Reklama

Nie żyje Benny Chan

W wieku 58 lat w Hongkongu zmarł jeden z najbardziej znanych reżyserów filmowych specjalizujących się w kinie akcji, Benny Chan. Przyczyną śmierci artysty był rak jamy nosowo-gardłowej.

W wieku 58 lat w Hongkongu zmarł jeden z najbardziej znanych reżyserów filmowych specjalizujących się w kinie akcji, Benny Chan. Przyczyną śmierci artysty był rak jamy nosowo-gardłowej.
Benny Chan (07.10.1961 - 23.08.2020) /Franco Origlia /Getty Images

W swojej karierze Benny Chan kręcił filmy z największymi gwiazdami kina akcji z Hongkongu - Donniem Yenem, Andym Lauem, Louisem Koo, Fan Bingbing. Ale jego najbardziej znane na świecie dzieła to te, w których wystąpił Jackie Chan. Były to m.in. obrazy: "Zgadnij, kim jestem?", "Niania w akcji" oraz reboot najsłynniejszego policyjnego filmu Jackiego Chana - "Nowa policyjna opowieść".

Jak donoszą miejscowe media, Benny Chan dowiedział się o chorobie w ubiegłym roku na planie swojego ostatniego, jak się później okazało, filmu "Raging Fire" z Donniem Yenem i Nicholasem Tse w rolach głównych. Reżyser poczuł się źle w trakcie zdjęć, ale zdołał je ukończyć. Nie był jednak w stanie dokończyć prac postprodukcyjnych.

Reklama

Benny Chan zaczynał jako asystent reżysera innego legendarnego filmowca z Hongkongu - Johnniego To. Jego fabularnym debiutem był "Romantyczny moment" z 1990 roku - z Andym Lauem w roli głównej. Wkrótce Chan wyrobił sobie nazwisko jako specjalista od policyjnego kina akcji.

Reżysera pożegnał na swoim koncie na Instagramie Donnie Yen. Najsłynniejszy obecnie chiński aktor, oprócz udziału w ostatnim filmie Chena, wcześniej wystąpił w dwóch reżyserowanych przez niego serialach.

"Benny i ja po raz pierwszy pracowaliśmy razem przy serialach 'Kung Fu Master' oraz 'Fist of Fury' w latach 1995-1997. Benny był producentem i reżyserem. Miałem to szczęście, że pracowałem z nim znowu nad naszym ostatnim filmem 'Raging Fire'. 25 lat później był tak samo pozytywnym, silnym, wesołym i inspirującym reżyserem i przyjacielem. Będzie mi brakowało twojego uśmiechu, naszych kreatywnych kłótni i opowieści ojcowskich. Będzie cię bardzo brakować, przyjacielu. Odszedłeś zbyt wcześnie" - napisał Yen.



PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy