lee przyjechał do Nowego Jorku w 1959 roku, gdzie został muzykiem sesyjnym. W trakcie swojej kariery grał z takimi artystami jak m.in. Bob Dylan, Aretha Franklin, Duke Ellington, Paul Simon i Art Garfunkel czy Harry Belafonte. Jako kompozytor współpracował m.in. z Maksem Roachem.
"Wszystkiego, co wiem o jazzie, dowiedziałem się od swojego ojca. Widziałem jego uczciwość i to, że nie zamierzał grać byle jakiej muzyki bez względu na to, ile pieniędzy mógł zarobić" - mówił Spike Lee w wywiadzie z 1990 roku. W latach 90. drogi ojca i syna się rozeszły, a powodem nieporozumień były sprawy rodzinne i finansowe. Z tego powodu Bill Lee przestał tworzyć muzykę do filmów syna.
Bill Lee pozostawił po sobie żonę Barbarę, pięcioro dzieci: Spike’a, Davida, Cinque, Arnolda i Joie oraz wnuki.