Nie żyje aktor Ron Leibman
Nie żyje Ron Leibman, laureat nagrody Tony za rolę w głośnym spektaklu "Anioły w Ameryce", którego telewizyjna widownia kojarzy również z roli ojca Jennifer Aniston w serialu "Przyjaciele". Aktor miał 82 lata.
Agent aktora poinformował, że przyczyną śmierci Leibmana były komplikacje po przebytym zapaleniu płuc.
Leibman, rodowity nowojorczyk, w serialu kultowym "Przyjaciele" wcielił się w postać ojca postaci Jennifer Aniston - doktora Leonarda Greena - który uprzykrzał życie granemu przez Davida Schwimmera Rossowi.
W 1979 roku aktor otrzymał nagrodę Emmy za rolę byłego skazańca, który przeszedł metamorfozę i został adwokatem, broniących kryminalistów w serialu "Kaz". Aktor nie tylko wcielił się w tytułowego bohatera, był także współautorem scenariusza kilku odcinków.
Najwybitniejszą rolą Leibmana pozostaje jednak rola Roya Cohna w spektaklu Tony'ego Kutschera "Anioły w Ameryce", za którą w 1993 roku aktor otrzymał nagrodę Tony.
Aktorką karierę Leibman rozpoczynał w połowie lat 50. XX wieku, kiedy wystąpił w mydlanej operze "The Edge of Night". Na kinowy debiut czekał jednak aż do 1970 roku, kiedy w czarnej komedii "Where's Poppa?" zagrał brata postaci kreowanej przez George'a Segala.
Segalowi partnerował także dwa lata później w filmie "Diamentowa gorączka", w "Rzeźni numer 5" George'a Roya Hilla zagrał wojennego jeńca, a w dreszczowcu Gordona Parksa "The Super Cops" wcielił się w postać zdegenerowanego policjanta.
W 1979 roku aktor wystąpił u boku Sally Fields w dramacie "Norma Rea", który przyniósł aktorce pierwszego w karierze Oscara.
To właśnie rola w "Normie Rea" pozostaje dla aktorki Zoe Kazan najwybitniejszą kreacją Leibmana, która we wspomnieniu o zmarłym aktorze zwróciła uwagę na jego ekranowy seksapil.