Reklama

Nie żyje Antoni Krauze

Nie żyje Antoni Krauze, jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów i scenarzystów. O śmierci 78-letniego autora takich obrazów, jak "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" i "Smoleńsk" - poinformowały w środę, 14 lutego, późnym wieczorem media: tygodnik "Do Rzeczy" i TVP Info. Krauze zmarł po wielu tygodniach walki z ciężką chorobą.

Nie żyje Antoni Krauze, jeden z najwybitniejszych polskich reżyserów i scenarzystów. O śmierci 78-letniego autora takich obrazów, jak "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" i "Smoleńsk" - poinformowały w środę, 14 lutego, późnym wieczorem media: tygodnik "Do Rzeczy" i TVP Info. Krauze zmarł po wielu tygodniach walki z ciężką chorobą.
Antoni Krauze (04.01.1940 - 14.02.2018) /East News

Antoni Krauze urodził się 2 stycznia 1940 roku w Warszawie. Ukończył studia na Wydziale Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i Filmowej w Łodzi. Od 1968 roku był związany ze Studiem Filmowym "TOR". Był asystentem Krzysztofa Zanussiego podczas kręcenia filmu "Struktura kryształu".

Sam wyreżyserował w sumie kilkadziesiąt filmów. Do najbardziej znanych jego obrazów należą: "Monidło", "Meta", "Zaklęty dwór", "Party przy świecach", "Prognoza pogody", "Dziewczynka z Hotelu Excelsior", "Akwarium", "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" (2011) i "Smoleńsk" (2016).

Za swoją twórczość reżyser był wielokrotnie nagradzany. W 1981 roku otrzymał nagrodę specjalną jury na 8. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku za film "Meta". W 1988 r. uhonorowano go specjalną nagrodą jury za całokształt twórczości na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Autorskich w San Remo.

Reklama

Za film "Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł" otrzymał w 2011 roku Nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych (FIPRESCI) podczas 35. edycji Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Montrealu. Film stanowił rekonstrukcję wydarzeń z czwartku 17 grudnia 1970 roku, gdy doszło do masakry robotników Stoczni, utrwalonych w balladzie "Janek Wiśniewski padł", śpiewanej w filmie przez Kazika Staszewskiego.

"Ten film to spełnienie mojego zobowiązania, by opowiedzieć o jednym z najważniejszych epizodów w powojennych dziejach Polski" - mówił Antoni Krauze. Według reżysera, krwawe wydarzenia z grudnia 1970 r., w wyniku których zginęło 45 osób, a ponad 1160 zostało rannych, nigdy właściwie nie zostały opowiedziane.

"Polacy dowiedzieli się o nich tak naprawdę dopiero dziesięć lat później, na fali zwycięskiego strajku w sierpniu 1980 r. Wtedy pojawiły się relacje świadków, uczestników zajść, rodzin zamordowanych. Postawiono wówczas pomnik ofiarom Grudnia przed bramą stoczni w Gdańsku. Temat ten był jednak przyćmiony zwycięskim, jak się wówczas wszystkim wydawało, zawarciem Porozumień Sierpniowych. A potem przyszedł stan wojenny i znów Grudzień '70 stał się tematem tabu" - stwierdził Krauze.

9 września 2016 roku premierę miał ostatni film Antoniego Krauzego - "Smoleńsk". Film osnuty jest wokół wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r., gdy doszło do katastrofy prezydenckiego samolotu, którym przedstawiciele najwyższych władz RP lecieli do Smoleńska. Na pokładzie Tu-154 była polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele, zmierzająca do Katynia. Wszyscy pasażerowie oraz członkowie załogi - w sumie 96 osób - zginęli.

"Tragedia smoleńska stała się najważniejszym wydarzeniem w III RP, najtragiczniejszą chwilą w polskiej historii od czasu II wojny światowej. Stała się wydarzeniem, które wpływa na los dzisiejszej Polski i życie Polaków w sposób niebywale silny; które nas podzieliło bardzo głęboko. Dlatego próba zmierzenia się z tym tematem jest nie tylko wielkim wyzwaniem, ale i obywatelskim obowiązkiem twórcy" - podkreślał w czasie prac nad filmem Antoni Krauze.

W rozmowie z Magdaleną Rigamonti, która ukazała się w weekendowym "Dzienniku Gazecie Prawnej", Krauze wyznał jednak, że nie do końca miał wpływ na kształt filmu "Smoleńsk", zakończenie nie było jego pomysłem, podczas pracy musiał pójść na wiele ustępstw, a wszystkim zarządzał producent Maciej Pawlicki.

Krauze w wywiadzie mówił między innymi: "Bardzo szybko rolę dyrygenta przejął producent filmu Maciej Pawlicki", "Ci ludzie, którzy ten film ze mną robili, też mnie przeczołgali wiele razy", "Ja się teraz już wycofuję na samo dno życia. Ukryć się gdzieś chcę, zniknąć. I filmów więcej nie robić? To już na pewno".

Pytany o finał filmu, w którym ofiary katastrofy smoleńskiej - z parą prezydencką na czele - witają się z żołnierzami zamordowanymi przez Sowietów strzałem w tył głowy w Katyniu, odpowiada: "Nie ja to wymyśliłem, ale jak wszystko w tym filmie biorę to na siebie".

11 listopada 2015 roku Prezydent RP Andrzej Duda podczas uroczystości w Belwederze z okazji Narodowego Święta Niepodległości odznaczył Antoniego Krauze Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za "wybitne zasługi w pracy artystycznej i twórczej".

20 grudnia 2016 roku Krauze otrzymał z kolei Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis". "To jest bardzo miła chwila, mam nadzieję, że nie tylko dla mnie. To wielka satysfakcja, że możemy gościć wybitnych twórców, wybitnych ludzi kultury, którzy zdecydowanie zasłużyli na to wyróżnienie" - powiedział podczas uroczystości wręczenia medali wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.

W maju 2017 roku w trakcie Kongresu "Polska Wielki Projekt" reżyser otrzymał (razem z bratem Andrzejem) nagrodę im. Lecha Kaczyńskiego. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wręczając mu nagrodę, mówił, że Andrzej i Antoni Krauze to artyści wielkiej odwagi. "Wielkiej odwagi, która czemuś służy, to znaczy służy prawdzie (...). Ta odwaga jest skierowana ku prawdzie" - jak podkreślił.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Antoni Krauze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy