Nie żyje aktor Dimitri Diatchenko
Amerykański aktor Dimitri Diatchenko, którego kinowa widownia kojarzy dzięki roli w filmie "Czarnobyl. Reaktor strachu", zmarł nagle w swoim mieszkaniu. Miał 52 lata.
Informację o śmierci aktora potwierdził serwisowi Deadline agent Diatchenki - Roger Paul.
Policja została wezwana do domu przez członka jego rodziny, który bezskutecznie próbował skontaktować się z Diatchenki. Kiedy funkcjonariusze pojawili się w mieszkaniu aktora w środę, 22 kwietnia, znaleźli go nieżywego. Podejrzewa się, że aktor zmarł w nocy z poniedziałku na wtorek.
Trwają próby ustalenia przyczyny śmierci Diatchenki, jednak według serwisu TMZ nie ma podstaw do twierdzenia, że aktor był ofiarą koronawirusa. Agent gwiazdora twierdzi, że do śmierci Diatchenki mogło przyczynić się porażenie prądem, którego aktor doznał w pracy na tydzień przed zgonem. Nie wyklucza on także zawału serca.
Urodzony w San Francisco Diatchenko rozpoczął ekranową karierę w 1997 roku od roli w filmie Ridleya Scotta "G.I. Jane". W kolejnych latach mogliśmy oglądać go w szeregu telewizyjnych produkcji, m.in. "Strażniku czasu", "Zabójczych umysłach", "Tożsamości szpiega", "Agentce o stu twarzach" i "Strażniku Teksasu".
Diatchenkę kojarzyć mogą także fani seriali "Synowie Anarchii", "Jak poznałem waszą matkę" i "Dwie spłukane dziewczyny", jednak największą rolę w karierze zagrał w katastroficznym filmie "Czarnobyl. Reaktor strachu", wcielając się w postać Jurija.
W rosyjskojęzycznych bohaterów wcielał się też w innych hollywoodzkich produkcjach: komedii "Dorwać Smarta" oraz "Indianie Jonesie i Królestwie Kryształowej Czaszki".